MARTYNA WOJCIECHOWSKA
wydawnictwo: Burda Książki
ilość stron: 168
format: 14x19 cm
rok wydania: 2016
dostępna: TUTAJ
Odkąd pamiętam Alicja zawsze była wielką miłośniczką podróży. Moje dziecko oprócz tego, że stale by gdzieś jeździło i coś zwiedzało, to także z ogromną przyjemnością czyta książki podróżnicze. Ma już na swoim koncie lektury autorstwa Neli, Szymona Radzimierskiego oraz Martyny Wojciechowskiej. I powiem Wam, że choć od dawna gdzie bym nie spojrzała jest szał na Nelę i moja córka także lubi jej książki i programy w tv, to i tak najbardziej polubiła właśnie pozostałą dwójkę podróżników. Szymon to jej rówieśnik, który ujął ją takim luzackim podejściem do tematu. Podobały jej się jego śmieszne opisy i rysunki. Naprawdę widziałam, że moja Ala czytała jego książkę z wypiekami na twarzy i teraz z niecierpliwością czeka na kolejną. Jeśli natomiast chodzi o Martynę, Alicja zna jej przygody z telewizji. Niemalże wszystkie odcinki Kobiety na krańcu świata oglądałyśmy razem i moja córka bardzo chciałaby kiedyś robić dokładnie co Martyna. Obowiązkowo przeczytała także wszystkie jej książki skierowane dla młodszych czytelników. No cóż, najwyraźniej mam w domu wielką fankę tej podróżniczki ;)
Pomyślałam zatem, że Alicja z przyjemnością przygarnie również taką publikację. Córka już od dawna próbuje prowadzić pamiętnik. Dwa lata temu był to nie duży notesik, w którym zapisywała co ważniejsze wydarzenia z jej życia. W tym roku pamiętnikiem stał się kalendarz szkolny, w którym starała się notować wszystkie ważne chwile. Oczywiście różnie to z tą jej systematycznością bywało, ale najważniejsze, że próbowała. Że jej pamiętniki choć w niewielkim stopniu się zapełniały i rejestrowały momenty godne wspomnień. A patrząc z perspektywy czasu widzę, że kalendarz był jednak zdecydowanie lepszym pomysłem. Ala łatwiej kojarzyła co kiedy się działo, częściej do niego zaglądała i z pewnością łatwiej było jej uporządkować te wszystkie ważne momenty. I dlatego też bardzo chciałam w tym roku podarować jej kolejny pamiętnik. Kolejny kalendarz, który będzie jej towarzyszył zawsze i wszędzie. To będzie dla niej cudowna pamiątka...
Długo rozmyślałam jak teraz powinien wyglądać jej kalendarz. Miałam w planach zwykły prosty z konikami na okładce jak ten poprzedni. Brałam też pod uwagę Przygodnik Neli, o którym ostatnio tak wiele słyszałam. Ale wciąż nie mogłam się zdecydować. Aż w końcu zobaczyłam tą publikację w ofercie wydawnictwa Burda Książki i przepadałam. Wiedziałam, że rok pełen pomysłów z Martyną Wojciechowską będzie po prostu idealny! Alicja przecież ją uwielbia. A poza tym wystarczy zerknąć do środka by zrozumieć, że taki kalendarz to po prostu wymarzony pamiętnik dla każdego ciekawego świata dziecka. Jest kolorowy, wesoły i niezwykle ciekawy! U mnie to była miłość od pierwszego wejrzenia. I jestem przekonana, że z Alicją będzie podobnie :)
Kalendarz Martyny Wojciechowskiej jest nie duży. odrobinkę mniejszy niż zwykły zeszyt. Okładka jest lekko usztywniana, a całość zamykana jest na gumeczkę. Bardzo lubię takie rozwiązanie przy tego typu publikacjach, bo na przykład ja osobiście mam manię przechowywania różnego rodzaju papierków, paragonów, biletów, liścików itp. I dzięki takiej gumeczce kalendarz jest zawsze zamknięty i istnieje znacznie mniejsze prawdopodobieństwo, że cokolwiek z niego wypadnie. Zresztą dzięki takiej zwykłej, cienkiej gumeczce całość prezentuje się dużo ładniej. Tak bardziej profesjonalnie. Niby taki sobie mały gadżecik, a ile plusów, prawda? Na mnie takie rzeczy zawsze bardzo pozytywnie wpływają ;)
Ale wróćmy do konkretów. Przecież wiadomo, że okładka to jeszcze nie wszystko. Czas teraz zerknąć do środka. A znajdziemy tam mnóstwo fajnych rzeczy. Przede wszystkim kalendarz ten jest bardzo fajnie zaprojektowany. W każdym dniu jest za każdym razem trochę miejsca na własne notatki lub rysuneczki. Ale poza ta przestrzenią znajdziemy tu także całą masę fajnych informacji. Na przykład przy 1 stycznia znajdziemy karteczki, na których możemy zapisać nasze noworoczne postanowienia. przy 29 stycznia znajdziemy informację, że jest to dzień układanek i łamigłówek oraz nie duży labirynt do pokonania, a 16 sierpnia dowiemy się, że tego dnia opatentowana pierwszy rollercoaster! Takich informacji jest tu naprawdę całe mnóstwo. A wydawało mi się, że już nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć. Ale jak się okazuje - to nie prawda. Nie miałam bowiem pojęcia o istnieniu dnia mózgu, dnia szczura i zwierząt bezdomnych, dnia wzroku, mycia rąk, jedzenia jabłek czy dzień klapek! Słyszeliście o czymś takim? Bo ja nigdy...
Ale to wciąż nie wszystko... Poza takimi drobnymi ciekawostkami znajdziemy tu jeszcze dużo więcej informacji, zadań i zagadek. Kalendarz ten obfituje bowiem w różnego rodzaju łamigłówki polegające na przestawianiu literek, łączeniu w pary, wypełnianiu krzyżówek itp. Mamy tu także inspirację do kreatywnej zabawy na przykład tworząc pacynkę ze skarpety albo składanie postacie origami. Najfajniejsze w tym kalendarzu są jednak różnego rodzaju ciekawostki. Niektóre dotyczą egzotycznych zwierząt, inne naszego życia na co dzień. Autorka opisuje nam na przykład różne najdziwniejsze noworoczne zwyczaje, pokazuje jak zbudować igloo, zachęca do obserwowania księżyca, wyjaśnia do czego potrzebna nam woda i jak dużo powinniśmy jej pić, pokazuje jak śpią zwierzęta lub co należy zabrać na piknik lub majówkę, opisuje tajemnice podwodnego królestwa i wiele wiele więcej. Naprawdę bardzo trudno jest mi przytoczyć wszystko to, co znajdziemy w tym kalendarzu, ale wierzcie mi, że jest tego cała masa. Od zaludnienia naszej kupi ziemskiej po ciekawostki związane z kosmosem. Jestem przekonana, że nasze dziecko nie będzie się z tym kalendarzem nudzić ani minuty przez całe 365 dni w roku!
Lektura ta jest ie tylko bardzo ciekawa i mądra, ale także pięknie wydana. Znajdziemy w niej całą masę przeróżnych fajnych zdjęć, rysunków i zabaw. Nasze dzieciaki będą dopasowywać ślady zwierząt do ich wizerunku, poznawać ciekawe zakątki świata oraz dowiadywać się więcej na temat naszej planety i jej mieszkańców. Wszystko jest tu wesołe i kolorowe. W jednym miejscu zobaczymy zdjęcia autorki i jej córeczki, w innym sympatyczne zwierzaki. Tu krótka ciekawostka, tam jakaś zagadka. Na każdej stronie naprawdę strasznie dużo się dzieje. Aż trudno ogarnąć wszystko jednocześnie. Ale to akurat ogromny plus tej publikacji, bo dzięki temu przez cały, okrągły rok nasze dziecko będzie w nim odnajdywało coś nowego. I z pewnością kalendarz ten nie będzie jedynie zbierał kurzu na półce w jego pokoju.
Ja jestem tą lekturą zachwycona. Uwielbiam Martynę szczególnie za jej optymizm, którym potrafi zarazić każdego bez wyjątku. Za książki, które czytałam zawsze z zapartym tchem i których wiecznie było mi mało. A teraz jeszcze uwielbiam ją za to, że swoją miłością do podróży skutecznie zaraża także młodszych czytelników. Jej kalendarz będzie towarzyszył mojej córce przez następny rok. I jestem pewna, że Alicja zrobi z niego dobry pożytek. Już nie martwię się, czy mała systematycznie będzie do niego zaglądać, bo taka lektura nie prędko da o sobie zapomnieć. Teraz jej pamiętnik zyska nowy image i coś mi się daje, że tym razem Ala wypełni go po brzegi. A za kilkadziesiąt lat będzie miała co wspominać. Tak więc gorąco go Wam polecam. Jest fantastyczny. Sama bym taki chciała!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz