KHOA LE
wydawnictwo: Olesiejuk
ilość stron: 24
format: 28,5x26 cm
rok wydania: 2015
cena: 19,99 zł
Nie miałam nigdy kłopotu z tym, że moje dziewczynki nie chciały się czesać. No, może niekiedy Natalka się buntuje, ale ogólnie nigdy nie miałam z tym jakiś większych problemów. Ta czynność stała się dla nas po prostu czymś naturalnym i już. Ale jeśli znacie jakiekolwiek dziecko, które unika grzebienia lub szczotki jak ognia - koniecznie przeczytajcie mu tą historię. Jestem pewna, że bardzo szybko zmieni zdanie ;)
Marcin to chłopiec o bardzo bujnej czuprynie. Takie długie włoski o małego dżentelmena to naprawdę fajna sprawa pod warunkiem, że są one czyste i zadbane. Ale w tym przypadku fryzura Marcina pozostawiała wiele do życzenia. Bowiem nasz mały bohater nie znosił, gdy ktokolwiek go czesał! Marcin unikał grzebieni i szczotek. Uciekał, gdy tylko ktoś chciał go uczesać, aż w końcu na jego głowie wyrosła bujna kępa, którą upatrzyły sobie dwa gołębie. Ptaki postanowiły uwić sobie na głowie chłopca gniazdo. A potem... doczekały się także piskląt! A wiecie co może się stać, gdy taką czuprynę z gniazdkiem zmoczy deszcz? Oj... nie ciekawie to wszystko wygląda, wierzcie mi!
Gdy tylko zobaczyłam okładkę tej książki i przeczytałam jej tytuł, pomyślałam, że będzie super. I wiecie co? Nie pomyliłam się ani o drobinkę. Opowiadanie o Marcinie i jego przygoda z nieczesanymi włoskami bardzo mi się podoba i z ogromną przyjemnością ją Wam dziś polecę. Nawet nie przypuszczałam, że można napisać historię dziecka, któremu na głowie zamieszkały gołąbki. No, ale z drugiej strony, jeśli by tak nie czesać wcale włosów, to kto wie? Może rzeczywiście znalazłyby się ptaszyny, które upatrzyłyby je sobie na odpowiednie miejsce do założenia rodziny?
Historia Marcina to nie jakiś horror dla najmłodszych. Nie myślcie sobie, że autorka tego opowiadania zamierza przerazić Wasze pociechy, by od dziś same nadstawiały głowy do czesania. To po prostu ciekawa, krótka historyjka. Może mało prawdopodobna do spełnienia, ale... na pewno dająca wiele do myślenia. Bo kto chciałby, by na jego głowie zamieszkały jacyś nieproszeni goście? Ja na pewno nie! I pewnie nasze dzieciaczki również będą tego samego zdania.
Ta książka jest bardzo duża, jednak tekstu w niej jest naprawdę bardzo niewiele. Opowiadanie ujęte jest w dosłownie kilkudziesięciu zdaniach, więc przeczytanie całości zajmuje nam dosłownie chwilkę. Mimo to, historia Marcina jest bardzo ciekawa i dzieciaczki z przyjemnością wsłuchują się w każde nasze słowo. Moja Ala nawet postanowiła przeczytać ją sobie sama i z wielkim uśmiechem na twarzy stwierdziła, ze jest świetna. Ogromną zaleta tej publikacji jest także szata graficzna. Khoa Le jest nie tylko autorką tekstu, ale także ilustratorką. I nie ukrywam, że w obu tych rolach wypadła znakomicie! Mnie bardzo się ta lektura podoba i z przyjemnością sięgnę po kolejną książkę tej autorki. Polecam!
A u nas od wczoraj też wpis o Potargańcu :) Nat uwielbia tą książeczkę i czesze się teraz dwa razy częściej ;)
OdpowiedzUsuń