MAŁGORZATA STRĘKOWSKA-ZARĘBA
wydawnictwo: Literatura
ilość stron: 176
format: 17x22,5 cm
rok wydania: 2015
cena: 23,90 zł
Zawsze zarzekam się, że nie lubię się bać. Nie oglądam horrorów, ani dreszczowców. Nie lubię także książek, które sprawiają, że moje ciało przeszywa zimny dreszcz. Zdarza się, że gdy przez przypadek (nigdy świadomie) trafię na tego typu lekturę, mam potem kłopot z zaśnięciem. Bardzo przeżywam to co przeczytałam i nie jest mi z tym fajnie. Wiem, może to i dziwne, ale tak już mam. Dlatego unikam takich lektur, za to z ogromną przyjemnością sięgam po książki pełne humoru. Bo śmiać to ja mogłabym się na okrągło! Ale jeśli chodzi o literaturę dla dzieci i młodzieży, to jakoś tak chętniej zerkam w kierunku tych "strasznych" tytułów. Lubię książki detektywistyczne z nutką grozy w tle. Zawsze fajnie spędzam przy nich czas i tak naprawdę nawet nie wiem kiedy docieram do końca opowiadania. Taka tematyka nie zawsze jest właściwa dla mojej starszej córki, dlatego też zazwyczaj czytam te książki sama. Ale jestem pewna, że za rok lub dwa moja Alicja sama będzie czytać takie trzymające w napięciu książeczki. No, chyba, że odziedziczy po mamusi wyjątkową strachliwość. Ale chyba nie każdy jest takim tchórzem jak ja, prawda? ;)
I tak do naszego domu zawitała taka oto lektura. Książka pt. "Willa Trzech Łotrów" bardzo szybko zwróciła moją uwagę i bardzo chciałam ją przeczytać. Dlatego też, gdy tylko ta lektura trafiła w moje ręce - nie mogłam się od niej oderwać. Byłam przekonana, że to jakieś fajne kryminalne opowiadanie, w którym zatracę się baz końca. Miałam też nadzieję, na odrobinę humoru i ciekawych wydarzeń. Szłam na żywioł, bo to przecież książka dla młodzieży. Nie ma mowy o strachu, za duża już na to jestem! A że potrzebowałam odrobiny dreszczyku, wiedziałam, że dobrze trafiłam.
W tej książce opisane są przygody pewnych uczniów szkoły niepublicznej o profilu artystyczno-społecznym. Dzieciaki, które do niej uczęszczają co roku pod koniec roku szkolnego wyjeżdżają na obóz, który trafił na listę obowiązkowych zajęć dodatkowych szkoły. Zatem chciał nie chciał, wszyscy uczniowie o tej samej porze wyruszają w nieznane. W dodatku "nikt nie uprzedza uczniów, dokąd jadą i co zastaną na miejscu, żeby nie wpływać na pierwsze wrażenie, jakie wywrze na nich okolica, ponieważ pierwsze wrażenie, dla twórczych umysłów jest bardzo ważne." Obóz zatem do samego końca to wielka niewiadoma. I tylko jeden z nauczycieli, który w danym momencie ma za zadanie zorganizować coś ciekawego dla swoich podopiecznych, wie co ich wszystkich czeka.
W tym roku odpowiedzialnym za pobudzanie twórczych umysłów swoich uczniów był Pan Globisz. Nauczyciel geografii i wychowawca naszych głównych bohaterów. No właśnie, bo jeszcze nie wspomniałam Wam o tym, kto będzie przeżywał te wszystkie emocjonujące przygody. Historia, którą w tej książce przeczytamy to przygoda Kacpra i jego przyjaciół: Sebka, Marceli, Zosi i Patryka. Oprócz tej zgranej paczki poznamy tu także Filipa - z którym nasz bohater nie do końca potrafi się porozumieć - i jego paczkę: Michała Kaśkę i Otylię. Zarówno te dzieciaki, które właśnie przed chwilką Wam wymieniłam jak i pozostali uczniowie mają na każdym z kreatywnych obozów jedno zadanie. We współpracy z kolegami i koleżankami muszą oni wykonać jeden projekt twórczy. Pomysł ciekawy, jednak nasi bohaterowie twierdzą, że to zadanie zawsze jest wyjątkowo nudne i wcale nie mają ochoty na jego realizację. Ale czy rzeczywiście zawsze tak będzie?
Jak dotąd wszystkie obozy rzeczywiście nie wyglądały za ciekawie. Dzieciaki jeździły do skansenów i tym podobnych miejsc, gdzie nie działo się nic nadzwyczajnego. A ponieważ Pan Globisz nie słyną z wielkiej rozrywkowości i poczucia humoru, cała ekipa była przekonana, że tym razem będzie dokładnie tak samo. Jednak belfer miał zupełnie inne plany dla swoich podopiecznych. Mając na uwadze psikus, który dzieciaki zrobiły mu podczas tegorocznego święta Halloween postanowił zorganizować dla swoich uczniów obóz pełen grozy. Ośrodek, w których dzieciaki miały zakwaterowanie znajdował się na totalnym odludziu. Kucharz, który zapewniał im posiłki to dość osobliwy człowiek o dziwacznym poczuciu humoru. A jego dania nosiły nazwy, którego nie powstydziłby się nawet najstraszniejszy horror. Co więcej niedaleko ośrodka znajdowały się dawno opuszczone tereny zalewowe. Opustoszałe miasto, zrujnowane ruiny starego kościoła i... budynek na uboczu. Bardzo tajemnicza Willa Trzech Łotrów, która wyjątkowo zainteresowała naszych małych bohaterów. I to właśnie z tym miejscem związane są główne wydarzenia tejże książki. Nie zamierzam opisywać Wam przygód Kacpra i reszty uczniów, ale zdradzę Wam jedynie, że przygody tutaj opisane naprawdę bardzo trzymają w napięciu. A gęsia skórka na rekach i lekki zimny dreszczyk na plecach na pewno nas nie ominie. Nie zabraknie tu bowiem różnych mrożących krew w żyłach wydarzeń, duchów, zjaw i groźnych przestępców. Będą lochy i egzotyczne zwierzęta. Oj, będzie się działo. Aż trudno uwierzyć w to, że to książka dla dzieciaków.
Ok, może z tą trwogą, trochę przesadziłam. Mam wrażenie, że dzisiejsza młodzież jest odważniejsza ode mnie i pewnie zamiast się bać, będzie świetnie bawić się podczas czytania. Ale nie ulega wątpliwości, ze ta lektura niesamowicie wciąga! Podczas czytania nie możemy oderwać się od książki, a ponieważ czyta się ją z wielką łatwością i zainteresowaniem, ani się obrzeżymy jak dobrniemy do ostatniej strony. Mnie przeczytanie całej lektury zajęło raptem kilka godzin. Wieczorny relaks z książką w dłoni - i już miałam przeczytaną całą lekturę. I choć pod koniec naprawdę czułam się bardzo zmęczona i najchętniej zapadłabym w sen, to i tak nie mogłam skończyć czytać. Ciekawość co wydarzy się dalej, była znacznie silniejsza ode mnie. Czytałam z zapartym tchem do samego końca i choć raczej rzadko zdarza mi się, by książka dla młodzieży mnie zaskoczyła, tutaj autorce tejże powieści się to udało. Prawie do ostatniej strony nie byłam w stanie sama rozwikłać zagadki dziwacznych potraw ośrodka, dziwnego zachowania jednego z jego pracowników oraz tajemnicy ukrytej na uboczu willi. Miałam pewne podejrzenia, coś tam starałam sobie pookładać, ale i tak, zakończenie bardzo mnie zaskoczyło. I to w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz