IZABELLA FRĄCZYK
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
ilość stron: 288
format: 12,5x19,5 cm
rok wydania: 2017
dostępna: TUTAJ
W naszym domu temat koni jest stale. Nie żebyśmy prowadzili jakąś stadninę czy coś w tym rodzaju. Po prostu moje córki mają bzika na punkcie tych pięknych zwierząt. Efekt zatem jest taki, że wszystko co mają musi być z konikami. Kubeczki, pościel, zeszyty, naklejki, wisiorek na szyi, bransoletki, ubrania i wiele wiele więcej. Książek na temat koni także mamy całą masę. Nic więc dziwnego, że udziela mi się ta ich pasja. Coraz przychylniej patrzę na wizyty w stadninach i z przyjemnością patrzę na wszelkiego rodzaju zawody jeździeckie. Nie mogłam zatem przejść obojętnie obok powieści, w której jej główna bohaterka dziedziczy po swojej babci podupadającą stadninę. Byłam strasznie ciekawa jak potoczą się jej losy i co w tego wszystkiego wyniknie. I gdy już zaczęłam czytać, połknęłam bakcyla. Zakochałam się w tej książce bez pamięci. A to przecież już drugi tom! Będzie trzeci? Mam taką nadzieję...
Wracamy dziś zatem do Stajni w Pieńkach. Uroczego i bardzo przyjaznego miejsca, o które jej właścicielka walczy z całych sił. Nie było bowiem łatwo ogarnąć tak zniszczonej i zadłużonej posiadłości. Jeśli czytaliście pierwszą część tej serii pt. "Koncert cudzych życzeń" to z pewnością wiecie o czym mówię. Dziś jednak poznamy dalsze losy Magdy, Alicji, Zofii, Adama i pozostałych bohaterów tej książki. I powiem Wam, że choć wydawałoby się, że to co najgorsze już za nimi, i że teraz już będzie tylko lepiej to... bardzo się mylicie. Wcale nie jest łatwiej. Życie nie rozpieszcza Magdy i jej przyjaciół. Bo gdy jeden problem został jakoś rozwiązany, zaraz przychodzi kolejny i kolejny... Jednak siła i determinacja naszej bohaterki oraz grono wiernych przyjaciół, na których zawsze może liczyć sprawia, że wszystko da się zrobić. Trzeba tylko chcieć! Oczywiście nie zamierzam zagłębiać się bardziej w treść tej powieści. Naprawdę nie chciałabym Wam zbyt wiele zdradzać, bo co to za przyjemność czytać o czymś co już się zna. Powiem Wam tylko, że tej części wiele się wydarzy. Alicja przeżyje swoją wielką miłość, Magda odnajdzie w posiadłości bardzo ciekawą pamiątkę po babci, grono przyjaciół stajni w Pieńkach powiększy się o kilka osób, sąsiedzka zażyłość także nieco się zacieśni. Na pewno biznes zacznie się nieco rozkręcać, choć z pewnością łatwo nie będzie. Nie zabraknie nam tu także całej serii zabawnych sytuacji. Najlepsza chyba wydarzy się tuż przed Bożym Narodzeniem. Ubaw po pachy! Tak więc książka z pewnością znów was mile zaskoczy. Będzie ciekawie, wesoło, romantycznie i nostalgicznie. Będzie super! Jak zwykle!
Bardzo podoba mi się sposób pisania Izabelli Frączyk. Jej poczucie humoru, spostrzegawczość i pomysłowość. Podobają mi się wykreowani przez nią bohaterowie oraz miejsce, w którym toczy się cała akcja. Chciałabym, żeby Stajnia w Pieńkach istniała na prawdę. Bez wahania dowiedziałabym to magiczne miejsce i z całą pewnością pokochałabym je równie mocno co Magdalena - bohaterka tej trylogii. Uwielbiam takie ciche zakątki. I uwielbiam także kobiety, które idą przez życie z podniesioną głową. Takie pełne życia i optymizmu. Które potrafią wziąć swój los we własne ręce i walczyć o lepsze jutro. Taka właśnie jest Magda, za co bardzo ją podziwiam. I zazdroszczę. Bo chciałabym mieć tyle siły i determinacji co ta drobna istotka. Oraz takie grono wiernych przyjaciół, którzy nigdy jej nie zawiodą.
Stajnia w Pieńkach to trylogia. Mam już za sobą dwie części tej serii i jestem nimi po prostu zachwycona. Teraz z niecierpliwością czekam na kolejną. Ależ jestem ciekawa co wydarzy się dalej! Polecam Wam te książki z całego serca. To fantastyczne powieści na każdą porę dnia i nocy, na każdą porę roku i każdy lepszy, i gorszy dzień. Tych książek się nie czyta. Je się pożera w mgnieniu oka. Przy nich możemy się zrelaksować. I z pewnością nadają się ona także jako poprawiacz humoru. Uwielbiam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz