AGATA WIDZOWSKA
wydawnictwo: Dreams
ilość stron: 80
format: 14,5x19,5 cm
rok wydania: 2016
dostępna: tutaj
Alicja od zawsze miała bzika na punkcie zwierząt, ale od jakiegoś czasu szaleje po prostu na punkcie koni. W domu chce mieć wszystko co jej się z nimi kojarzy. Kolorowanki, naklejki, zeszyty itp. Ma też bransoletkę z konikiem na ręku i nic innego nie rysuje poza nimi. Nie wiem skąd jej się to wzięło, bo z tymi pięknymi zwierzętami sporadycznie mamy do czynienia, ale najwyraźniej to jej wystarcza.
Pomyślałam zatem, że warto zaopatrzyć się także w odpowiednią literaturę dla tej mojej panienki. Mamy w domu bardzo dużo książek i Ala czyta je z ogromną przyjemnością. Więc wyobrażacie sobie jak bardzo ucieszy się historią z tymi przepięknymi zwierzętami w roli głównej? Oj, jestem pewna, że będzie szał. Tym bardziej, że opowiadanie to jest naprawdę przepiękne. To nie żadna zabawna historyjka czy bajeczka dla maluszków. To przepiękna, pełna ciepła i miłości historia, która na pewno przypadnie do gustu nie tylko wszystkim wielbicielom koni, ale również każdemu innemu młodemu czytelnikowi. Ja czytałam tę powieść z wielką przyjemnością. Czasem uśmiechałam się sama do siebie, innym razem łezka zakręciła m się w oku. Ale przez cały czas wiedziałam, że to był bardzo dobry wybór. Nie żałuję go ani odrobinkę.
Poznajcie zatem Jagodę. Bardzo miłą i wrażliwą dziewczynkę, która właśnie wyjeżdża na wakacje. Niestety nie spędzi ich jak co roku z rodzicami w jakimś pięknym ciepłym kraju. Jej tacie grozi zwolnienie z pracy, a mama musi zrobić badanie tarczycy, zatem nie mogą towarzyszyć córce podczas jej letniego odpoczynku. Mają jednak nadzieję, że ich dziewczynka nie będzie się nudzić, gdyż zaplanowali jej wakacje w Dąbrówce na Kaszubach. Mieszka tam ciocia dziewczynki - Marylka i wujek Leon, którzy prowadzą stadninę koni. Cudowne miejsce... Myślę, że moje dziewczyny byłyby w niebo wzięte mogąc spędzić tam choć tydzień...
Jagoda jednak nie była przekonana, czy spodoba jej się w Dąbrówce. Dziewczynka nie jeździła konno, nigdy też ją do tych zwierząt nie ciągnęło. Poza tym bardzo tęskniła za rodzicami. A gdy dowiedziała się jeszcze, że jej mama musi przejść operację, jej niepokój tym bardziej się powiększył. Ale powiem Wam, że tak pięknych zwierząt nie da się po prostu nie kochać. Nasza mała bohaterka także bardzo szybko przekonała się do nich. Co więcej - przywiązała się do nich tak bardzo i tak szybko, że wkrótce zaangażowała się również wraz wakacyjnymi przyjaciółmi w ratowanie jednego z podopiecznych wujka i cioci. Jest nim Szogun. Przeuroczy konik, który jest tak zwanym "koniem na receptę". A co to oznacza? Jak myślicie?
Historia opisana przez Agatę Widzowską jest naprawdę przepiękna. Ciepła i wzruszająca opowieść o niezwykłej sile miłości i przywiązania. O wspaniałych zwierzętach i ich niewątpliwie nadzwyczajnym wpływie na człowieka. Konie to stworzenia bardzo wdzięczne, wrażliwe i mądre. To zwierzęta, które człowiek niestety nie zawsze docenia. Na szczęście są na świecie i tacy ludzie, którzy kochają je bezwarunkowo i robią dla nich wszystko co tylko jest w ich mocy, by były szczęśliwe. A one odwdzięczają się im w dwójnasób. Szogun był konikiem, który w swoim życiu przeszedł bardzo wiele. Jednak dzięki pomocy wujka Leona znów poczuł się szczęśliwy i kochany. To cudowne stworzenie odwdzięczyło się swoim właścicielom w piękny sposób. Dlatego też, gdy tylko jego obecność w stadninie stanęła pod znakiem zapytania, wszyscy stanęli murem za nim i starali się go odzyskać. Na pewno nie było to łatwe zadanie, ale... hm... nie - już nic nie powiem :)
Gdy czytałam tą książkę miałam wrażenie, że coś się we mnie zmienia. Zawsze lubiłam konie, jednak nigdy nie darzyłam je tak ogromną miłością co moje dziewczynki. Myślę, że to piękne i mądre stworzenia. Nie raz słyszałam o ich nadzwyczajnym wpływie na ludzi. Ale czytając tę książkę mam wrażenie, że są one wręcz magiczne. Ta powieść opisuje nam te zwierzęta z taką miłością, że nie sposób temu zaprzeczyć. Zwraca nam uwagę jak wiele te cudowne zwierzęta mogą dla nas zrobić i jak bardzo są potrzebne. A wszystko to ujęte jest w jednym, dość krótkim i jakże ciepłym opowiadaniu. W wakacyjnej przygodzie Jagody i jej przyjaciół.
Wiecie już zatem, że treść tej lektury jest cudna. Zakochałam się w tym opowiadaniu po uszy i już wyobrażam sobie ile radość sprawi ona moje córce. A co ze sposobem jej wydania? No cóż. Tutaj także nie mam do czego się przyczepić. Książeczka ta nie jest zbyt duża. Ma wielkość zeszytu, twardą okładkę i lekko pożółkły i chropowaty papier wewnątrz. Ma też śliczne czarno-białe ilustracje, na większości których są koniki. I choć to tak niewiele i tak nie mogłam oderwać od nich wzroku. Wykonane są one ołówkiem, a mimo to przykuwają uwagę i zachwycają. Wszystko na nich wygląda jak żywe. Nawet te cudowne zwierzęta. Bardzo, bardzo mi się podobają.
Nie lubię zdradzać zbyt wiele z treści książki. Sama osobiście nie cierpię, gdy ktoś zbyt wiele mi opowiada historii, którą zamierzam przeczytać i staram się także nie robić tego innym. Tak wiec nie powiem Wam dokładnie dlaczego, co i jak, ale dodać muszę, że w opowiadaniu tym poza prozą znajdziemy także odrobinkę poezji. Wierszyki umieszczone w książce dotyczą oczywiście koni. I teraz niespodzianka. Do lektury tej dołączona jest jeszcze maleńka książeczka wydania zeszytowego, w której zawartych jest troszkę takich właśnie wierszyków. Lektura ta jest malutka i cieniutka. I wsunięta została za plastikową tasiemkę na wewnętrznej stronie tylnej okładki. Ta mała niespodzianka ściśle wiąże się z historią opisaną w książce i przyznam Wam szczerze, że sprawiła mi wiele radości, gdy ją zobaczyłam. Brawo dla wydawnictwa za pomysł. Według mnie jest świetny!
Podsumowując - książka jest piękna, mądra i fantastycznie się ją czyta. Polecam ją gorąco nie tylko wszystkim miłośnikom koni, ale również każdemu, kto ma ochotę trochę się przy książce zrelaksować. Kto lubi miło spędzić czas z lekturą w ręku i uwielbia ciepłe i pełne miłości opowiadania. Ja jestem zachwycona. A Wy? Sami sprawdźcie :)
Wiecie już zatem, że treść tej lektury jest cudna. Zakochałam się w tym opowiadaniu po uszy i już wyobrażam sobie ile radość sprawi ona moje córce. A co ze sposobem jej wydania? No cóż. Tutaj także nie mam do czego się przyczepić. Książeczka ta nie jest zbyt duża. Ma wielkość zeszytu, twardą okładkę i lekko pożółkły i chropowaty papier wewnątrz. Ma też śliczne czarno-białe ilustracje, na większości których są koniki. I choć to tak niewiele i tak nie mogłam oderwać od nich wzroku. Wykonane są one ołówkiem, a mimo to przykuwają uwagę i zachwycają. Wszystko na nich wygląda jak żywe. Nawet te cudowne zwierzęta. Bardzo, bardzo mi się podobają.
Nie lubię zdradzać zbyt wiele z treści książki. Sama osobiście nie cierpię, gdy ktoś zbyt wiele mi opowiada historii, którą zamierzam przeczytać i staram się także nie robić tego innym. Tak wiec nie powiem Wam dokładnie dlaczego, co i jak, ale dodać muszę, że w opowiadaniu tym poza prozą znajdziemy także odrobinkę poezji. Wierszyki umieszczone w książce dotyczą oczywiście koni. I teraz niespodzianka. Do lektury tej dołączona jest jeszcze maleńka książeczka wydania zeszytowego, w której zawartych jest troszkę takich właśnie wierszyków. Lektura ta jest malutka i cieniutka. I wsunięta została za plastikową tasiemkę na wewnętrznej stronie tylnej okładki. Ta mała niespodzianka ściśle wiąże się z historią opisaną w książce i przyznam Wam szczerze, że sprawiła mi wiele radości, gdy ją zobaczyłam. Brawo dla wydawnictwa za pomysł. Według mnie jest świetny!
Podsumowując - książka jest piękna, mądra i fantastycznie się ją czyta. Polecam ją gorąco nie tylko wszystkim miłośnikom koni, ale również każdemu, kto ma ochotę trochę się przy książce zrelaksować. Kto lubi miło spędzić czas z lekturą w ręku i uwielbia ciepłe i pełne miłości opowiadania. Ja jestem zachwycona. A Wy? Sami sprawdźcie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz