13 sierpnia 2015

Ekstrakt z kwiatu orchidei


WERONIKA WIERZCHOWSKA

wydawnictwo: Prószyński i s-ka
ilość stron: 376
format: 12,5x19,5 cm
rok wydania: 2015
cena: 33 zł

Lubicie kwiaty? Ja uwielbiam. W domu mam ich całą masę i na szczęście nie muszę specjalnie się nimi zajmować. Rosną jak zwariowane, pięknie kwitną. No ogólnie super. Obym tylko ich nie zauroczyła ;) Dla odmiany - kwiatki na balkonie kompletnie nie chcą się mnie słuchać. Już by się wydawało, że będą pięknie kwitły i klops. Więdną, schną i mizernieją. I choć staram się postępować według wszelkich instrukcji już trzeci rok z rzędu poległam. Może znacie jakąś fajną odmianę bluszczu, który lubi baaardzo nasłonecznione miejsca latem i dość wietrzny i mroźny klimacik w pozostałe pory roku? Wiem, mało przychylne środowisko, ale na moim balkonie tak właśnie jest :/ 

No dobrze, ale dość już tej prywaty, bo nie o moich  przygodach z hodowlą roślin chciałam pisać lecz o bardzo fajnej książce, którą dosłownie przed chwilką przestałam czytać. Wstyd się przyznać, ale przed dwa dni ciut zaniedbywałam swoje obowiązki domowe, bo nie mogłam się oderwać od tekstu! Uwielbiam takie książki, które cały czas nas zaskakują i trzymają w napięciu. Praktycznie do samego końca nie miałam pojęcia jak to wszystko się skończy i jak nasze trzy bohaterki poradzą sobie z przeciwnościami. Uda się czy się nie uda? To ten, ten czy ten był wszystkiemu winien? Kto kogo pokocha i z kim ułoży sobie życie? Te i inne, bardzo podobne pytania zadawałam sobie niemalże cały czas. Niekiedy nawet snułam własne podejrzenia, które jak się potem okazało - były błędne! No cóż, z cała pewnością to jedna z zalet tej lektury. Ale, może zacznę od początku?

"Ekstrakt z kwiatu orchidei" to historia trzech, bardzo różniących się od siebie kobiet. Najstarsza z nich to Beata. Szczęśliwa mężatka i mama dwóch chłopców, mieszkająca w przytulnym domu z rodziną oraz ze swoją wiecznie niezadowoloną i zrzędliwą mamą. Kobieta całą swoją uwagę skupiła na życiu zawodowym. Stała się Panią Prezes w firmie, którą założyła wraz ze swoją młodszą siostrą. Działała ona w starej, opuszczonej mydlarni, którą dziewczyny zaadoptowały na wytwórnię kosmetyków. Beata zajmowała się w niej kwestią organizacyjną, czyli pozyskiwaniem klientów, podpisywaniem umów, płacą i tym podobnymi sprawami. Musiała zaistnieć wśród znanych i liczących się powszechnie osób. Posiadała liczne znajomości i stale była zabiegana. Można spokojnie powiedzieć, że sprawne działanie całej firmy spoczywało na jej barkach. Druga naszą bohaterką jest wspólniczka Beaty i jednocześnie jej młodsza siostra - Aneta. Wiecznie roztrzepana i bujająca w obłokach chemiczka, której zadaniem w siostrzanej firmie było tworzenie nowych przepisów na kremy, płyny do higieny intymnej itp produkty. Aneta była świetna w tym zawodzie. Jej produkty sprzedawały się jak świeże bułeczki, a menager z konkurencyjnej firmy kosmetycznej stale liczył na to, że pewnego dnia dziewczyna trafi do ich firmy. Nie raz proponował jej pracę, jednak Aneta wciąż odmawiała. Rodzinna firma była dla niej ważniejsza. Ta nasza marzycielka była oczywiście mężatką, jednak jej związek od pewnego czasu był jedynie dokumentem. Piotr, mąż Anety wyjechał dawno temu do pracy za granicę, i im dłużej spędzał tam czas, tym bardziej ich uczucia zanikały. Dziewczyna już nawet nie tęskniła za swoim mężem. Wiedziała, że rozpad ich małżeństwa to tylko kwestia czasu. Ostatnią z kobiet, której historię poznamy w tej powieści jest Dorota. Bardzo wysoka i szczupła dziewczyna, mająca za sobą kilka toksycznych związków z mężczyznami. Każdy z jej dotychczasowych partnerów życiowych okazał się draniem i złamał jej serce. Jednak ostatni związek był najgorszy. Albert był psychopatą, który znęcał się nad nią psychicznie. Dziewczyna w rozpaczy uciekła z domu i zamieszkała ze swoją zrzędliwą matką. Obawiała się, że jej partner nie odpuści i będzie ją ścigał. Na szczęście jak się dowiedziała, wyjechał za granicę do pracy. A Dorota? Choć jej wykształcenie pozwalało na znacznie lepsza pracę postanowiła zatrudnić się u sióstr Mazur jako kierownik produkcji. Tam znalazła spokój i pracę, która sprawia jej przyjemność. Szybko także zaprzyjaźniła się z pozostałymi pracownikami i czuła się jak ryba w wodzie. 

Jednak sielanka tych trzech kobiet nie trwała długo. W wyniku pewnego dość niefortunnego, nieszczęśliwego wypadku runęła jedna ze ścian w fabryce Stella Beauty Corporation. A to co pracownicy za nią znaleźli przechodzi nasze najśmielsze oczekiwania. Okazało się, że było tam ukryte pomieszczenie, a w nim przy biurku znaleziono zwłoki kobiety. Najprawdopodobniej denatka spędziła za ścianą około 20 lat! Jednak kto to był i jak zginęła? To już miała wyjaśnić policja. Oczywiście to nie koniec niespodzianek czekających na nasze trzy bohaterki. Na ich firmę spada jeszcze jedno nieszczęście w postaci nieuczciwego kontrahenta, kradzieży notebooka za całą dokumentacją oraz przyszłymi projektami Anety. Wkrótce także okazuje się, że mąż Beaty zdradza swoją żonę z dużo starszą od siebie Radną Baczewską oraz niespodziewanie zjawia się także prześladowca Doroty, który stawia sobie za cel ponownie zdobyć serce dziewczyny. Nie zabraknie tu także niezapowiedzianej wizyty męża Anety oraz kilku innych nowych postaci, które z całą pewnością uatrakcyjnią nam fabułę tej książki. 

Gdy zaczęłam pisać tą recenzję od razu zaczęłam intensywnie szukać w niej wad. Zalet widziałam już wcześniej całą masę. Ale co z minusami tej powieści? Oj, będzie ciężko... Bo mnie się ta książka naprawdę bardzo podoba! Przede wszystkim fabuła. Uważam, ze jest bardzo fajna. Ciekawa i dość skomplikowana. Wiele się tutaj dzieje, a wydarzenia nie raz potrafią nas zaskoczyć. Nie jest to co prawda jakiś straszny kryminał, choć jak już wiecie znajdzie się tu jakiś psychopata, a nawet morderstwo. Nie zabraknie także gróźb, podpaleń i innych takich. Ale mimo wszystko autorka utrzymała całą powieść w bardzo lekkim, powiedziałabym nawet dość ciepłym tonie jak na taką tematykę. Przygoda Beaty, Anety i Doroty niesamowicie wciąga, ale raczej nie poczujecie dreszczyku grozy na plecach i nie będziecie podczas czytania obgryzać paznokci. Nie zmienia to jednak faktu, że czyta się ją z ogromnym zainteresowaniem i naprawdę trudno się od niej oderwać. Przejdźmy zatem do bohaterów. Musze przyznać, że spotkamy tu całą gamę dość ciekawych postaci. Wiecie, że bohaterkami są: roztrzepana marzycielka, impulsywna bizneswomen oraz mocno stąpająca po ziemi chemiczka z dotkliwie poranionym sercem. Ale poza nimi spotkamy tu także inne barwne postacie, które od razu albo bardzo polubimy, albo szybko znienawidzimy. O, mam jeden minus! Nie wiem czemu, ale w tej powieści, wszystkie mamy są stare, zrzędliwe, czepialskie i okropnie zacofane. Moja taka nie jest!

Nie wiem co mogłabym Wam jeszcze napisać na temat tej powieści. Nie ukrywam, że ja jestem nią zachwycona i z przyjemnością jeszcze raz sięgnę po powieść tej samej autorki. Weronika Wierzchowska potrafi wciągnąć w snutą przez siebie historię i sprawić, że podczas czytania zapominamy o Bożym świecie. Tu wszystko choć dość proste, jest także niesamowicie pokomplikowane. Podoba mi się również fakt, że autorka świetnie przygotowała się do tej książki swobodnie poruszając się w tej całej kosmetycznej terminologii i wszystkim co jest z tą działalnością związane.Podoba mi się pomysł, by opowiedzieć nam te wszystkie wydarzenia z trzech punktów widzenia, dzięki czemu fabuła wydaje się jeszcze bardziej wciągająca i bardziej dynamiczna. No po prostu rozpływam się w zachwytach. Jak dla mnie - jest świetna. Polecam!


1 komentarz: