6 grudnia 2016

Bajkomat i jego bajki plasterki na dziecięce rozterki


JOANNA WINIECKA-NOWAK

wydawnictwo: Święty Wojciech
ilość stron: 64
format: 19,5x19,5 cm
rok wydania: 2016
dostępna: tutaj

W naszym domu opowiadania dla dzieciaczków zawsze są mile widziane. Najczęściej sięgamy po takie wydania, gdzie w jednej książce jest opisana tylko jedna historia. Ale zbiory bajeczek też się sprawdzają. Szczególnie, gdy opisane wewnątrz historie są ciekawe i mądre. Moje dziewczyny zawsze znajdują sobie wśród nich jakieś ulubione bajki i wracamy wtedy do nich wiele, wiele razy. Tym razem było podobnie. Ale o tym za momencik.

Najpierw chciałabym Wam nieco przybliżyć, co to za książeczkę chcę Wam dziś polecić. Bo to, że znajduje się w niej zbiór opowiadań już z pewnością wiecie. Ale jakich? Oto zagadka. Jestem przekonana, że Was teraz zaskoczę. Bo te tutaj nie opowiadają o księżniczkach i książętach. Nie opisują podróży na latającym dywanie ani w siedmiomilowych butach. Bohaterami opowiadań zamieszczonych w tej publikacji są zazwyczaj małe zwierzątka.  Ale nie tylko, bo w Krainie Bajkolandii poza nimi mieszkają jeszcze krasnale, skrzaty i elfy. A może i wróżki? I... no cóż. Skoro to Bajkolandia, to można w niej spotkać przeróżne przemiłe stworzenia. Jakie? Zgadnijcie!

My jednak nie wybieramy się do tego nietypowego miejsca. Wszystkie historie, które dawniej wydarzyły się w Krainie Bajkolandii opowie nam Pan Bajkomat. Jest to bardzo stara maszyna do opowiadania bajek, która od wielu wielu lat stoi sobie w alejce w parku. To nieco już podniszczone urządzenie jest naprawdę bardzo wyjątkowe. Zawsze bowiem znajduje czas i ochotę by opowiedzieć dzieciaczkom przepiękną i mądrą bajeczkę. I choć są to opowiadania dotyczące mieszkańców, to nasz Pan Bajkomat dobiera je w taki sposób, by morał tej bajeczki pasował do dziecka, które właśnie jej słucha. W ten sposób daje maluchom sporo do myślenia i uczy je bardzo mądrych i przydatnych rzeczy.

I tak dzięki tej nietypowej maszynie poznamy bajeczkę o sroczce Karmelce, która przekonała się, że powiedzonko "znalezione nie kradzione" nie do końca jest słuszne. Zaprzyjaźnimy się z małym skrzatem Teofilem i jego dwoma kuzynami. Przeczytamy o uroczej wróżce Sprzątuszce, która przez wiele wiele lat wyręczała wszystkich mieszkańców Bajkolandii w ich domowych obowiązkach. Dowiemy się jak zakończył się spór pomiędzy dwiema żabkowymi siostrzyczkami. A także będziemy towarzyszyć sarence Amelce podczas jej przygotowań do Świąt Bożego Narodzenia. Oczywiście tych historii jest w  tej książeczce znacznie więcej. Ja przytoczyłam ich Wam tylko kilka. Ale mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że wszystkie są równie fajne i ciekawe. Naprawdę czytanie ich to ogromna frajda :)

Lektura ta nie należy do olbrzymich. To zwykłą kwadratowa, niezbyt gruba książeczka z twardą laminowaną okładką i śliskimi kartkami wewnątrz. Opowiadania w niej opisane nie są zbyt długie. Zajmują zazwyczaj około 5-6 stron, z czego pamiętajmy sporo miejsca zajmują kolorowe ilustracje. Czcionka jest dość spora i czytelna. Najważniejsze fragmenty danej historii są wyróżnione inną czcionką i kolorem. Podoba mi się również szata graficzna tej publikacji. Lektura ta jest bardzo wesołą i kolorowa. Ilustracje autorstwa Anny Gensler są zabawne i ciekawe. Poza tym nie tylko obrazki zdobią nam tą książkę, ale również fakt, że każda strona jest obramowana na kolorowo. Ogólnie lektura ta jest miła dla oka. Wszystko wygląda bardzo fajnie i ciekawie. Mnie się podoba i z tego co widzę - moim małym czytelniczkom także. A to oznacza, że jest suuuper :)

Wspomniałam na początku, że zazwyczaj gdy do naszego domu trafiają zbiory bajeczek - moje dziewczyny wyszukują wśród nich jakieś swoje ulubione, które czytamy najczęściej. W tym przypadku jest podobnie, choć tak naprawdę bardzo trudno określić, które z nich są te naj naj, bo z przyjemnością wracamy do wszystkich tych opowiadań. Ale gdybym musiałą już wskazać te historie, które według mnie najbardziej przypadły do gustu moim panienkom to myślę, że byłaby to historia małego samotnego jeżyka Mateuszka i bajeczka o jaskółce Czteropiórce, która nie posłuchała swojej mamy i przez to wpadła w niezłe tarapaty... Ale naprawdę ten mój wybór jest już taki mocno naciągany, bo czytamy tą książeczkę w zasadzie za każdym razem całą. I nie zauważyłam, by którejkolwiek historii moje dziewczyny ziewały z nudów lub krzywiły się z niesmakiem. Widzę, że polubiły całą tą lekturę. Bez wyjątku.

Ja także polubiłam bardzo Krainą Bajkolandii i uroczego Pana Bajkomata. Pokochałam także wszystkie te bardzo mądre bajeczki i ich bardzo wyrazisty morał. Cieszę się, że historyjki w tej książeczce są na tyle krótkie, że nawet moja trzylatka bez kłopotu wysłuchuje ja całe. Że postacie w nich przedstawione są przemiłe, a wydarzenia na tyle ciekawe, że dziewczynki podczas wieczornej lektury leżą spokojnie, wsłuchane i skupione na moim głosie. Cieszę się, że książeczka ta jest tak bardzo kolorowa i wesoła. Dzięki temu moja trzylatka sięga po nią w zasadzie bez przerwy a wystarczy jej jeden rzut oka na grafikę by wiedzieć o czym akurat będziemy dziś czytać. I podoba mi się również cała ta książeczka, bo jest na tyle malutka i poręczna, ze spokojnie pakuję ją do plecaka dzieciaków gdy mają spędzić trochę czasu u babci :) Cóż więc mogę jeszcze dodać? Chyba tylko - gorąco ją Wam polecam! Na pewno nie pożałujecie jej zakupu :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz