20 stycznia 2018

Mamusie z dziećmi / Tatusiowi z dziećmi


GUIDO VAN GENECHTEN

wydawnictwo: Nasza Księgarnia
ilość stron: 20
format: 16x16 cm
rok wydania: 2018
dostępna: TUTAJ i TUTAJ

Zastanawialiście się może jak to jest z tym widzeniem u niemowląt? Zawsze byłam ciekawa czy te historie dotyczące widzenia bez kolorów i do góry nogami to bajki, czy też coś w tym jest. Nie zagłębiałam się jednak w ten temat do czasu, w którym sama zaczęłam czekać na swoje pierwsze maleństwo. Wtedy dopiero zaczęłam czytać i okazało się, że w każdej legendzie jest jednak ziarnko prawdy. 

Bowiem malutki człowiek, który właśnie pojawia się na świecie rzeczywiście ma kiepski wzrok. A wszystko przez to, że będąc w łonie matki nie działają na niego praktycznie żadne bodźce wzrokowe. Tak więc ten zmysł u takiego maleństwa nie jest jeszcze w pełni wykształcony. Noworodek widzi, ale słabo. Nie odróżnia kolorów, a kształty rozpoznaje tylko takie, które są najbliżej, czyli mniej więcej jakieś 20cm od jego twarzy. Cała reszta jest rozmazana. No i oczywiście wszystko dookoła jest jak na starej fotografii - w odcieniach szarości. 

Dopiero z czasem wszystko pomalutku zaczyna się zmieniać. Maluch widzi coraz ostrzej, a po kilku tygodniach potrafi rozpoznawać najwyraźniejsze i najbardziej kontrastowe kolory. Przyznam Wam się szczerze, że nie doczytałam jak długo trwa ten rozwój. Kiedy dziecko widzi już zupełnie dobrze. Ale z tego co wiem, możemy go w tym wspierać. Oczywiście nic na siłę. Nie ma sensu zmuszać dziecko do tego by wciąż ćwiczyło oczka. Ale jeśli spędzamy z nim czas, bawimy się z nim. Możemy mu przy okazji pomóc w tym rozwoju. To nic złego, a na pewno nie zaszkodzi. Poza tym to banalnie proste. 

Według specjalistów do takich zabaw powinniśmy używać czarno białych kart lub odpowiednio przygotowanych kontrastowych książeczek. Maluch na pewno zwróci uwagę na proste rysunki i wzory. Oraz na wyraźnie zaznaczone kontury. Dobrze jest też gdy obrazki te będą dość spore. Wtedy dziecko łatwiej skupi wzrok na takim przedmiocie, a jego oczka nie będą się tak bardzo męczyły. Wiedzieliście o tym wszystkim? Niesamowite prawda? Nie raz podpatrywałam jak to działa na moje dziewczyny i byłam zdumiona jak taki malutki człowiek może patrzeć na coś z tak ogromnym zainteresowaniem. Nie bawiłyśmy się tak często, ale zdarzało nam się oglądać takie obrazki w wolnej chwili. Szkoda, że gdy moje córki były malutkie nie trafiłam nigdy na takie książeczki jak te, które chciałabym wam dziś polecić. Na pewno by im się spodobały :)

Mamusie z dziećmi i Tatusiowie z dziećmi to właśnie lektury skierowane do najmłodszych czytelników. Choć tak naprawdę takie kilkutygodniowe maleństwo trudno nazwać czytelnikiem. No, ale prawdą jest, że to właśnie im te książki przydadzą się najbardziej. Są one bowiem pełne ciekawych, ale jednocześnie bardzo prostych, kontrastowych grafik, które powinny przykuć ich uwagę i stymulować zmysł wzroku. Obie utrzymane są czarno białych barwach. I obie nie zawierają raczej tekstu. To książeczki do oglądania, a nie do czytania. 

W każdej z nich znajdziemy jakieś zwierzaki. Wśród mam zobaczymy mamę kot, ślimaka, węża, kurę, pingwina, owcę, pająka, żółwia, konia i słonia. Tatusiowie natomiast to: pn żaba, ptak, ryba, foka, krokodyl, sowa gąsienica, pies, jeż i nosorożec. Oczywiście te postacie nie są tutaj same. Każdemu z nich towarzyszy dziecko. Czyli mniejsza wersja tego głównego bohatera ;) Każda z tych postaci została tutaj także podpisana. Nie potrzebnie? A niby dlaczego? Przecież nigdzie nie jest powiedziane, że te lektury możemy podsuwać pod nos tylko kilkutygodniowym maluchom. Myślę, że i starsze maluchy chętnie się nimi pobawią. Są one bowiem tak przygotowane, że i kilkulatek z pewnością po nie sięgnie.

Przede wszystkim to nie karty tylko książka. Zatem wszystko tutaj trzyma się razem, nic nam się nie rozsypuje i niczego nie gubimy. Co więcej, jest to książka kartonowa, czyli zarówno okładka jak i wszystkie stony są gruba i sztywne. Kolejnym plusem są na pewno ciekawe postacie, duże wyraźne ilustracje, nieduży format oraz zaokrąglone rogi. Ogólnie całość prezentuje się naprawdę fajnie. Od samego początku te książeczki wpadły mi w oko. A na żywo, gdy już miałam okazję dokładnie je obejrzeć - tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że są super. Każdy niemowlak powinien mieć choć jedną taką publikację w swojej biblioteczce. Z pewnością mu się przyda :)

Moje dzieci zawsze lubiły książeczki kartonowe. Każda z nich ma swoją ulubioną, najczęściej oglądaną, która po pewnym czasie trafiała do pudełka z ich pamiątkami z dzieciństwa. Myślę, że te dwie publikacje świetnie nadają się jako pierwsze lektury dla małego człowieka. I bardzo możliwe, że to właśnie one staną się tymi jedynymi w swoim rodzaju publikacjami, które nasze brzdące będą wspominać z sentymentem. Obie są urocze, fajnie wykonane, słodkie i takie... idealne na początek. Zresztą co ja tam będę Wam zachwalać. Sprawdźcie sami :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz