BARTOSZ JANISZEWSKI
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
ilość stron: 448
format: 17x24 cm
rok wydania: 2017
dostępna: TUTAJ
Stanisław Grzesiuk to polski pisarz i pieśniarz. Ale to nie te dwa zajęcia sprawiły, że mężczyzna ten stał się legendą. To jego wrodzony optymizm, miłość do życia oraz niebywałe wręcz poczucie humoru. Ten człowiek był niesamowity, naprawdę nigdy w życiu nie spotkałam na swojej drodze kogoś takiego jak on. Mimo wielu przeciwności losu, przykrych wydarzeń - on nigdy nie tracił wiary w lepsze jutro. Nigdy nie był smutny. Zawsze był pełen energii i z uśmiecham na ustach szedł przez świat. Powiem Wam, że słyszałam o nim już bardzo wiele. Czytałam jego książki, które mój tata i mój brat pochłaniali nie raz, ale co najmniej kilka razy. I wciąż nie mogę uwierzyć, że ten człowiek taki był naprawdę. Pisząc książkę można nieco podkoloryzować pewne wydarzenia. Coś zmienić, dodać, ująć to co dla nas niewygodne. Jednak, gdy ktoś inny pisze naszą biografię stara się pokazać fakty. Przedstawia nas takimi jakimi jesteśmy w rzeczywistości. Pomyślałam zatem, że przekonam się czy Stanisław Grzesiuk był tak niesamowitą postacią jak słyszałam. I dlatego też chwyciłam po książkę, którą Wam tu dziś zaprezentuję.
Dziś zatem będzie biografia. Tematyka, którą zazwyczaj unikam. Nie jestem zwolenniczką tego typu książek, nie przepadam za czytaniem o historii czyjegoś życia, ale niekiedy robię małe wyjątki. Jednym z nich był na pewno cykl dzienników Agnieszki Osieckiej. Tamto co prawda nie było typową biografią, bo nie ktoś opisywał życie tej słynnej pisarki, lecz były to opublikowane jej własne pamiętniki. Nie zmienia to jednak faktu, że dzięki nim byłam w stanie poznać ją nieco lepiej. Dowiedzieć się jaka była naprawdę. Dzisiejsza książka to kolejny taki wyjątek. Książka opisująca całe życie syna stolicy - Stanisława Grzesiuka. Człowieka, którego kochali i kochają wszyscy, którzy mieli okazję go poznać. Mężczyznę, którego wspomnienia czytają młodsi i starsi. Którego książki i piosenki nigdy się nie starzeją. Dla którego każdy, kto poznał go nieco bliżej ma ogromny szacunek. Ot, krótko mówiąc - legenda.
"Stanisław Grzesiuk zawsze czuł się stuprocentowym warszawiakiem. Był bardem, symbolem i piewcą Warszawy. Nic więc dziwnego, że urodził się poza nią. Syn stolicy, który został przez nią adoptowany. Przyjezdny słoik, urodzony na wsi przybysz. Tak jak on i jego koledzy kilkanaście lat później w czerniakowskiej gwarze nazywać będą >>trepem, którego matka w jajkach ze wsi przyniosła<<".
W książce, którą Wam dziś zaprezentuję poznamy całe życie Stanisława Grzesiuka. A naprawdę jest o czym pisać, bo mężczyzna ten był niezwykle barwną osobą. Urodził się na wsi, lecz już jako dziecko wraz z całą rodziną zamieszkał w Warszawie. To było miasto, które kochał. Uwielbiał klimat swojej dzielnicy, choć należała ona do najbiedniejszych miejsc w stolicy. Kochał ludzi, którzy tam mieszkali. To było po prostu jego miejsce. Jego świat. To właśnie tam miał swoją ferajnę, z którą spędzał większość czasu, tam chodził na potańcówki, uczył się grać na swojej ukochanej mandolinie i był naprawdę szczęśliwy. Choć nie należał do przystojniaków, dziewczęta uganiały się za nim. Miał bowiem tak nieodparty urok, że żadna nie potrafiła mu się oprzeć. Niestety nie zawsze jego życie układało się tak pięknie jak w bajce. To były trudna czasy. Szczęśliwe, ale pełne zawirowań. Na szczęście Stanisław Grzesiuk był człowiekiem twardym, sprytnym i zaradnym. A przy życiu nie raz utrzymała go jego pogoda ducha i wiara w lepsze jutro.
"Od ojca usłyszał słowa, które potem staną się mottem na całe życie także dla niego:
Boso idź synu, ale w ostrogach.
Stasiek polecenie sobie przyswoi i przez całe życie będzie się do niego bardzo sumiennie stosował. [...] Zdobędzie serce każdego, na kim będzie mu zależało, i parę takich, których wcale zdobyć nie będzie chciał. Wielu go nie polubi, ale prawie każdy będzie go szanował.
Dzięki ojcowskiej zasadzie przeżyje też obóz koncentracyjny, którego przeżyć nie miał prawa."
Nie będę Wam oczywiście opisywać wszystkiego co znajdziemy w tej książce. Powiem jedynie, że dowiecie się o tym człowieku wszystkiego. Poznacie jego rodzinę, dowiecie się jak przyszedł na świat, gdzie dorastał i w otoczeniu jakich ludzi. Przeczytacie o jego młodzieńczych latach, przyjaźniach i pierwszych miłościach. O psotach i ciętym języku. O tym co kochał i jak zawsze postępował. Dowiecie się także jak to się stało, że trafił do obozu koncentracyjnego. Co w nim przeżył i jak udało mu się przetrwać te ciężkie czasy. W zasadzie autor tej książki poruszył tu dokładnie każdy szczegół jego życia. Od miłości do muzyki po traumę jaką wywarł na nim pobyt w obozie w Niemczech. Poznamy tu także nieopublikowane dotąd teksty, dowiemy się czy wszystko co opisywał Stanisław Grzesiuk w swoich książkach było prawdą. A wraz z historią życia tego wspaniałego człowieka dowiemy się jak żyło się w tamtych czasach. Przeczytamy o pracy i życiu prywatnym mieszkańców stolicy przed wojną, w jej trakcie oraz po jej zakończeniu. Powiem Wam, że niesamowite są te wszystkie wspomnienia. czytałam je z zapartym tchem. Rewelacja.
Podoba mi się bardzo to, że książka ta nie jest napisana w jakiś taki nudny i smutny sposób. Tutaj stale coś ciekawego się dzieje. Autor wyszukał dla nas wszystkie niesamowite wydarzenia z życia Stanisława Grzesiuka i z przyjemnością nam je tu opisał. Ale według mnie to wcale nie było trudne zadanie. Dlaczego? Bo nasz bohater to była nietuzinkowa postać. Był sprytny, bystry i wszędzie go było pełno. Uwielbiał zabawę i spotkania towarzyskie. Nie lubił się przepracowywać i z każdej, nawet najtrudniejszej sytuacji znajdował jakieś wyjście. Podoba mi się szalenie jego optymizm. Jego pogoda ducha. Energia, którą zarażał wszystkich dookoła. Nie dziwi mnie ani odrobinkę, że miał wokół siebie wianuszek przyjaciół. Że tak szybko zjednywał sobie ludzi, i że z każdym znajdował wspólny język. To był dobry człowiek. Bezinteresowny i szczery. Czasem trochę łobuzerski i zaczepny, ale ogólnie można powiedzieć - pozytywny charakter. Potem wojna odcisnęła na nim swoje piętno. Ale to nie zmienia faktu, że był wspaniałym człowiekiem.
"Na parkiecie nie ma żadnych stałych par. Chłopcy nie płacą tu za wstęp nawet najładniejszym dziewczynom, bo wiadomo, że zatańczyć z nimi może każdy. Kobiet jest mniej, więc żeby nikt nie był stratny, wprowadzono zasadę "odklepywania" partnerki. Choćbyś tańczył z samą Czarną Mańką, jeśli ktoś obok ciebie ktoś klaśnie w dłonie, musisz mu ją oddać. "Nie oddasz - możesz być pewien, że będzie awantura. Nieoddanie partnerki traktowane jest jako największa obelga".
Mimo jasno określonych zasad raz na jakiś czas chłopcy i tak dają sobie po twarzy, a wtedy całą reszta gości, zamiast tańczyć, przygląda się walce. Po chwili z pokoiku w kącie sali wypadają policjanci, próbując złapań prowodyrów. Wtedy, jak na komendę, wszyscy łączą się błyskawicznie w pary i trudno znaleźć winnego. Bywa, że walczącemu przed momentem chłopakowi nie uda się znaleźć kobiety do pary. Wtedy tańczy z innym chłopce. Czasami z tym samym, z którym przed chwilką się bił. "
Jak już wspomniałam wcześniej, przeczytałam tą książkę w mgnieniu oka. Jest bardzo fajnie napisana. Mamy tu 10 głównych rozdziałów, czyli: wieś, dom, dzielnica, wojna, niewola, rodzina, choroba, literat, syn stolicy i wysiadka. A każdy z nich składa się z kilku lub nawet kilkunastu krótkich podrozdziałów. Czytając zatem mamy wrażenie, że strony umykają nam w zastraszającym tempie, i ani się nie obejrzymy, jak już jesteśmy w połowie książki, a po kilku chwilach docieramy do końca. Historia Stanisława Grzesiuka jest pełna wielu ciekawych wydarzeń. Choć jego życie absolutnie nie było usłane różami, a czytając niektóre z tych historii włos jeży nam się na głowie - ten mężczyzna zawsze był uśmiechnięty. Jak ktoś kiedyś powiedział - on po prostu kochał życie całym sobą. I to z pewnością było jego tarczą nawet w najtrudniejszych momentach w życiu.
"Trzy dni później kapo przyłapuje Staśka, który zamiast ciężko pracować, stoi sobie oparty o łopatę i wesoło pogwizduje. Każe mu wejść do kałuży i położyć się w wodzie. Stasiek zna już ten scenariusz: albo da się upokorzyć, albo się postawi zatłuką go na śmierć. Postanawia znaleźć trzecią drogę. W kałużę rzuca się z rozłożonymi szeroko rękami i entuzjazmem taplającego się w jeziorku dziecka. Woda rozbryzguje się na wszystkie strony. Kapo chce, żeby przeturlał się cztery razy. Stasio turla się sześć razy. Nie przestaje się przy tym uśmiechać. Wychodzi z założenia, że aby dać się poniżyć, trzeba zrobić coś, czego bardzo się nie chce. Robi więc wszystko, czego chce esesman, tak jakby to były jego najgłębsze pragnienia. Utaplany w błocie i roześmiany więzień przestaje cieszyć esesmana i każe iść Staśkowi do diabła."
Książka, którą mam dziś niewątpliwą przyjemność Wam tu polecać to wyjątkowo ciekawa lektura. Chyba jeszcze nigdy w życiu nie czytałam z tak wielkim zainteresowaniem jakiekolwiek biografii. Już po przeczytaniu książek Stanisława Grzesiuka wiedziałam, że to wyjątkowa postać. Teraz mam do niego jeszcze większy szacunek niż dotychczas. I podziwiam go za to jakim był człowiekiem. Chciałabym mieć w sobie tyle radości i życia co on. Tyle optymizmu, pogody ducha i wiary w lepsze jutro. Mam wrażenie, że Stanisław Grzesiuk zawsze patrzył na świat przez różowe okulary. Nawet wtedy, gdy śmierć zaglądała mu w oczy. Wszyscy moglibyśmy się od niego wiele nauczyć. Książkę oczywiście gorąco Wam polecam. Rewelacja :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz