LUIGI BALLERINI
wydawnictwo: Skrzat
ilość stron: 200
format: 14x19,5 cm
rok wydania: 2017
dostępna: TUTAJ
Ostatnio mam spory poślizg jeśli chodzi o czytanie książek. Praktycznie na wszystko brakuje mi czasu. A już w szczególności na relaks z dobrą powieścią w dłoni. Szkoda, bo w mojej kolekcji jest cała masa lektur, po które warto sięgnąć. Dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Tylko, żeby tak móc nieco rozciągnąć tą dobę... Byłoby cudownie. A tak to tylko ciągle walczę z czasem. I póki co, on jest górą...
Dziś podaruję Wam odrobinkę magii. Bowiem historia, którą niewątpliwie miałam przyjemność ostatnio przeczytać ma jej w sobie całą masę. Jest to opowiadanie o Marcie, Matteo i niezwykłej właścicielce cukierni, pani Eforbii. A także o magicznej mocy ciastek pieczonych na miarę. Ale nie mówię tu teraz o wymiarach tych wszystkich wypieków. Nie będziemy teraz rozwałkowywać ciasta z centymetrem w ręku ani układać truskawek korzystając z szablonu. Ciastka na miarę panny Euforbii są wyjątkowe nie dlatego, że trzymają się jakichś odgórnie przyjętych norm. Lecza dlatego, że są one wypiekane na szczególne okazje i z jakiegoś bardzo ważnego powodu.
Pewnie trudno Wam pojąć o co mi tak naprawdę chodzi. Bo temat ten nie należy do najłatwiejszych. Ale wyobraźcie sobie, że macie do zrealizowania jakiś plan, który według was jest z góry skazany na niepowodzenie. Nie umiecie znaleźć wyjścia z tej sytuacji. I nagle w wasze ręce trafia smakołyk, który rozjaśnia wasz umysł i dzięki niemu wszystko staje się znacznie prostsze. Cudownie byłoby mieć coś takiego prawda? No cóż. Jeśli go potrzebujecie to koniecznie musicie wybrać się do cukierni panny Euforbii. Ona jest po prostu specjalistką w pieczeniu tak nadzwyczajnych słodkości. A co więcej - jej wyroby są po prostu wyśmienite!
Właścicielka tego niewielkiego sklepiku oferuje swoim klientom niezwykłe wypieki. Tutaj nie znajdziesz tradycyjnej bajaderki czy serniczka. W tej cukiernie smakołyki wypiekane są na specjalne zamówienie, a ich rodzaj zależy od sytuacji na jaką ma wpłynąć. I choć to wszystko wydaje się być szalenie skomplikowaną sprawą, okazuje się, że wcale nie jest tak źle. Panna Euforbia wie bowiem doskonale jak dopasować przepis do potrzeb swoich klientów. A jej pyszności zawsze działają. Nawet wtedy, gdy sytuacja wydaje się być beznadziejna. I to właśnie jest ich ogromną zaletą, a smakołyki Panny Euforbii stają się coraz bardziej znane. Fajne jest także to, że właścicielka tego zakątka z przyjemnością dzieli się swoimi umiejętnościami z innymi. Od lat prowadzi kursy cukiernictwa. Jedynymi z jej studentów została właśnie Marta i Matteo.
Nie będę Wam jednak opisywać całej tej książki. Boję się, że zagłębiając się w szczegóły mogłabym zniszczyć tą magię jaką ma w sobie. Bo podczas czytania odkrywamy czym w zasadzie są ciasteczka na miarę, jaki kryją w sobie dar i... czy rzeczywiście działają. Nie ukrywam, że bardzo chciałabym mieć taki talent cukierniczy jak Panna Euforbia i wpływać na otoczenia poprzez tak cudowne smakołyki. Może tylko skracałabym im nieco nazwy, bo te są po prostu kosmiczne. Ale sam pomysł i wykonanie - miodzio. A że łakomczuch ze mnie straszny - to byłoby coś dla mnie :D
Ta lektura naprawdę mi się podoba. Fabuła nie jest może jakaś porywająca, nie dzieje się tu zbyt wiele, nie będziemy z niecierpliwością czekać na dalszy ciąg. Ale z pewnością czyta się ją z wielką przyjemnością. To po prostu bardzo spokojne i przyjemne opowiadanie o miłości, przyjaźni, zrozumieniu. I o magii, która nas otacza. Bo przecież istnieje, prawda? Ja czytając tę książkę byłam mega zrelaksowana. Lubiłam do niej wracać w każdej wolnej chwili. I cieszyłam się, gdy spędzałam wieczory z tym opowiadaniem w dłoni. Nieskomplikowana, prosta, przyjemna historia. Taka, którą z pewnością będę wspominać z uśmiechem na ustach. Podoba mi się. Mam nadzieję, że mojej Ali także przypadnie do gustu. Wam także polecam. Jest super :)
Dziś podaruję Wam odrobinkę magii. Bowiem historia, którą niewątpliwie miałam przyjemność ostatnio przeczytać ma jej w sobie całą masę. Jest to opowiadanie o Marcie, Matteo i niezwykłej właścicielce cukierni, pani Eforbii. A także o magicznej mocy ciastek pieczonych na miarę. Ale nie mówię tu teraz o wymiarach tych wszystkich wypieków. Nie będziemy teraz rozwałkowywać ciasta z centymetrem w ręku ani układać truskawek korzystając z szablonu. Ciastka na miarę panny Euforbii są wyjątkowe nie dlatego, że trzymają się jakichś odgórnie przyjętych norm. Lecza dlatego, że są one wypiekane na szczególne okazje i z jakiegoś bardzo ważnego powodu.
Pewnie trudno Wam pojąć o co mi tak naprawdę chodzi. Bo temat ten nie należy do najłatwiejszych. Ale wyobraźcie sobie, że macie do zrealizowania jakiś plan, który według was jest z góry skazany na niepowodzenie. Nie umiecie znaleźć wyjścia z tej sytuacji. I nagle w wasze ręce trafia smakołyk, który rozjaśnia wasz umysł i dzięki niemu wszystko staje się znacznie prostsze. Cudownie byłoby mieć coś takiego prawda? No cóż. Jeśli go potrzebujecie to koniecznie musicie wybrać się do cukierni panny Euforbii. Ona jest po prostu specjalistką w pieczeniu tak nadzwyczajnych słodkości. A co więcej - jej wyroby są po prostu wyśmienite!
Właścicielka tego niewielkiego sklepiku oferuje swoim klientom niezwykłe wypieki. Tutaj nie znajdziesz tradycyjnej bajaderki czy serniczka. W tej cukiernie smakołyki wypiekane są na specjalne zamówienie, a ich rodzaj zależy od sytuacji na jaką ma wpłynąć. I choć to wszystko wydaje się być szalenie skomplikowaną sprawą, okazuje się, że wcale nie jest tak źle. Panna Euforbia wie bowiem doskonale jak dopasować przepis do potrzeb swoich klientów. A jej pyszności zawsze działają. Nawet wtedy, gdy sytuacja wydaje się być beznadziejna. I to właśnie jest ich ogromną zaletą, a smakołyki Panny Euforbii stają się coraz bardziej znane. Fajne jest także to, że właścicielka tego zakątka z przyjemnością dzieli się swoimi umiejętnościami z innymi. Od lat prowadzi kursy cukiernictwa. Jedynymi z jej studentów została właśnie Marta i Matteo.
Nie będę Wam jednak opisywać całej tej książki. Boję się, że zagłębiając się w szczegóły mogłabym zniszczyć tą magię jaką ma w sobie. Bo podczas czytania odkrywamy czym w zasadzie są ciasteczka na miarę, jaki kryją w sobie dar i... czy rzeczywiście działają. Nie ukrywam, że bardzo chciałabym mieć taki talent cukierniczy jak Panna Euforbia i wpływać na otoczenia poprzez tak cudowne smakołyki. Może tylko skracałabym im nieco nazwy, bo te są po prostu kosmiczne. Ale sam pomysł i wykonanie - miodzio. A że łakomczuch ze mnie straszny - to byłoby coś dla mnie :D
Ta lektura naprawdę mi się podoba. Fabuła nie jest może jakaś porywająca, nie dzieje się tu zbyt wiele, nie będziemy z niecierpliwością czekać na dalszy ciąg. Ale z pewnością czyta się ją z wielką przyjemnością. To po prostu bardzo spokojne i przyjemne opowiadanie o miłości, przyjaźni, zrozumieniu. I o magii, która nas otacza. Bo przecież istnieje, prawda? Ja czytając tę książkę byłam mega zrelaksowana. Lubiłam do niej wracać w każdej wolnej chwili. I cieszyłam się, gdy spędzałam wieczory z tym opowiadaniem w dłoni. Nieskomplikowana, prosta, przyjemna historia. Taka, którą z pewnością będę wspominać z uśmiechem na ustach. Podoba mi się. Mam nadzieję, że mojej Ali także przypadnie do gustu. Wam także polecam. Jest super :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz