5 września 2017

Błękit


LISA GLASS

wydawnictwo: Zielona Sowa
ilość stron: 400
format: 13x20 cm
rok wydania: 2017
dostępna: TUTAJ

Lato powoli dobiega końca (niestety), zresztą w tym roku lato zdecydowanie dało nam wiele do życzenia... Kiedy więc zobaczyłam tę młodzieżową książkę na stronie wydawnictwa Zielona Sowa naprawdę poczułam nieodpartą chęć przeczytania takiej typowo letniej powieści. Powieści pełnej słońca, morza, plaży, z jakąś nutką letniego romansu ;) Właśnie taka jest ta książka, właśnie taką ją sobie wyobrażałam czytając opis na stronie wydawnictwa. 

Iris to szesnastolatka mieszkająca w Wielkiej Brytanii, w nadmorskim mieście o nazwie Newquay. Miasto to zwane jest podobno "Stolicą brytyjskiego surfingu". Iris jest zapaloną surferką. To jej wielka pasja, radzi sobie naprawdę nieźle. Tak bardzo to kocha, że potrafi wyskoczyć poserfować nawet podczas przerwy w pracy. A gdzie pracuje? Oczywiście w sklepie dla surferów ;) Pewnego dnia jej przyjaciółce po raz pierwszy udaje się zaciągnąć Iris na jogę. Poznaje tam niezwykle przystojnego chłopaka. Od razu wyczuwa, że on także jest surferem. Szybko łapią wspólny język, wyskakują na wspólne surfowanie, poznają się coraz lepiej, powoli coś zaczyna się między nimi dziać. Wydawać by się mogło, że to taki letni, wakacyjny flirt... Jednak to wszystko okaże się bardziej skomplikowane niż być powinno. Zake wcale nie jest zwyczajnym pasjonatem surfingu, jego rodzina jest wspaniała i nieco zwariowana, Iris ma kłopoty ze swoim byłym chłopakiem, do tego między Iris i Zake'm zaczyna rodzić się jakieś uczucie, jednak on wydaje się dosyć wycofany, zresztą wcale nie ukrywa, że jest w Newquay tylko przejazdem...

Jest to taka letnia, dosyć lekka lektura. Nie znajdziemy tutaj zbyt wielkich zwrotów akcji, ale też nie można raczej narzekać na nudę. Co prawda jest to taka typowo młodzieżowa lektura, podejście bohaterów do tematu "chodzenia ze sobą" wydaje mi się trochę dziecinne. Analizowanie każdego spojrzenia, słowa, gestu, wieczne przemyślenia na ten temat. Ale pomimo tego i tak czytało mi się tę książkę nieźle. Jest tutaj trochę radości i smutków, kilka zabawnych i smutnych momentów, jest rywalizacja, mnóstwo pasji, letni klimat, trochę uczuć, kilka groźnych momentów. Także nie wynudzicie się podczas czytania, przynajmniej ja na nudę nie narzekam ;) Jedyne na co muszę zwrócić uwagę to to, że moim zdaniem trochę za dużo tutaj surfingu. Ja wiem, że to jest tematem przewodnim tej książki jednak mam wrażenie, że dowiedziałam się wszystkiego na temat wiosłowania, stawania na desce, trzymania równowagi, fal, surferów, zawodów, pianek, desek, sztuczek, kodeksu, terminologii i całej masy innych rzeczy ;) Myślę, że gdybym teraz zapisała się na lekcje surfingu to moją wiedzą zaskoczyłabym nie jednego nauczyciela ;) Jedak wbrew pozorom nie jest to podręcznik do nauki surfowania. Wszystko to opisane jest przy okazji różnych przemyśleń głównej bohaterki.

A teraz coś Wam zdradzę. Nie wiem jak Wy, ale ja lubię sobie podglądnąć w internecie miejsce gdzie rozgrywa się akcja danej książki. Wiem, że to o czym czytam jest fikcją literacką jednak miejsca, o których czytam zazwyczaj istnieją naprawdę. Podczas czytania człowiek wyobraża sobie to wszystko, widzi jakieś obrazy w głowie tak jak sam je sobie wymyśli. A ja czasami oglądnę sobie zdjęcia z danego miejsca i wiem jak to mniej więcej mogło wyglądać naprawdę. Lubię to ;) W tym przypadku właśnie tak było. Miasteczko Newquay jest naprawdę urodziwe, plaża Fistral jest cudna, widoki są piękne. Podczas czytania czułam się jakbym tam była. To naprawdę fajne, jeśli nie robiliście tak nigdy to koniecznie kiedyś spróbujcie ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz