22 sierpnia 2017

Gdzie jest konik morski?


ANITA BIJSTERBOSCH

wydawnictwo: Adamada
ilość stron: 28
format: 22x22 cm
rok wydania: 2017
dostępna: TUTAJ

Mój Dominik od zawsze uwielbiał książki z otwieranymi okienkami dlatego też kiedy tylko zobaczyłam tego konika morskiego na stronie wydawnictwa Adamada od razu wpadł mi w oko, w szczególności właśnie dzięki informacji o okienkach, ale nie tylko. Muszę przyznać, że grafika także wpadła mi od razu w oko ;) 

Ja osobiście jestem bardzo otwarta na różne typy książek, chodzi mi zarówno o gatunki, treści jak i o wygląd. Lubię piękne, kolorowe, słodkie dziecięce obrazki, ale lubię także takie proste, bez jakiś większych ilości szczegółów tak jak na przykład w tej książeczce. Zazwyczaj jest tak, że dana książka musi mi po prostu się spodobać. Niestety stwierdzenie "nie ocenia się książki po okładce" w moim przypadku na niewiele się zdaje. Dlatego też kiedy książka od razu wpadnie mi w oko to czym prędzej lecę zapoznać się z jej opisem ;)

Książka, którą dzisiaj mam przyjemność Wam pokazać jest zarówo do zabawy jak i do nauki, a dokładniej do nauki liczenia do dziesięciu. Jest ona skierowana do maluchów/przedszkolaków, jednak nie dałabym jej takim zupełnie malutkim dzidziusiom. Mam wrażenie, że nawet mój dwulatek trochę za ostro z nią postępuje. Posiada ona bowiem okienka, które mniejsze dziecko z łatwością mogłoby powyrywać (mojemu Dominikowi niestety już się to przytrafiło).

Głównym bohaterem jest tutaj tata konik morski. Ma on dziesięcioro dzieci jednak jedno z nich gdzieś mu zniknęło. Czym prędzej udaje się na jego poszukiwania, po drodze spotyka wiele ciekawych morskich zwierząt, a mianowicie tatę wieloryba, tatę rozdymkę, tatę żółwia, rybę wędkarza, tatę węża morskiego, tatę kraba, tatę meduzę, tatę ośmiornicę oraz tatę krewetkę. Zagląda w różne zakamarki w poszukiwaniu swoich dzieci i tutaj zadanie dla naszych pociech. Przy każdym z tych morskich zwierząt należy odsłonić okienko, aby sprawdzić czy może w tym miejscu ukrył się malutki konik morski. Ale niestety nie ma go ani za kamieniem, ani pod muszlą, ani w jaskini, ani za ukwiałem, ani za rafą koralową, ani w kilku innych miejscach... Jak myślicie gdzie się schował ten mały urwis? Tego już Wam nie powiem, taka mała niespodzianka Was czeka ;)

Tekstu jest tutaj bardzo niewiele i opisuje on tylko to kogo spotyka tata konik morski i gdzie szuka swojego maluszka. Na każdej ze stron, przy każdym napotkanym zwierzaku pod okienkiem ukryta jest inna liczba dzieci danego zwierzaka, zapisana jest także odpowiednia liczba oraz słownie zapisane zostały wszystkie numery. Wszystko jest oczywiście w odpowiedniej kolejności. Dzięki temu dziecko przeglądające tę książkę ma nie tylko frajdę z odsłaniania okienek i odkrywania co się pod nimi znajduje, ale także z pewnością bez większych problemów nauczy się liczenia do dziesięciu - taka nauka z zabawą :)

Na koniec pozostaje mi napisać jeszcze kilka słów o wyglądzie tej książki. Więc ma ona sztywną okładkę, poręczny kwadratowy format, dużą, czytelną czcionkę i proste, ale za to bardzo wesołe i bardzo kolorowe ilustracje. I naprawdę jestem nią szczerze zachwycona i pomysł ogromnie mi się podoba i zarówno do treści jak i do ogólnego wyglądu nic nie mam jednak jest jedna rzecz, o której muszę wspomnieć. Są to otwierane okienka. Nie są zbyt mocne ponieważ są one przyklejone na wierzchu stron. Po kilku próbach samodzielnego oglądania tej książeczki przez mojego ponad 2-letniego Dominika część tych okienek się odkleiła. Ale nie chcę też zbytnio narzekać, bo to nie jest jakaś wielka tragedia i z łatwością można przykleić wszystko samodzielnie na swoje miejsce ;) Pomimo tego drobnego szczegółu jak najbardziej polecam Wam tę książeczkę! 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz