ANNA J. SZEPIELAK
wydawnictwo: Nasza Księgarnia
ilość stron: 416
format: 13,5x20,5 cm
rok wydania: 2017
dostępna: TUTAJ
Nawet nie śniłam, że książka, którą byłam nie tak dawno zachwycona doczeka się swojej kontynuacji. A jednak tak się stało! Pamiętacie "Francuskie zlecenie" Anny J. Szepielak, którą polecałam wam jakiś rok temu?? To była cudowna powieść, która na zawsze utkwiła w mojej pamięci. Romantyczna historia pełna rodzinnych tajemnic i wielu zwrotów akcji. Czytałam ją z zapartym tchem i byłam po prostu zachwycona ciekawą i wciągającą fabułą. A teraz to. "Francuski klejnot" czyli dalsze losy Ewy, Gerarda i całej reszty. Jestem przeszczęśliwa! Ja nie wiem jak Wam napisze tą recenzję, ale liczcie się z tym, że z tej oto mojej wypowiedzi cukier będzie wydostawał się w każdy możliwy sposób. Ale ja naprawdę uwielbiam te książki, kocham głównych bohaterów tej powieści i jestem wprost zachwycona rodzinnymi perypetiami opisanymi przez autorkę. Tak, to zdecydowanie książka dla mnie. Jestem nią oczarowana!
Ale tak jakoś od tyłu zaczęłam tą recenzję. A gdzie treść? Gdzie trzymanie w niepewności co do mojej opinii na jej temat? Mój plan wziął w łeb i już tego nie cofnę. Ale z pewnością mogę wspomnieć co nieco o na temat samej książki i tego co w niej znajdziemy :) A trzeba przyznać, że tym razem także na nudę narzekać nie będziemy. Bo choć wydarzenia opisane wewnątrz nie przeniosą nas ponownie do cudownej, pełnej uroku i niesamowitego klimatu Prowansji to i tak nie zabraknie nam tego wszystkiego co w książkach lubię najbardziej. Czyli rodzinnych tajemnic, zagadek z przeszłości, cudnego, sielskiego klimatu i słodkiego, ale jednocześnie napisanego z wielkim wyczuciem smaku romansu. Takie powieści właśnie lubię najbardziej. I właśnie to wszystko znajdziemy tutaj.
A wszystko zaczyna się w momencie, gdy Ewa przybywa do Francji, by uczestniczyć w odczytaniu testamentu śp. Konstancji. Wszystko dzieje się już po wielu latach. Ewa jest już szczęśliwą mężatką i ma dwóch wspaniałych synków. Dziewczyna oczywiście wciąż utrzymuje kontakt z poznaną tamtego lata rodzinką. Zaprzyjaźniła się z Sophi i Alexem. Pokochała ten olbrzymi dom i pokochała całym sercem Francję. Niestety czas płynie, a życie nie zawsze układa się tak jakbyśmy sobie tego życzyli. Kłopoty nie omijają zatem i zaprzyjaźnioną francuską rodzinkę. Wygląda na to, że najwięcej zmartwień przysporzył swoim krewnym Alex. Utrata pracy, plotki i takie tam. Dużo by opowiadać. Tak czy inaczej chłopak nie potrafił ogarnąć tego co zaczęło dziać się w okół niego. Co więcej - śmierć ukochanej Konstancji sprawiła, że Alex trochę się pogubił. Dopadły go wyrzuty sumienia, że przez tyle lat nie spełnił obietnicy staruszki i nie odnalazł zaginionego przodka rodziny. Tak więc jego zżerało poczucie winy, natomiast jego bliskim sen z powiek spędzała myśl jak mu pomóc. I wtedy właśnie pojawiła się Ewa. Dziewczyna od razu znalazła rozwiązanie z tej sytuacji. Postanowiła bowiem podstępem wyrwać przyjaciela z domu i sprawić by nieco odpoczął z dala od cywilizacji. I tak dwójka przyjaciół wraz z najmłodszym synkiem naszej głównej bohaterki trafili do bardzo starej posiadłości prowadzonej przez chrześnicę Ewy. Kalina odziedziczyła budynek po babci. Niestety dla tak młodej osóbki prowadzenie agroturystyki nie jest łatwe. Szczególnie gdy nie ma się oparcia wśród rodziny, a ktoś w miasteczku za wszelką cenę próbuje pokrzyżować jej plany. Efekt tego wszystkiego jest taki, że dziewczyna nie ma wielu gości u siebie, a pieniądze topnieją z dnia na dzień. Najwyższy czas i temu zaradzić. Ale dość! Więcej już nie zdradzę. I tak sporo napisałam. Reszty dowiecie się sięgając po tę powieść. Obiecuję, że nie będziecie żałować.
W tej części na pewno znajdziecie znacznie mniej opisów przyrody. Poprzednio autorkę poniosła wyobraźnia opisując te wszystkie przepiękne zakątki we Francji. I przyznam Wam się szczerze, że odrobinkę mi tego brakowało. Ogólnie nie jestem wielką miłośniczką takich fragmentów, ale Anna J. Szepielak robi to z takim wdziękiem i wyczuciem, że czytanie jej opisów było czystą przyjemnością. Dzięki temu znacznie łatwiej było mi wyobrazić sobie miejsca odwiedzane przez naszych bohaterów. I jakoś tak miałam wrażenie, że razem z nimi uczestniczę w tych wszystkich wydarzeniach. Tutaj troszkę mi tego brakowało. Z przyjemnością przeczytałabym o miejscu, w którym wszyscy przeżyli tak wiele przygód. Ciekawa jestem także jak wyglądał budynek, w którym zamieszkali. Ale spokojnie. To na pewno nie jest jakąś wielką wadą tej powieści. I tak uważam, że jest genialna i kocham ją całym sercem :) Nie zabrakło mi tu bowiem niczego więcej. Ponownie w opisanej przez autorkę historii nie zabraknie wielu ciekawych postaci, charakternych osobowości i zabawnych sytuacji. Pani Anna nie poskąpiła nam także ciekawostek z dawnych lat. Ponownie wraz z bohaterami będziemy grzebać w przeszłości i poznawać życie nieznanych przodków. Jest tu kilka zaskakujących zwrotów akcji. Niektórych sytuacji domyślamy się już wcześniej, ale niektóre nico namieszają nam w głowie. No i nie zabraknie nam tu także wątku miłosnego. Pięknej romantycznej miłości... Ach... aż przyjemnie poczytać o takim szczęściu...
Ogólnie ta książka to lekka i przyjemna powieść, przy której możemy się zrelaksować. To świetna propozycja na zabicie czasu na przykład podczas podroży. Jest idealna na lenistwo pod chmurką lub długie jesienno-zimowe wieczory. I wiecie co? Trzymam kciuki, by autorka pomyślała o kolejnej części. Ale byłoby super! Byłoby cudownie!!! Teraz jednak zostawiam was z "Francuskim klejnotem", oraz jej poprzednią częścią, czyli "Francuskim zleceniem" - jeśli ktoś jeszcze po nią nie sięgnął. Ja jestem zachwycona. Polecam!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz