24 stycznia 2016

Królowa Śniegu


Na motywach baśni Hansa Christiana Andrsena

Wydawnictwo: Olesiejuk
 Ilość stron: 80
format: 29,5x36,5 cm
rok wydania: 2015
cena: 29,99 zł

Jestem pewna, że po tych słowach, które zaraz napiszę wszyscy kierowcy mnie po prostu znienawidzą. Wiem, że dla nich to nic przyjemnego, ale powiem Wam szczerze, że uwielbiam taką porządną zimę. Uwielbiam kiedy mogę ukryć twarz w grubym szalu a pod stopami skrzypi mi śnieg. Kiedy spokojnie mogę zabrać dziecko na spacer na sankach bez obaw, że przy każdym przejściu przez ulicę zedrę płozy przy saneczkach i zniszczę kompletnie zimowy pojazd mojej córki. I choć wiem, że dla wielu osób to koszmar, to ja właśnie tak lubię najbardziej.

A skoro lubię takie klimaty to chętnie wybieram się do takich krain również w marzeniach. Czytałam już tyle lektur o Świętym Mikołaju, Bożym Narodzeniu. Pójdę zatem tym samym tropem i sięgnę po lekturę o zimie! I to w dodatku po klasykę czyli historię, którą każdy z nas zna doskonale. Taaak... dziś pora na opowiadanie o Gerdzie i Kaju, czyli nic innego jak baśń o Królowej Śniegu... Pamiętam, ze gdy byłam mała nie przepadałam za tą historią. Było mi bardzo żal tej małej dziewczynki i trochę się wściekałam na Kaja za jego nieporadność. Nie, to zdecydowanie nie była moja ulubiona baśń. Ale, z czasem polubiłam tą baśń i nawet miałam już okazję kilka razy czytać ja moim dziewczynkom. One znacznie lepiej ją przyjęły i widzę, że nawet im się spodobała. Więc nie zaszkodzi jak poznamy jej kolejną wersję ;)

Tym razem baśń o Królowej Śniegu przeczytamy z wielkiej księgi, która znalazłam w ofercie wydawnictwa Olesiejuk. Oczywiście jest to historia dwójki przyjaciół, która mieszkała bardzo bliziutko siebie. W mieście, w którym mieszkała ta para kamienic są wybudowane bardzo ciasno obok siebie. Zatem okna z pokoi Kaja i Gerty były tak bardzo blisko siebie, że tak naprawdę dzieci bez trudu mogłyby się odwiedzać nie wychodząc z domu. Ale ponieważ zabudowań tych było tak bardzo dużo - nie było już miejsca na przydomowe ogródki, czego bardzo żałowały dzieci. Wtedy właśnie rodzicie obojga przyjaciół wpadło na pomysł. Powiesili oni przy oknie swoich maluchów donice, które z racji tego, że było tam tak ciasno - złączyły się ze sobą tworząc mały wiszący ogródeczek. To właśnie tam nasza dwójka bohaterów hodowała przepiękne róże. 

Zapomniałam jeszcze wspomnieć, że zanim poznamy Kaja i Gertę przeczytamy tu o chytrym planie okrutnego diabła. Ten czart stworzył bowiem magiczne lustro, które sprawiało, że każdy kto się w nim przejrzał widział całe zło i brzydotę tego świata. Lustro bowiem ukrywało wszystkie dobre uczynki gdzieś głęboko, a wszystkie drobne skazy bardzo wyolbrzymiało. Diabły cieszyły się z tego wynalazku i gdy znudziło im się już z jego pomoca mieszać na ziemi wśród ludzi - postanowiły wybrać się do nieba by zadrwić z aniołów. Ich plan jednak się nie powiódł. Diabły tak bardzo śmiały się ze swojego chytrego planu, że upuściły przedmiot, który rozpadł się na miliony kawałków. Większe kawałki lustra zostały wykorzystane przez ludzi do wyrobu okien lub okularów. Jak się pewnie domyślacie - to nie był najlepszy pomysł, gdyż taki wyrób nie przynosił nic dobrego. Ale gorzej było ze znacznie mniejszymi odłamkami. Te wpadały ludziom do oczu tkwiąc tam już na zawsze i siejąc zło gdzie tylko się pojawiało. A jeden z takich kawałków trafił nawet do... serca. I tym kimś, który został ugodzony czarcim lustrem prosto w serce był Kaj. 

Nie, nie będę Wam opowiadać dalszej części. Przecież wszyscy z pewnością doskonale znacie tę baśń. A jeśli nie (co bardzo by mnie zdziwiło) - na pewno chętnie poznacie ją osobiście. Ja raczej skupię się na tym jak ta księga została wydana. I pewnie na początku powinnam skupić się na jej gabarytach, bo słowo księga na pewno Was bardzo intryguje. Ale słowo książka zupełnie mi w tym przypadku nie pasuje. Ta lektura jest bowiem naprawdę olbrzymia. Nie pamiętam czy miałam okazję kiedykolwiek czytać tak wielką księgę. Gdy trzymałam ją w rękach miałam czułam się naprawdę malutka. A moja młodsza córka nawet nie próbowała ja otwierać. Trzymać potrafiła, ale z oglądaniem było już znacznie trudniej. No, chyba, ze robiłyśmy to wspólnie. Wtedy to dopiero była radość! Natalka była zachwycona taką wielką bajką. Tym bardziej, że na jej kartach nie brakuje wielgachnych kolorowych ilustracji, które aż zapierają dech w piersiach.

No właśnie - szata graficzna jest w tym przypadku wykonana z ogromną dbałością. Ilustracji z cała pewnością  nie brakuje w tej lekturze, a każda z nich jest naprawdę piękna. Nie mogę powiedzieć, że czaruje nas ona intensywnością kolorów, czy tez pomysłowością. Powiedziałabym raczej, że grafika ta utrzymana jest w takiej spokojnej, ciepłej atmosferze. I to chyba jest ich zaletą. Widziałam, że podczas czytania, dzieciaki nie mogły oderwać do nich wzroku. Obrazki te bowiem, choć są takie powiedziałabym - wręcz melancholijne - przykuwają uwagę dzieciaczków. Mnie szalenie się to podobało. Przypominają mi one odrobinę obrazki z książek z mojego dzieciństwa, ale te zdecydowanie są ładniejsze. Ech, no nie będę już przedłużać. Podobają mi się i tyle.

Ale tak bardzo skupiłam się na wydaniu tej lektury, że nie wspomniałam nic o innych ważnych rzeczach. Ja wiem, że na pewno interesuje Was fakt, że okładka tej książki jest twarda, a papier w środku gruby i śliski. Że ogólnie książka ta wygląda na bardzo solidny produkt, który nie powinien nas zawieść nawet przez bardzo długi czas. A jedyną rzeczą do której mogłabym się tu przyczepić to jej gabaryty, choć i tu mam pewien dylemat. Bo uważam, ze jest to zarówno wada jak i zaleta tej księgi. Minusem jest fakt, że lektura ta jest trochę niewygodna podczas czytania i na pewno mały brzdąc nie poradzi sobie z nią by samemu sobie ją poprzeglądać. W moim małym mieszkaniu mam także problem z jej przechowywaniem. Wszystkie półki są zdecydowanie za małe by umieścić na nich tę księgę. Ale z drugiej strony, gdybyście zobaczyli miny moich dziewczyn podczas oglądania wnętrza tej baśni - zobaczylibyście, ze to także ogromna zaleta tej lektury. Tak wielkie i piękne ilustracje bardzo im się podobały. Nie umiem zatem jednoznacznie powiedzieć, ze wielkość tej księgi jest jej wadą czy też zaletą. Myślę, ze to rzecz gustu.

Ale wciąż nie pisze Wam o tym, co jest tu najważniejsze - czyli treści. Bo to, o czym opowiada baśń o Królowej Śniegu to jedno. Ale jak ta historia zastała tu opisana to zupełnie inna sprawa. A w tym przypadku także nie mam do czego się przyczepić. Tekst umieszczony jest tu na jasnych stronach, na białym tle. Zatem czytanie na pewno nie sprawia nam kłopotu nawet gdy w pokoju panuje półmrok. Czcionka jest nie duża, ale na pewno nie należy do najmniejszych, wiec nie musimy za bardzo wytężać wzroku. A czytania jest tu naprawdę sporo. Ale to jak dla mnie zaleta tej książki. Bowiem autor tekstu nie skupił się jedynie na najważniejszych wydarzeniach i nie ujął nam tej baśni w skrócie, tak jak to już nie raz zdarzało mi się widzieć w innych książkach. Tutaj dajemy ponieść się fantazji autora czytając przepiękne opisy i pełne niesamowitych wydarzeń przygody. Czytając tę księgę bez trudu przenosiłam się do tego nieznanego mi dotąd miejsca i towarzyszyłam Gercie podczas jej wyprawy. Tę księgę czyta się z ogromną przyjemnością. Wierzcie mi. Jestem pewna, ze będziecie zachwyceni!

Ogólnie patrząc na tę wielką księgę jestem zdania, ze to wspaniała lektura, którą warto poznać. Czyta się ją z ogromną przyjemnością i z całą pewnością takie same emocje towarzyszą nam podczas oglądania zawartych w niej ilustracji. Mnie i moim dziewczynom ta księga bardzo się podoba. Często do niej zerkamy i spędzamy przy niej zimowe wieczory. Wam także polecam. Myślę, ze będziecie zachwyceni.A wyobrażacie sobie taką cudną księgę zapakowana w piękny papier jako prezent dla jakiejś małej dziewczynki? Oj, to by dopiero było! Zatem polecam! Jestem pewna, że Wam się spodoba :)


1 komentarz:

  1. Nigdy nie była to moja ulubiona baśń ale tu jest naprawdę pięknie wydana :-)

    OdpowiedzUsuń