31 stycznia 2014

Poradniczek Gabrysi i Kajtka. Zabawy i podróżowanie


JOANNA KRZYŻANEK

wydawnictwo: Święty Wojciech
ilość stron: 64
format: 19,5x19,5 cm
rok wydania: 2010
cena: 22 zł

O poradniczku Gabrysi i Kajtka pisałam już trzy razy, z całą pewnością wiecie już o kim mowa ;) Dzisiaj napiszę raz jeszcze, niestety tym razem już po raz ostatni, ponieważ ta seria składała się tylko z czterech tomików. Moim zdaniem to zdecydowanie za mało. Jest jeszcze tyle rzeczy do opisania, do nauczenia się przez dzieci. Tyle spraw można by omówić w kolejnych częściach tego poradniczka. Jestem pewna, że wiele osób podziela moje zdanie i z chęcią chwyciłoby za kolejne części z tej serii :)

Tym razem znajdziemy tu zagadnienia dotyczące zabawy i podróżowania. Jest tutaj sześć rozdziałów. Jak zwykle każdy z nich dotyczy czegoś ciekawego, przydatnego, edukacyjnego :) Pierwszy z nich to "Cztery pory roku, czyli podróżowanie w czasie". Ten rozdział zdecydowanie najbardziej przypadł zarówno mi jak i Nikodemowi do gustu. Mimo, że pory roku zna i nazywa on już dobrze to jednak z nazwami miesięcy idzie mu nieco gorzej. Dni tygodnia właśnie się uczymy, tak samo zaczynamy powoli uczyć się obsługi zegarka. A właśnie to wszystko znajduje tutaj się znajduje. Więc potwierdzam, że informacje jak najbardziej przydatne i pomocne ;)

Dalej jest "Globus, czyli podróże dookoła świata", a tam kilka słów o planetach, słońcu, Ziemi. Jest też mapa świata, co nieco o największym i najmniejszym zwierzęciu, o kierunkach geograficznych, o gwiazdach. Jest też o wakacjach, o tym co należy zrobić przed, co w trakcie, a co po wycieczcie oraz o tym co należy zabrać ze sobą na wyprawę zarówno letnią jak i zimową. Dowiemy się jak zrobić kompas i ciasteczka podróżnika. Trzeci rozdział to "Pani Paprotka, czyli wyprawa do ogrodu". Pewnie domyślacie się, że tutaj można przeczytać o grządkach, kwiatkach, chwastach, zwierzątkach ogrodowych, o trawce, podlewaniu. Zobaczymy te jak zrobić ziołowy i zbożowy ogródek oraz miodek z mniszka lekarskiego :) 

Następnie jest "Pan Pliszka, czyli podróże ekologa", a tam niezwykle przydatne informacje dotyczące między innymi oszczędzania prądu w domu, segregacji śmieci oraz oszczędzania wody... Piąty rozdział to "Placek z truskawkami, czyli majówka". Uwielbiam majówkę! Wiosna to moja ulubiona pora roku, więc okres kiedy zaczyna się piękna coraz cieplejsza pogoda, kiedy zaczynają się spotkania w plenerze, jakieś wypady za miasto to czas, który kocham :) Tutaj przeczytamy o pikniku, o zasadach, o lesie, a także o tym jak zrobić majówkową sałatkę i majówkowe owsiaczki. "Pchełki, czyli kilka sposobów na nudę" to już ostatni rozdział. Jak sama nazwa wskazuje zamieszczone zostały tutaj przykłady zabaw, które można wykorzystać w trakcie nudy...

Nie wiem czy faktycznie interesuje Was tak dokładnie opisana zawartość tej książeczki, ale moim zdaniem są to na tyle istotne, ciekawa i przydatne informacje, że warto wiedzieć, że wszystko to znajduje się w środku, na stronach tej pozycji :) 

Tak jak wspominałam mnie najbardziej ucieszył rozdział pierwszy o miesiącach, tygodniach, dniach, godzinach. Właśnie to jest teraz u nas na topie ;) Jednak nie znaczy to wcale, że reszta jest mniej interesująca czy mniej przydatna. Wręcz przeciwnie, całość moim zdaniem fantastyczna! Uwielbiam te poradniczki i przeogromnie żałuję, że nie ukazało się ich więcej. Ja sama mogłabym podrzucić tysiące pomysłów na kolejne tytuły z takiej serii. Jestem pewna, że fanów Gabrysi i Kajtka jest mnóstwo, a każdy z nich równie mocno ucieszyłby się z kontynuacji :D


30 stycznia 2014

Piszę cyferki i liczę / Piszę literki i czytam


EDUKACJA PRZEDSZKOLNA

wydawnictwo: Aksjomat
ilość stron: 32
format: 21x19,5 cm
rok wydania: 2012
cena: 7,30 zł / 7,30 zł

Ostatnio sporo u nas o nauce pisania i liczenia, jednak nic nie poradzimy na to, ze nasze dzieciaczki są właśnie na takim etapie. Szczerze powiedziawszy nie mamy zamiaru narzekać ponieważ ogromnie cieszy nas fakt z jaką radością i entuzjazmem przystępują wstępują w świat nauczania. Cieszymy się razem z nimi, ponieważ to więcej niż pewne, że jeszcze trochę i nie będzie już szans na tak piękny uśmiech podczas odrabiania lekcji :P

Tym razem kolejne dwie książeczki do nauki pisania cyferek oraz liczenia oraz do nauki pisania literek oraz czytania. Mogę śmiało i jak najzupełniej szczerze powiedzieć, że jest to u nas kolejny strzał w dziesiątkę. Nie będę urywała, że niektórych zadań dziecko moje jeszcze nie wykonało, ale Nikodem dopiero poznaje liczby i litery więc nie można się od razu spodziewać, że zacznie rozwiązywać zadania matematyczne czy też samodzielnie zapisywać słowa. Jednak mimo tego są to dla nas bardzo przydatne pozycje, już piszę Wam, co też można w nich znaleźć...

Zacznijmy może od książeczki z cyferkami. Od razu na pierwszej stronie znajdują się wypisane wszystkie liczny od 1-20, dalej trochę wprowadzających szlaczków, jakieś zadanie w łączenie, a dalej zaczyna się najlepsze czyli nauka zapisywania liczb :) Nie wiem czy pamiętacie, nie tak dawno opisywałam Wam dwie bardzo podobne pozycje o liczbach i literkach. Tutaj sprawa wygląda niemal identycznie. Są dwa rzędy krateczek, a w nich kropkowane cyferki to napisania przez dziecko. Pod spodem po trzy zadania dotyczące właśnie tych cyfr i tak od 1 aż do 20 :) Zadania są przeróżne, w wielu do ich rozwiązania potrzebne są naklejki, które dołączone są do książki. Jest tutaj oczywiście dodawanie i odejmowanie o różnym stopniu trudności, poza tym są wykreślanki, łącznie, zapisywanie godzin i poznawanie zegarów, łączenie kropek, kolorowanie, zabawa ze strzałkami i wiele innych.

A książeczka z literkami? Oczywiście bardzo podobna do powyższej. Na wstępie wypisany jest cały alfabet, dalej kilka szlaczków, zadanie i potem kropkowane literki w liniach do nauki pisania :) Poniżej po trzy zadania do każdego zestawu dwóch liter. I tutaj również jest duża różnorodność. Jest rysowanie, układanie wyrazów z podanych literek, łączenie w pary, dopisywanie brakujących liter, łączenie kropek, labirynty, wykreślanki, sylabizowanie, krzyżówki, rebusy, kolorowanie, sporo zadań z naklejkami i wiele wiele innych :)

Jak widzicie wszystko to jest bardzo różnorodne, zadania nie powtarzają się nagminnie, są ciekawe, pomysłowe, wesołe o różnych stopniu trudności. Dzięki temu nie ma szans, że dziecko się nimi znudzi, wręcz przeciwnie, z pewnością wszystko wykona z ogromnych uśmiechem na ustach. Oczywiście jeśli tylko będzie potrafiło, ponieważ tak jak wspomniałam stopień trudności jest różny.

Mój synek dopiero zaczyna poważniejszą naukę z alfabetem i cyferkami i mimo, że zna niektóre z literek czy też potrafi napisać niektóre z liczb nie znaczy to wcale, że potrafi już liczyć, czytać czy też pisać. Do tego pewnie jeszcze trochę czasu i sporo nauki przed nami, dlatego wielu z tych zadań wykonać narazie po prostu nie był w stanie. Jednak wrócimy do nich z całą pewnością, bo są naprawdę fajne i ciekawe :)

A co z wydaniem tych pozycji? Oczywiście godne pochwały :) Już nie raz spotkałam się z książeczkami wydawnictwa Aksjomat i z całą pewnością nie skłamię mówiąc, że zawsze byłam z nich zadowolona. Oczywiście w takich edukacyjnych wydaniach najważniejsza jest treść jednak ja uważam, że jeśli są one skierowane do dzieciaczków to i wygląd powinien grać tutaj priorytetową rolę. I tutaj tak właśnie jest. Jest bardzo przejrzyście, czytelnie, ale jednocześnie ładnie, kolorowo i z mnóstwem wesołych obrazków i naklejek. W połączeniu z interesującymi ćwiczeniami daje nam to kawałek bardzo ładnej, fajnej i przydatnej zadaniówki dla dzieci zaczynających naukę liczenia i czytania :)


29 stycznia 2014

Był sobie książę...


RACHEL HAUCK

wydawnictwo: Święty Wojciech
ilość stron: 436
format: 14x21 cm
rok wydania: 2013
cena: 34,90 zł

Od kiedy tylko zobaczyłam tę książkę wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Nie powinno oceniać się książki po okładce, ale ta wydała mi się taka śliczna, taka przyciągająca. Po tytule i okładce czułam, że będzie to dobra lektura i wiecie co? Nie myliłam się ;)

Któż nie chciałby przeżyć miłości jak z bajki? Jestem pewna, że nie jedna dziewczyna marzy o swoim wspaniałym, wyśnionym księciu. A jeśli nasz wybranek serca naprawdę okaże się księciem? Co byśmy w takim przypadku zrobiły? Nasza bohaterka coś wie na ten temat ;)

Susanna to 29-letnia dziewczyna, która ma plan na życie, która dobrze wie jak będzie wyglądała jej przyszłość. Od dwunastu lat jest w związku z Adamem. To co, że jeszcze się nie oświadczył, na pewno to zrobi, przecież się kochają... Jednak wszystko się zmienia kiedy spotyka się z nią po to, aby zerwać. Jest załamana, tak naprawdę nie samym zerwaniem, lecz bardziej tym, że teraz nie ma już planów, że nie wie jak potoczy się dalej jej życie. Została bez chłopaka, bez pracy i niedługo również bez mieszkania. Nie chce znowu wrócić na łaskę rodziców. Wtedy spotyka Nate. Przystojny, bardzo miły, niezwykle pomocny mężczyzna. Niejednokrotnie jest w odpowiednim miejscu i czasie dzięki czemu ratuje ją z opresji. Zaprzyjaźniają się, spędzają ze sobą czas. Niby zwykły facet, a jednak tak wyjątkowy. Jednak na jaw wychodzi to kim naprawdę jest Nate, a właściwie Nathaniel - brytyjski książę, którego tata jest umierający, a on sam za moment zostanie królem. Mimo rodzącego się między tą dwójką uczucia, to nie może się udać. On jest królem z Europy ona zwykłą dziewczyną z Ameryki...

Bajkowo prawda? Prawdziwy, wspaniały, przystojny książę i ona dosyć zwyczajna dziewczyna pracująca w barze rodziców. Do tego wielka miłość, królewska rodzina, przeszkody, problemu, zakazy, rozsądek. Czy ta dwójka da radę stawić czoła aż takim przeciwnością?

Powieść ta jest naprawdę bardzo ciekawa, wciągająca i taka nieprzewidywalna. Bo od samego początku czytamy, ze to ni może się udać, że nie da się zmienić królewskiego zarządzenia sprzed kilkuset lat, że król nie może poślubić cudzoziemki. Mając taką świadomość tak naprawdę do samego końca nie wiemy co się wydarzy, co też autorka wymyśli, jak rozwiną się sprawy dwójki głównych bohaterów. I to jest świetne! Dużo tutaj emocji, dużo się dzieje. Jest o miłości, małżeństwie, polityce, królewskiej rodzinie, jest także co nieco na temat wiary i Boga... Mimo ponad czterystu stron, powieść tą czyta się szybko, lekko, przyjemnie. Ta historia ma klimat, zdecydowanie królewski klimat ;)


28 stycznia 2014

Lamelia Szczęśliwa i porwanie krewetki


JOANNA KRZYŻANEK

wydawnictwo: Święty Wojciech
ilość stron: 64
format: 21x23cm
rok wydania: 2013
cena: 25,00 zł

Tak to jakoś w życiu bywa, że każde dziecko w pewnym momencie zaczyna wiercić rodzicom dziurę w brzuchu prosząc o zwierzątko. Jakiekolwiek. Oczywiście zazwyczaj zaczyna się od psa lub kota, a w ostateczności nawet rybki są dobre. Byleby tylko w domu zamieszkał ktoś jeszcze. U nas tez tak było do momentu aż urodziła się Natalka. Alicja cała swoją miłość i potrzebę opiekowania się kimś przelała na swoją młodszą siostrę i jakoś wszystko się ułożyło. Ale, nie wszyscy maja tak łatwo ;)

Gdy znana nam wszystkim już doskonale Lamelia Szczęśliwa miała 6 i pół roku również zapragnęła mieć małe zwierzątko w domu. Marzyła o piesku, który pomoże jej zjadać kalafiory od babci. Lub kotka, który zimą jest lepszy niż wełniane skarpety. Albo o myszce, która pomagałaby jej wybierać najlepszy serek w sklepie... Lamelia propozycji miała sporo, bo nawet chętnie przygarnęłaby słonia czy smoka. Jednak na wszystkie jej argumenty "za" rodzice zawsze mieli jeden, ale za to bardzo skuteczny argument "przeciw". I w rezultacie ta rozmowa nie wniosła nic nowego...

A żeby nie wracać do drażliwego tematu, cała rodzinka wybrała się do "Kluchy" na obiadek. Było to bardzo przyjemne miejsce, w którym - jak sama nazwa wskazuje - można było zamówić "kluchy" w różnych rozmiarach i pod niemalże każda postacią. Tego dnia w restauracji było niewiele osób. Lamelia z rodzicami usidła przy wskazanym przez kelnera stoliku i zamówiła sobie porcję z miodem i malinami. Wyglądało na to, że będzie to bardzo spokojny dzień, ale... zdarzyło się coś niespodziewanego. 

Do "Kluchy" wkroczył Maurycy Wąsik. Źle wychowany zegarmistrz, który za wszelka cenę chciał zjeść swoje kluchy z sosem z pomarańczowej krewetki.Problem w tym, że jedyna krewetka jaka w tym miejscu się znajdowała była Flo. Ulubienica właściciela restauracji. Więc, gdy nagle słoik po chwili okazał się pusty w restauracji zawrzało. Ktoś ukradł ukochaną rudą krewetkę pana Kluchy!!! Ale kto? I po co? Jak myślicie? Jeśli jesteście ciekawi koniecznie zajrzyjcie do tej książeczki :)

Ja oczywiście nie zamierzam Wam tej tajemnicy zdradzać Powiem tylko w sekrecie, że rozwiązanie tej zagadki może Was zaskoczyć. A zagadkę rozwiąże nie kto inny jak sama nasza mała Lamelia Szczęśliwa, która od razu zabawiła się w detektywa i bez kłopotu przedstawiła wszystkim zebranym szczegóły tej tajemniczej zbrodni. 

Choć czytałam już całą masę przeróżnych historii dla najmłodszych, to jak dotąd przygody Lamelii Szczęśliwej w naszym domowym rankingu plasują się na szczycie. Te opowiadania są ciekawe i bardzo zabawne. Za każdym razem, gdy w nasze ręce trafia kolejna książeczka z tą wesołą dziewczynką bądź tą samą osóbką, ale na zasłużonej emeryturze - z miejsca przystępujemy do lektury. A podczas czytania i mnie, i mojemu dziecku uśmiech z buzi nie schodzi. Te książki są naprawdę fantastyczne. Pięknie wydane, wesoło zilustrowane oraz niezwykle zajmujące. Oby tak dalej. Czekamy zatem na kolejne części Lamelii z niecierpliwością.




27 stycznia 2014

Bawię się ortografią


Ćwiczenie w pisaniu trudnych wyrazów dla uczniów klas 1-3

wydawnictwo: Aksjomat
ilość stron: 18
format: 21x30 cm
rok wydania: 2013
cena: 6,50 zł

Ortografia zawsze była moja piętą Achillesa. Choć z języka polskiego zawsze byłam bardzo dobra i nigdy nie miałam kłopotu z pisaniem wypracowań, opowiadaniem czy czytaniem lektur, tak dyktanda to było coś, co spędzało mi sen z powiek. Ech... i wierzcie mi, że to nic przyjemnego. Dlatego baaardzo chciałabym, by moje dziecko nie miało tego kłopotu co ja. Będę starała się wpajać jej zasady poprawnej polszczyzny od samego początku. By uniknąć tego całego stresu.

Oczywiście najbardziej pomocnym w tym przypadku jest po prostu słowniczek ortograficzny. Tam znajdziemy pisownię każdego wyrazu i warto zawsze mieć go pod ręką. Ale tego typu pomoc to po prostu nauka, a ja chciałabym Wam dziś zaprezentować książeczkę, która połączy ten obowiązek z wesoła zabawą. I nasze dzieciaczki nawet nie zauważą, kiedy wpoją sobie pewne zasady bez ślęczenia and książkami. Szybko, łatwo i przyjemnie. I tak powinno być ;)

"Bawię się ortografią" to jak sama nazwa wskazuje - zeszyt ćwiczeń, który umożliwi naszym dzieciaczkom zapamiętanie pisowni wielu wyrazów, które mogłyby stanowić dla nich problem. A wszystko to podczas wesołej zabawy. Nie wierzycie, to sami sprawdźcie!

Aby rozpocząć zabawę z tą lekturą najpierw musimy się przedstawić. Na pierwszej stronie możemy narysować swój portret oraz wpisać jak mamy na imię. Dalej znajdziemy również miejsce, w którym przedstawimy także niektórych członków naszej rodziny. Z futrzanymi pupilami włącznie. A następnie możemy zacząć zabawę. Na pierwszy rzut idą wyrazy z "rz". Aby utrwalić sobie ich pisownię musimy każdy z nich przepisać ciut poniżej wydrukowanej nazwy. podobnie zresztą postąpimy z kolejną serią wyrazów. Tym razem będą one dotyczyć literek "ó", "ż", "u, "ch", "h" itp.

Ale poza samym przepisywaniem słów możemy również troszkę się pobawić. Wystarczy na przykład rozwiązać krzyżówkę, znaleźć odpowiedzi na rymowane zagadki, przeprowadzić jeżyka przez labirynt, pobawić się w wykreślankę, czy chociażby uzupełnić krótki tekst. Każde z tych poleceń ma za zadanie utrwalić w pamięci naszego brzdąca pisownie niektórych wyrazów. I sadzę, że to bardzo dobry pomysł i na moje oko - skuteczny. Co prawda nie miałam okazji przetestować tych zadań na moim dziecku, ponieważ moja Ala jeszcze nawet nie wie co to jest "rz", a co "ch", ale mam przeczucie, że ta zabawa z pewnością w przyszłości jej się przyda :)

Jak dotąd produkty wydawnictwa Aksjomat mnie nie zawiodły i tak też jest i w tym przypadku. Ćwiczeniówka ta jest kolorowa i naprawdę pięknie wydana. Ładna śliska okładka, gruby papier, piękna grafika. Do takich książeczek aż się chce zaglądać, a nauka z ich pomocą to czysta przyjemność. Nam szalenie się one podobają i z przyjemnością sięgniemy po kolejne. Bo uważam, że naprawdę warto. Wysoka jakość za rozsądną cenę. A do tego ogromna radość mojego dziecka oraz długie godziny fantastycznej zabawy. Nie potrafię sobie tego odmówić. Wam również je gorąco polecam :)


Moje pierwsze czytanki


Wierszyki i opowiadania do nauki czytania

wydawnictwo: Aksjomat
ilość stron: 24
format: 21x30 cm
rok wydania: 2013
cena: 7,90 zł

Od pewnego czasu moje dziecko coraz częściej interesuje się czytaniem. Dawniej wystarczało jej, gdy siadałyśmy razem i mała słuchała mojego głosu przed snem zerkając jedynie na ilustracje w książce. Teraz jest zainteresowana słowami, stara się składać poszczególne literki i cieszy się, że idzie jej coraz lepiej. Dlatego też coraz częściej rozglądam się z książeczkami, które jej te początki przygody z samodzielnym czytaniem ułatwią. Już kilkakrotnie polecałam Wam tego typu publikacje. Dziś zaproponuje Wam coś jeszcze :)

Tak się składa, że w ofercie wydawnictwa Aksjomat znalazłam tę oto wesołą książeczkę dla maluszków. Na początku rzuciła mi się w oczy jej prześliczna okładka, a gdy tylko przeczytałam tytuł, wiedziałam, że to coś dla nas. Wewnątrz bowiem według informacji na okładce znajdują się wierszyki i opowiadania do nauki czytania. A przecież właśnie na tym etapie jest moja Alicja. Nie zastanawiałam się więc długo i postanowiłam zasilić biblioteczkę mojej córeczki w tę pozycje. Czy dobrze zrobiłam? Wyśmienicie!

Lektura ta jest wydania zeszytowego, ale jej dość gruba i jednocześnie elastyczna okładka sprawia bardzo dobre wrażenie i sądzę, że nawet podczas częstego korzystania z tej książeczki, nie powinna ona ulec zbyt szybko zniszczeniu. A wewnątrz kartki także wydaja się dość solidne. Papier jest szorstki i gruby, a nie taki delikatny jak w większości gazetek czy ćwiczeniówek dla dzieci. Tak więc z całą pewnością sposób wydania tej publikacji nie zawiódł moich oczekiwań :)

A treść? No cóż. Na pewno wewnątrz znajdziemy sporo czytania, ale przecież właśnie o to nam chodzi, prawda? Jednak nie obawiajcie się. Jestem pewna, że mimo sporej ilości tekstu ta publikacja szybko podbije serduszka naszych małych czytelników. Teksty bowiem ujęte są tutaj w różny sposób. Znajdziemy więc w tym zeszycie kilka mini komiksów z przygodami Zuzi i Leona, tyle samo krótkich i bardzo zabawnych wierszyków, oraz niezbyt długich opowiadań opisujących różne ciekawe historie. Hm... kto już zna czasopismo ABECADŁO, o którym wspominałyśmy nie tak dawno - wie o czym mówię. Bo dokładnie tego typu teksty znajdziemy również i tam. Tyle tylko, że w tym edukacyjnym miesięczniku dla maluchów każdy z tych tekstów występuje tylko raz. Tutaj natomiast znajdziemy po 6 komiksów i opowiadań oraz 5 wierszyków. Ale to oczywiście jeszcze nie wszystko. Na środku tej lektury został wpięty również arkusz z naklejkami, które przydadzą nam się podczas czytania. W jednym miejscu częściej, w innym rzadziej, ale bez względu na to ile ich zużyjemy w którym miejscu to zapewniam Was - jest to świetne urozmaicenie dla naszych dzieci i miła rozrywka podczas lektury.

Tak więc jak już wicie, naklejki są nam potrzebne podczas czytania. Najwięcej ich służy nam do uzupełnienia brakującego tekstu w wierszykach. Bowiem pośród słów widnieją tam również rysuneczki. Każdy z nich jest wydrukowany w odcieniach niebieskiego koloru, i by nasza rymowanka nabrała barw podczas odczytywania tekstu należy na ter niebieskie postacie nakleić jej odpowiednik pośród dołączonych naklejek. Podobne niebieskie plamy znajdziemy także na ilustracjach, które zdobią nam opowiadania w książeczce. Tam także nasz mały czytelnik musi dobrać odpowiednia naklejkę i uzupełnić brzydsze fragmenty.

Tekst w tym cieniutkim zeszyciku jest czytelny i łatwo zrozumiały. A historie w nich ujęte krótkie i jednocześnie bardzo ciekawe. Moja Alicja czytała je z przyjemnością i czasem do nich wraca. Najbardziej przypadły jej do gustu wierszyki. Trzeba przyznać, że są naprawdę bardzo ładne, a przy tym bardzo rytmiczne co z pewnością ułatwia czytanie. Nam ta lektura szalenie się podoba i cieszę się, że miałam okazję ją poznać. Jestem pewna, że książeczka ta doczeka się również zainteresowania u mojej młodszej pociechy. Oczywiście w swoim czasie ;)


25 stycznia 2014

Przedszkolak myśli, bawi się, zgaduje


Książeczka edukacyjna z naklejkami

wydawnictwo: Aksjomat
ilość stron: 32
format: 21x30 cm
rok wydania: 2013
cena: 8,90 zł

Myślę, że akurat takich lektur nasze dzieciaki nigdy nie mają dość. U nas ile by ich nie było, moja Alicja każdą tego typu książeczkę przyjmuje z wielkim uśmiechem na twarzy i już po chwili znika w swoim pokoju z garścią kredek w reku. I najchętniej nie rozstawałaby się z nią, zanim nie uzupełniłaby wszystkie kartki bez wyjątku. To chyba jedna z jej ulubionych zabaw w ciągu dnia :)

A tym razem moje dziecko miało naprawdę spore pole do popisu. Bowiem w książeczce, którą Wam tu prezentuje jest aż 90 zabaw! Szczerze mówiąc patrząc na ten zeszyt ćwiczeń nigdy bym tego nie podejrzewała, bo książeczka ta nie należy do jakiś wielkich i grubych zadaniówek. Ale, osobiście to sprawdziłam i rzeczywiście tyle ich jest. Daje słowo. Zatem możecie sobie wyobrazić minę mojego szkraba, gdy ta lektura wpadła w jej ręce. Radości nie było końca!

Ale zacznę może od początku, czyli samego wydania tej ćwiczeniówki. Tutaj znów muszę się przyznać, że najpierw rzuciła mi się w oczy wesoła okładka. Coraz częściej dochodzę do wniosku, że choć nie warto oceniać książki po okładce, to i tak ma ona bardzo duże znaczenie. Przyciąga wzrok potencjalnego kupca i zachęca do lektury. Na mnie przynajmniej tak to działa. Jestem wzrokowcem więc może to dlatego. Ale czasem, gdy w moje ręce wpadnie jakaś ładna okładeczka, to nie potrafię się oprzeć i muszę poświęcić choć chwilkę, by dokładnie ją obejrzeć.

A w tym przypadku nie tylko na ładnej okładce się skończyło., Wewnątrz choć zrobiło się znacznie mniej kolorowo, to i tak narzekać absolutnie nie mogę. Po pierwsze dlatego, że papier z którego wykonana jest ta książeczka jest dość gruby i dobrej jakości, więc szaleństwa mojego dziecka nie są widoczne na odwrocie i Alicja spokojnie może działać bez przeszkód. A po drugie dlatego, że choć w środku lektura ta nie  jest już tak barwna to i tak nie należy do tych smutnych i mało atrakcyjnych. Wesołe rysuneczki poszczególnych zadań oraz gdzieniegdzie zielone tło sprawiają, że lektura ta wygląda bardzo estetycznie i przejrzyście.

Hm... a jakie polecenia znajdziemy w środku? Można powiedzieć, ze w zasadzie wszystkie jakie nam się zamarzą. Są tu bowiem proste pytania typu: kto je banany, które zwierze mieszka w lesie itp. Czyli nic innego jak takie obrazkowe quizy dla dzieciaków. Lub też zabawy w liczenie, rysowanie, kolorowanie itp. Nie zabraknie tu także łączenia kropek, labiryntów, łączenia w pary, szukania różnic, kolorowania według zaznaczenia i wiele wiele więcej. Czyli całe mnóstwo fantastycznej zabawy. Moje dziecko do dziś się uśmiecha na samo wspomnienie :)

Jak już wspomniałam, u nas tego typu książki są zawsze mile widziane. Alicja mogłaby całymi godzinami wykonywać te wszystkie polecenia i sadze, że nie prędko by jej się to znudziło. Kiedyś moja córeczka najbardziej lubiła labirynty, teraz nie ma chyba czynności, która by jej nie pasowała. Z przyjemnością koloruje, łączy w pary, liczy. I muszę przyznać, że bardzo mnie to cieszy. Tego typu zabawy rozwijają u małego człowieka nie tylko zdolności manualne, ale również logiczne myślenie, spostrzegawczość, koncentracje i wiele wiele więcej. Zatem podsuwajmy tego typu lektury naszym dzieciaczkom jak najczęściej. Taka zabawa wyjdzie im tylko na zdrowie :)