31 grudnia 2012

2013 :)




Narzeczeni mimo woli


SABRINA JEFFRIES

wydawnictwo: Bis
ilość stron: 356
format: 12,5x19,5 cm
rok wydania: 2012
cena: 32,50 zł


Ostatnio dość często polecam Wam romanse historyczne. Bo tak jak jeszcze nie tak dawno omijałam je szerokim łukiem, tak teraz czasem z przyjemnością sięgam po taką tematykę. Romanse historyczne to zdecydowanie literatura kobieca. Nie sądzę, by jakikolwiek mężczyzna chciałby czytać tego typu historie. I sądzę, że własnie to jest dla mnie w nich takie... pociągające. To typowe "babskie" historie o miłości, które nie tylko odprężają, ale także wywołują uśmiech na twarzy i ciepełko w serduszku :)

Nie lubię takich typowo ckliwych historii, które z góry wiadomo jak się skończą. W których miłość między dwojgiem jest tak oczywista, że cały środek książki to jedynie zbędny dodatek, bo i tak doskonale wiemy jak historia tych dwojga się zakończy. Lubię natomiast, gdy powieść ma jakieś dodatkowe wątki, gdy coś się dzieje, jest jakaś tajemnica, intryga, a głowni bohaterowie muszą przezwyciężyć pewne przeciwności by być razem. Ja po prostu lubię być trzymana w napięciu. Lubię gdy książka mnie wciąga i nie mogę się od niej oderwać. I muszę przyznać, że gdy lektura spełnia te własnie warunki, nie jest dla mnie takie istotne, czy jest to kryminał, obyczajówka czy romans. Tak szczerze mówiąc jestem dość tolerancyjna jeśli chodzi o gatunki literackie, bo dla mnie najważniejsze jest, by móc przeżyć kolejną niesamowitą przygodę, a nie to jakim stylem jest ów historia napisana. 

I tak sięgnęłam po ten oto romans. Już na samym początku czytając prolog wiedziałam, że jest to ciekawa lektura. Majętna babcia, która postanawia zmusić wnuki do ożenku. A jak? To proste. Jeśli nadal chcą żyć w dostatku i luksusach muszą w ciągu roku znaleźć kandydata na męża/żonę i wziąć ślub. Według staruszki to najlepszy sposób, by jej niesforne wnuczęta wreszcie się ustatkowały i przestały przynosić wstyd całej rodzinie. Ci młodzi ludzie, nazywani potocznie "Diablętami z Hallstead Hall" mają skłonności do mało pochlebnych czynów. Chłopcy są stałymi bywalcami burdeli, lubią hazard i pijaństwo. Panny? Jedna z nich toczy pojedynki wraz z mężczyznami na broń, a druga pisze romansidła, które wg babci nie powinny w ogóle powstawać.

Ta historia dotyczy głównie najstarszego z wnuków - Oliwiera. Mężczyzna po wygłoszeniu przez babcię ultimatum postanawia zrobić jej psikusa. Natychmiast udaje się do burdelu w celu wynajęcia kobiety, która w jak największym stopniu nie pasowałaby staruszce. Ma nadzieję, że udając zaręczyny z taką niewiastą, babcia ulegnie i zrezygnuje z haniebnego planu. Oliwier jest przekonany, że nie nadaje się na męża. Lubi swoje dotychczasowe beztroskie życie i ani myśli spełnić warunek babki. Jednak jak to zwykle bywa, los płata mu figiel. Mężczyzna w burdelu poznaje pewną amerykankę. Ich spotkanie jest bardzo nietypowe, zresztą samo miejsce także nie należy do zwykłych wiedząc, że ów kobieta nie należy do grona prostytutek lecz jest bardzo uczciwą i niewinną osóbką. Mimo to jest to dziewczyna, która dzięki swemu pochodzeniu oraz pozycji zdecydowanie nie nadaje się na żonę dla Oliwiera, a jemu przecież właśnie o to chodzi. Podstępem nakłania dziewczynę by z nim współpracowała, zabiera do swojej posiadłości i od tego momentu udają narzeczeństwo. 

Muszę przyznać, że książka jest naprawdę fajna. Choć z góry wiadomo, że prędzej czy później mężczyzna pokocha kobietę, a ona mimo swych wielu zasad ulegnie mu i ich narzeczeństwo okaże się bardziej rzeczywiste niż by się tego spodziewali...  Ale jakoś wyjątkowo mi to nie przeszkadzało. Podobał mi się sam pomysł babci i jej sposób na wcielenie go w życie. Uśmiałam się czytając o poczynaniach rodzeństwa Oliwiera itp. I choć wszystko podążało dokładnie w tym kierunku jakiego się spodziewamy to zupełnie nie przeszkadza nam to w lekturze. Wątek miłosny jest zatem w tym przypadku bardzo przewidywalny, jednak mimo to książka ta nie jest nudna i czyta się ją z przyjemnością. Ja przeczytałam ją w mgnieniu oka i było mi zal, że tak szybko się skończyła.

Ale "Narzeczeni mimo woli" to pierwsza książka z cyklu "Diablęta z Hallstead Hall". Tutaj autorka skupiła się na najstarszym wnuku, a przecież jeszcze zostało czworo rodzeństwa, które należy skierować na "dobrą drogę". Tak więc z niecierpliwością czekam na kolejne części. Jestem, strasznie ciekawa jak babcia zdoła nakłonić pozostałe wnuczęta do ożenku. Seria zapowiada się naprawdę ciekawie, więc gorąco Wam ją polecam :)



30 grudnia 2012

Romeo Romeo

 
ROBIN KAYE

wydawnictwo: Bis
ilość stron: 336
format: 12,5x19,5 cm
rok wydania: 2011
cena: 31 zł


Dzisiaj przedstawię Wam lekką, zabawną i jednocześnie pełną miłości książkę. Jest to typowa komedia romantyczna i powiem szczerze, że uważam, że świetnie nadawałaby się do tego, aby ją zekranizować :) Uwielbiam takie książki, romanse przepełnione miłością i pożądaniem.

Rosalie to piękna kobieta. Wyznaje zasadę żadnego ślubu, żadnych dzieci - nigdy! Pewnego dnia łapię gumę. Stoi na poboczu, wkurzona i zrozpaczona, aż tu nagle pojawia się laweta. Wysiada z niej niesamowicie przystojny mężczyzna w kombinezonie i proponuje, że zajmie się jej samochodem, a ją samą odstawi do domu. Rosalie jest przekonana o tym, że Nick jest mechanikiem i umawia się z nim na randkę. Oboje są sobą zauroczeni, oboje w swoim towarzystwie przestają nad sobą panować, jednak żadne z nich nie chce się wiązać, chcą być ze sobą bez zobowiązań. Po krótkim czasie ich znajomości Rosalie dostaje ciężkiego zapalenia płuc. Jest naprawdę bardzo chora i Nick postanawia się nią opiekować. Praktycznie się do niej wprowadza, ich relacje stają się coraz bardziej ciepłe, para bardzo się do siebie zbliża jednak okazuje się, że Nick coś ukrywa. Nie jest on wcale takim zwykłym mechanikiem, jednak boi się wyznać jej prawdę. Jednak kiedy pewnej nocy Lee wraca do domu Nick widzi, że ona wie. Wyprowadza się od niej z mieszkania. Potem wszystko toczy się w bardzo złym kierunku... Czy dwie tak ceniące sobie swoją niezależność osoby będą potrafiły przyznać się do swoich uczuć? Czy po tych wszystkich kłamstwach i niedomówieniach będą w stanie sobie wybaczyć? Koniecznie dowiedzcie się czytając książkę :)

No cóż nie będę ukrywała, że jest to lektura łatwa i lekka i na pewno nieco przewidywalna. Ona piękna i niezależna, on bogaty, znany i niesamowicie przystojny. Wydawać by się mogło, że historia ta jest banalna, ale moim zdaniem jest ona naprawdę dobra, ciekawa i piękna. Ja bardzo lubię takie historię. Mimo tego, że mogłam domyślić się jej zakończenia, czytało mi się ją wspaniale. Przepełniona jest ona uczuciami, które na pewno w jakiś sposób odczuwa również czytelnik. Jest tutaj wiele zabawnych momentów, ale są też takie przepełnione pożądaniem, miłością czy smutkiem. Mi czytało się tę książkę bardzo przyjemnie i z dużą lekkością. Bardzo mnie wciągnęła i zrobiła na mnie jak najbardziej pozytywne wrażenie. Ja po prostu uwielbiam komedie romantyczne i naprawdę uważam, że ta fabuła idealnie nadawałaby się aby nagrać na jej podstawie ciekawy film... Ja na pewno z przyjemnością bym go oglądnęła :) Więc jeżeli również lubujecie się w takiej tematyce, albo po prostu potrzebujecie lekkiej i zabawnej lektury to jak najbardziej polecam!


29 grudnia 2012

Akademia Pana Kleksa


JAN BRZECHWA

wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza G&P
ilość stron: 120
format: 15x21 cm
rok wydania: 2012
cena: 17,50 zł

Zazwyczaj zachęcamy Was do czytania książek, które nie wchodzą w skład lektur szkolnych. Wiadomo, że takie książki prędzej czy później nasze dziecko będzie musiało poznać. A książki spoza tej listy bywają omijane. Nie oznacza jednak, że jeśli dana książka jest lekturą, to nie warto jej polecać. I nie jest także powiedziane, że lektura musi być nudna, nieciekawa i co najgorsze - należy ją czytać w danym wieku.

Najlepszym potwierdzeniem powyższych słów jest moje dziecko. Choć Alicja ma zaledwie 5 lat zna już pewną lekturę prawie na pamięć i bardzo ją lubi. Mówię oczywiście o Akademii Pana Kleksa. Ala spotkała się z tą powieścią jakiś rok temu i od razu bardzo pokochała tego tajemniczego i bardzo zabawnego profesora oraz jego wychowanków. Zaczęło się od filmu z Piotrem Fronczewskim w roli głównej, ale wkrótce później sięgnęłyśmy także po książkę. Nasz egzemplarz Akademii Pana Kleksa jest już bardzo stary. Korzystałam z niego w szkole, gdy omawialiśmy tę lekturę. Książka więc przez te wszystkie lata przeszła swoje i nie wygląda najlepiej.

Gdy więc do naszego domu trafiło nowe wydanie tej samej lektury, moje dziecko było wniebowzięte. Możecie mi wierzyć lub nie, ale mała uwielbia zarówno film jak i książkę. Ucieszyła się więc, że będzie miała swoją własną Akademię Pana Kleksa i od razu umieściła ją na półce  w swoim pokoju. Od tamtej pory co wieczór czytamy o przygodach Adasia Niezgódki. Moje dziecko słucha tekstu z ogromną przyjemnością już nie pamiętam nawet który raz :)

Akademii Pana Kleksa nikomu nie muszę Wam opowiadać. Nie znam nikogo, kto by nie znał tego nietypowego profesora i jego zaczarowanej akademii. Jest to bardzo ciekawa lektura szkolna. Chyba jedna z moich ulubionych w podstawówce. A ten egzemplarz nie tylko przypadł do gustu mojemu dziecku, ale także mnie. Choć moje wydanie różni się od tego zarówno okładką jak i gabarytem, to w środku znajdziemy dokładnie te same ilustracje autorstwa Jana Marcina Szancera. Czarno-białe ryciny, które podziwiałam z równym zainteresowaniem co teraz moja córeczka.


Bajki


CHARLES PERRAULT

wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza G&P
ilość stron: 192
format: 14,5x21 cm
rok wydania: 2012
cena: 11,60 zł


Chyba nie ma tutaj takiej osoby, która nie znałaby i tym bardziej nie lubiła klasycznych utworów, które towarzyszą dzieciakom od wielu pokoleń. Tym razem mowa o bajkach i baśniach Charlesa Perrault'a, takich jak Śpiąca królewna, Czerwony Kapturek, Kot w butach, Kopciuszek, Wróżki, Paluszek i Sinobrody. Powiem szczerze, że oczywiście bajki te są mi znane, jedne bardziej inne mniej, jednak do prawdy nie zdawałam sobie sprawy, że pochodzą one już z XVII wieku. Pierwszy zbiór tych baśni został napisany w 1697 roku.

No cóż nie ważne jednak kiedy zostały one wymyślone. Tutaj chodzi raczej o to, że to prawdziwa klasyka, że zachwyca i bawi ona dzieci od bardzo wielu pokoleń, że praktycznie każde dziecko doskonale wie kim była Śpiąca królewna i w jaki sposób została odczarowana lub kto to jest Czerwony Kapturek i kogo spotkał w lesie :) To wspaniałe uczucie móc opowiadać dziecku bajki tak znane, a przy tym zdawać sobie sprawę, że za jakiś czas ono samo również przekaże te opowiastki dalej.

Choć sama nie do końca pamiętałam o czym dokładnie były baśnie Wróżki, Sinobrody lub Paluszek to dzięki tej książce nie tylko zapoznałam z nimi mojego synka, ale również sama z przyjemnością przypomniałam sobie co nieco :) Nikodem z ogromnym zainteresowaniem słuchał wszystkich opowieści. Okazało się nawet, że wspaniale nadają się one do czytania przed snem. Hmmm dzięki tej książeczce poczułam się tak "dziecinnie". Siedząc przy łóżku Nikusia i czytając tę książkę przy przyćmionym świetle, przypomniałam sobie dokładnie jak to było jakiś czas temu, kiedy to ja byłam małym dzieckiem i leżąc w łóżku z wielką uwagą słuchałam opowiadanych przez mamę czy też babcię bajek. Czerwony Kapturek czy też Kopciuszek, znałam te bajki doskonale :)

Jeżeli chodzi o to konkretne wydanie to muszę powiedzieć, że nieco zawiódł mnie fakt, że nie ma tutaj praktycznie żadnych ilustracji. Jedyne obrazki jakie tu zobaczymy to szare prostokąciki przy tytułach. Co prawda brak ilustracji nie jest tutaj jakiś wielkim problemem ponieważ takie bajki bronią się same, jednak wiadomo, że dla dziecka, przynajmniej takiego młodszego jakim jest mój synek, ilustracje byłyby na pewno ciekawym i ładnym dopełnieniem i zobrazowaniem tych baśni. Mimo wszystko polecam, ponieważ cena tej książeczki jest naprawdę przystępna, a bajki w niej zawarte to prawdziwa klasyka światowa!


28 grudnia 2012

Jane Austen ukradła mi chłopaka


SEKRETNY PAMIĘTNIK

CORA HARRISON

wydawnictwo: Drzewko Szczęście
ilość stron: 384
format: 13,5x20,5 cm
rok wydania: 2012
cena: 34,90 zł


Kilka miesięcy temu miałam okazję zaprezentować Wam pierwszą część przygód Jane Austen i jej rodziny "BYŁAM NAJLEPSZĄ PRZYJACIÓŁKĄ JANE AUSTEN", napisaną w formie pamiętnika. Jego autorką jest kuzynka słynnej Jane Austen - Jenny Cooper. Tak naprawdę książka ta to nie jest oryginalny pamiętnik. Został on napisany przez Core Harrison, jak sama wspomina na końcu książki, niektóre z wydarzeń opisanych tutaj wydarzyły się naprawdę, inne prawdopodobnie są bardzo zbliżone, a jeszcze inne są całkiem zmyślone przez autorkę. Widać, że życie Jane Austen fascynowało autorkę tych książek. Zadała sobie tak wiele trudu, aby dokopać się do przeróżnych oryginalnych listów i pamiętników z XVIII wieku. Właśnie na podstawie tych informacji powstały te dwie wspaniałe książki... Bo pewnie każdy doskonale kojarzy kim była Jane Austen :) ?

W tej części, tak jak i w poprzedniej, akcja toczy się w 1791 roku. Jenny Cooper, kuzynka Jane Austen, nadal mieszka w domu swojego wujka i cioci, dzieli pokój ze swoją kuzynką i jednocześnie najlepszą przyjaciółką. Ma niewielki kontakt ze swoim bratem i jego okropną żoną, co bardzo ją cieszy. I jest po uszy zakochana w kapitanie Thomasie Williamsie, oczywiście z wzajemnością. Wszystko pięknie się układa, Thomas oświadcza się swojej ukochanej i wszystko byłoby jak w bajce gdyby nie jej straszny brat i jego wredna żona. Nie chcą zgodzić się na ten ślub. Podają jakieś bezsensowne wytłumaczenia, a tak naprawdę Augusta - szwagierka Jenny - chce zrobić wszystko aby ta była nieszczęśliwa. Po prostu jej nienawidzi... Thomas jest jednak dobrej myśli i nie ma zamiaru przyjąć tej odmowy do wiadomości. Musi jednak wypłynąć w prawie roczny rejs do Indii. Jenna wraz ze swoją ukochaną kuzynką oraz całą resztą rodziny bierze sprawy w swoje ręce. Czy uda im się przekonać jej brata do tego, aby wyraził zgodę na ślub siostry? I co za przygody jeszcze spotkają te dwie młode dziewczyny? Koniecznie przeczytajcie sami!

Jak widzicie książka ta jest bardziej poświęcona Jenny Cooper niż tytułowej Jane Austen. Napisana jest w formie pamiętnika. Z datami zapisów, opowieściami o minionych dniach, przemyśleniami Jenny, fragmentami listów oraz szkicami rysunków. Przeczytamy tutaj o jej miłości, radości, smutku, planach, o pięknych sukniach, balach, o rodzinie i ich życiu... Znajdziemy tutaj wiele ciekawych historii i opisów na przykład wyglądu sal balowych czy też wymyślnych i wspaniałych sukien...

Książka ta jest naprawdę ciekawa. Mimo, że ma prawie 400 stron czyta się ją niesamowicie szybko i z dużą lekkością. Jest kilka interesujących wątków i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Znajdziemy tutaj naprawdę sporą dawkę informacji na temat tamtych czasów, dzięki temu możemy też wzbogacić nieco swoją widzę o XVIII wieku :) Historia ta jest naprawdę bardzo klimatyczna, czytając ją można się poczuć jakby uczestniczyło się w tych wydarzeniach... Nie będę się już za wiele rozpisywała, ale powiem Wam, że moim zdaniem książka jest naprawdę wciągająca. Warto jednak przed sięgnięciem po ten tytuł zapoznać się z pierwszą częścią. Polecam :)


27 grudnia 2012

Franklin i gwiezdna podróż


PRACA ZBIOROWA

wydawnictwo: Debit
ilość stron: 24
format: 19x21,5 cm
rok wydania: 2012
cena: 7zł


Dziś to już ostatnia recenzja z Franklinem. I wcale nie odczuwam z tego powodu ulgi, bo nie tylko moje dziecko zdążyło pokochać tego sympatycznego żółwika. Ja także z przyjemnością wracam do tej serii i chętnie czytam je mojemu dziecku. Nawet jeśli do danej części zdarza nam się wracać kilka lub kilkanaście razy :)

Wszyscy już doskonale wiemy, że Franklin to żółwik. Nie znam dziecka, które nie kojarzyłoby tego małego bohatera i które nie śledziłoby choć jednej jego przygody. My zostaliśmy fanami Franklina, a w biblioteczce synka, cieszy oko już spora kolekcja tych książeczek. Czytaliśmy już o zmaganiach żółwika z tremą, jego zabawę skaczącymi butkami, towarzyszyliśmy mu podczas przyjęcia u cioci, szukaliśmy wraz z nim kotka, braliśmy udział w zawodach w kółku przyrodniczym, odwiedziliśmy też jego statek kosmiczny, a dziś...  Wyruszymy z nim w wielką wyprawę! Tak kochani, Franklin zabiera nas w gwiezdną podróż!

Franklin wraz ze swoją młodszą siostrzyczka nie mogli doczekać się wieczoru, ponieważ wtedy rodzice wychodzili na uroczystą kolację, a nim i małą żółwinką zaopiekuje się ich ulubiona ciocia Emi. Ciocia przyniosła ze sobą swój nowy teleskop, niestety okazało się, że na niebie jest za wiele chmur, aby cokolwiek zobaczyć. Ale dla cioci to przecież żaden problem. W pokoju Franklina cała trójka, wspólnymi siłami stworzyła najprawdziwszy kosmos. wszystkie planety zostały stworzone z przeróżnych piłek, a gwiazdki to najprawdziwsze świetliki. Zbudowali sobie statek kosmiczny i razem polecieli w podróż do gwiazd :)

Och jak fajnie byłoby mieć taką własną ciocię Emi, która zawsze i wszędzie ma głowę pełną wspaniałych i ciekawych pomysłów. Czyż nie byłoby cudownie wyruszyć w taka "prawie" prawdziwą kosmiczną podróż? Co z tego, że nie ruszylibyśmy się nawet z własnego pokoju...

Książeczka ta ukazuje dziecku jaką wielką siłę ma nasza wyobraźnia. Bo do dobrej zabawy wcale nie potrzeba wiele, wystarczy trochę fantazji i dobry pomysł i wtedy wszystko może się zdarzyć. Nikodem po wysłuchaniu tej bajeczki od razu stwierdził, że on też chce w podróż po kosmosie, następnego dnia z kartonu stworzyliśmy sobie mini rakietę i mój mały kosmonauta mógł polecieć na wielką gwiezdną wyprawę :) 

Ja jak zwykle zachwalam te opowieści o Franklinie, ale według mnie są one naprawdę bardzo ciekawe i mądre. Na dodatek posiadają bardzo barwne i ładne ilustracje więc tym bardziej z przyjemnością się w nie zagłębiamy. Oczywiście gorąco polecam!


Franklin i statek kosmiczny


PRACA ZBIOROWA

wydawnictwo: Debit
ilość stron: 24
format: 19x21,5 cm
rok wydania: 2012
cena: 7zł


No i znów spotkanie z Franklinem. Jeśli ktoś z was czuje się nieco znudzony tą tematyką na naszym blogu to radziłabym już dziś do nas nie zaglądać, ponieważ biblioteczka mojego synka wzbogaciła się o cztery nowe tytuły z serii o tym sympatycznym żółwiu i z ogromną przyjemnością opowiem Wam o każdej z nich. Jednak jestem pewna, że Franklin zaskarbił sobie serduszko nie jednego malca więc i tak z pewnością wrócicie tu do nas, by poczytać o jego kolejnych przygodach :)

W tej części Franklin wraz ze swoimi najlepszymi przyjaciółmi wyruszają w "najprawdziwszą" podróż kosmiczną. W swoim domku na drzewie stworzyli wspaniały statek kosmiczny. Wszyscy bez wyjątku mieli na sobie wspaniale kosmiczne nakrycia głowy, nie mogłoby się też obejść bez prawdziwie galaktycznych imion. I tak na pokładzie statku znaleźli się: komandor Franklin, kosmokrólik, Gwiezdny lis, gąska z galaktyki Czarne oko, kosmiczny miś z układu gwiezdnego Misia Centauri, księżycowy bóbr oraz pokładowy robot. Cała siódemka wyruszyła w niebezpieczną misję w poszukiwaniu planety Mirra. Po drodze oczywiście nie obyło się bez niebezpieczeństw w postaci ogromnych meteorów... Zabawa trwała w najlepsze jednak okazało się, że ślimak wcale nie bawi się tak dobrze jak reszta. Po cichutko postanowił zniknąć z ich domku na drzewie i schował się gdzieś gdzie w spokoju mógł pograć na harmonijce. Przyjaciele zauważyli jego zniknięcie i zaczęli się martwić. Kiedy go znaleźli zrozumieli, że nie wszyscy muszą mieć zawsze ochotę na to samo i że przy odrobinie chęci wszystko da się w łatwy sposób rozwiązać :)

Jest to naprawdę ciekawa i mądra opowieść o tym, że nie ładnie jest narzucać komuś swoją wolę. Jeżeli ktoś nie ma akurat ochoty na taką zabawę nie wolno go do tego zmuszać. Najlepiej jest znaleźć wtedy takie rozwiązanie aby pasowało każdemu z kolegów.

U nas seria książeczek o Franklinie to hit! Synek od dawna chętnie zagląda do tych lektur, a poprzednie części o których miałam Wam okazję już kiedyś pisać znamy już niemalże na pamięć. Nie wiem w czym tkwi fenomen tego małego żółwika, ale cieszę się, że moje dziecko tak bardzo go polubiło. Franklin jest bardzo sympatyczny i dobrze wychowany, sądzę że moje dziecko podczas czytania tych opowiadań uczy się od niego wielu wartościowych rzeczy :)


Franklin i kółko przyrodnicze


PRACA ZBIOROWA

wydawnictwo: Debit
ilość stron: 24
format: 19x21,5 cm
rok wydania: 2012
cena: 7zł


I po raz kolejny mój synek miał okazję spotkać się z tym przesympatycznym żółwikiem. Pisałam wam już co nieco o poprzednich częściach przygód Franklina, ale ponieważ jest to jeden z ulubieńców Nikusia, koniecznie muszę wam polecić także najnowsze wydania z tej serii. Tym bardziej, że historie opowiedziane w poszczególnych książeczkach, choć wydawałyby się wręcz identyczne, wywołują u maluchów wiele różnych emocji i co najważniejsze, równie mocno wciągają, bez względu na to jak często je czytamy :)

Tym razem poczytamy o tym jak to Franklin wraz z kolegami należeli do szkolnego klubu przyjaciół przyrody. Mieli nawet swoje klubowe zwierzątko, a był nim mały gekon. Wszyscy ładnie się nim opiekowali, ale zbliżały się wakacje i trzeba było znaleźć kogoś kto zabierze Gekusia do domu i zajmie się nim w tym czasie. Franklin oczywiście z przyjemnością się zgłosił, ale zrobił to również bóbr. Wśród uczniów zostało przeprowadzone głosowanie, ale tutaj znowu był remis, nadal nie było wiadomo kto powinien zabrać do domu gekona. Gęś wymyśliła zawody, zwycięzca zostanie opiekunem zwierzaka... Obaj chłopcy chcieli bardzo wygrać, ale zwycięzca mógł być tylko jeden. Na szczęście wykazał on się wielkim sercem i mimo tego, że wygrał zawody stwierdził, że jego kolega również będzie dbał o zwierzaka najlepiej jak tylko będzie umiał :)
Przeczytać możemy tutaj o współzawodnictwie, odpowiedzialności, poświęceniu oraz dużym rozsądku. Mimo, że Franklin jest jeszcze dzieckiem potrafi doskonale sprawiać innym radość. Nie myśli on tylko o sobie, co to to nie. Zawsze stara się zrobić tak, aby wszyscy mogli być zadowoleni. Czasem nawet poświęci się, aby sprawić przyjaciołom radość. Franklin jest wspaniałym i godnym podziwu żółwikiem :)

Historyjka ta jest bardzo ładna i mądra. Ukazuje małemu czytelnikowi, że nie zawsze należy patrzeć tylko na siebie. Czytając tę książeczkę dowiemy się jak drobnym gestem można uszczęśliwić innych. Nikodem słuchał tej książki jak zaczarowany. Później podyskutowaliśmy sobie na jej temat i chyba naprawdę zrozumiał dlaczego Franklin postąpił tak, a nie inaczej... Bardzo podoba nam się ta opowiastka. Oczywiście wygląd książeczki również jak najbardziej :) Polecamy!


26 grudnia 2012

Franklin i zaginiony kotek

  
PRACA ZBIOROWA

wydawnictwo: Debit
ilość stron: 24
format: 19x21,5 cm
rok wydania: 2012
cena: 7 zł


Jakiś czas temu wspominałam Wam o ciekawej serii "Franklin i przyjaciele" wydawnictwa Debit. Czyż nie każdy zna tego sympatycznego, małego żółwika?
Tym razem po raz kolejny w nasze ręce trafiły cztery książeczki z czterema różnymi przygodami Franklina oraz jego bliskich. Ale wszystko po kolei :)

Pewnego dnia mała siostra Franklina zaczęła wzywać pomocy. Okazało się, że zaginęła jej ukochana maskotka - kicia Micia. Franklin wraz ze swoimi przyjaciółmi od razu postanowili zabawić się w prawdziwych superdetektywów i za wszelką cenę dojść do tego gdzie zniknęła kicia. Oczywiście jak na superdetektywów przystało musieli mieć również ksywki, przebrania oraz odpowiednie moce. I tak miś stał się Megamisiem, ślimak - Ognistą Kulą, żółw - Superżółwiem, gąska - galaktyczną podróżniczką, królik - Klaunokrólikiem itd. Cała siódemka przyjaciół zabrała się ostro do pracy. Badają każdy zakamarek, sprawdzają każdy szczegół, znajdują ślady i podążają ich tropem... I oczywiście odnajdują biedną zagubioną kicię Micię. Mała żółwinka jest przeszczęśliwa i ogromnie wdzięczna swojemu bratu i jego przyjaciołom :)

Czyż nie wspaniale mieć takiego kochanego i pomocnego brata? Och gdyby nie on, nie wiadomo czy mała żółwinka odnalazłaby swoje ukochane zwierzątko... Na całe szczęście wszystko dobrze się skończyło ;)

Nikodem tak jak i mała siostra Franklina, ma swoją ulubioną maskotkę. Może nie jest do niej aż tak bardzo przywiązany i nie chodzi z nią wszędzie, ale uwielbia z nią spać, właściwie to z nim, bo to jest pluszowy psiak. Nie raz zdarzyło się, że gdzieś w ciągu dnia zagubił się nam, zapodział między innymi zabawkami i wieczorem kiedy była już pora spania mieliśmy wielkie poszukiwania, bo Nikodem musi koniecznie spać z Bodo :) Słodkie to jest i sądzę, że w pewnym sensie takie przywiązanie również kształtuje u dziecka odpowiedzialność... Ale wracając do książeczki... Nikuś jest wielkim fanem Franklina. Bardzo lubi słuchać opowieści o nim, oglądać książeczki oraz bajki na dvd z jego udziałem. Bardzo się cieszę, bo każda z tych historyjek wnosi do życia dziecka jakiś ważny przekaz, a na dodatek wydania tych książeczek mimo, że w miękkiej oprawie są naprawdę kolorowe i śliczne :)