EMMA STRAUB
wydawnictwo: Rebis
ilość stron: 320
format: 13x19,5 cm
rok wydania: 2015
cena: 30 zł
Muszę przyznać, że sięgając po tę książkę spodziewałam się czegoś innego. Miałam nadzieję na jakąś fajną komedię obyczajową, może jakiś mały romansik. W końcu lato i Majorka kojarzą nam się z pewnością ze wspaniałymi wakacjami, z urlopem, z czasem spędzonym w pięknym miejscu, z turystami, plażami pełnymi ludzi... Tymczasem otrzymujemy nieco przygnębiającą opowieść o rodzinnych problemach, kłótniach i próbach ratowania tego co jeszcze może da się uratować...
Rodzina Postów mieszka w Nowym Jorku. Franny i Jim nie są już pierwszej młodości, właśnie zbliża się ich 35 rocznic ślubu. Ich córka Sylvia skończyła szkołę i niedługo wybiera się na studia więc wakacyjny wyjazd na Majorkę może być wspaniałą okazją do spędzenia czasu razem. Na miejscu dołącza do nich także ich syn wraz z dziewczyną oraz przyjaciel rodziny wraz z mężem. Cała siódemka zamieszkuje w letniej rezydencji znajomej. Pełen wypas, piękny dom, basen, niedaleko do morza... Jednak piękne widoki wcale nie pomagają w problemach jakie ma ta rodzina. Każdy z osobna ma jakieś własne dramaty i musi sobie z nimi poradzić. Franny i Jim przeżywają kryzys, ich małżeństwo wisi na włosku choć przed dziećmi udają, że wszystko jest w porządku. Sylvia narobiła coś po pijanemu i teraz musi odpokutować, Boby i Carmen nie są raczej dla siebie stworzeni i coraz bardziej sobie to uświadamiają. Charles i jego mąż Lawrence żyją w ciągłym stresie i oczekiwaniu ponieważ najprawdopodobniej będą mogli zaadoptować dziecko... Czy Majorka zmieni coś w życiu tej siódemki? Czy właśnie tam uda im się poskładać ich życie do kupy?
Franny została zdradzona, Jim wyrzucony z pracy, Sylvia narobiła sobie wstydu, Boby popadł w ogromne długi, Carmen ma dosyć Boby'ego, A Charles i Lawrence chcą mieć dziecko i oczekują na decyzję z ośrodka adopcyjnego... Każda z tych osób ma własne życie i problemy, każda z nich próbuje sobie jakoś z nimi poradzić. Czy Franny powinna zostawić męża za to co zrobił? Jak Jim ma ją przekonać, że bardzo żałuje? Czy Sylwia uwiedzie swojego "nauczyciela hiszpańskiego", którego mama załatwiła jej na czas pobytu na Majorce? Czy Boby i Carmen będą razem? Czy małżeństwo homoseksualistów otrzyma swoje wymarzone dziecko? Ten wyjazd przyniesie odpowiedzi na wszystkie nurtujące bohaterów pytania...
Jak widzicie sporo się tutaj dzieje choć powiem Wam, że podczas czytania wcale nie da się tego odczuć. Wydaje mi się, że wszystko ciągnęło się jednym ciurkiem, bez jakiś ważniejszych wydarzeń. Główni bohaterowie według mnie są tacy nijacy, treść natomiast zawiera ogrom przeróżnych opisów. Szczerze powiem, że pozbyłabym się połowy z nich, bo niczego nie wnoszą do tej powieści. Brakowało mi natomiast dialogów. Siedem osób pod jednym dachem, a tak mało się ze sobą kontaktowali... No i tak naprawdę nic konkretnego się tutaj nie działo, nie ma porywającej akcji, nie ma żadnego dreszczyku emocji, książka nie trzyma w napięciu, nie rozbudza wyobraźni i nawet nie śmieszy... Narzekam trochę, ale to po prostu nie mój klimat. Ja lubię kiedy coś się dzieje, a tutaj mamy po prostu życiową opowieść o wzlotach i upadkach, o blaskach i cieniach życia jednej rodziny...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz