16 grudnia 2017

Pyszne obiady


ANNA STARMACH

wydawnictwo: Znak literanova
ilość stron: 160
format: 16x20 cm
rok wydania: 2017
dostępna: TUTAJ

Milion razy pisałam Wam jak bardzo nie lubię gotować. I jeśli mam być szczera, niewiele się w tym temacie zmieniło. Ale powiem Wam szczerze, że jest coś gorszego od gotowania. Znacznie gorszego... To codzienne wymyślanie co przyrządzić. O matko, jak ja tego nie lubię! Wiecznie mam z tym problem. Żeby było ciekawie, różnorodnie, smacznie i żeby każdemu przypasowało. Oj, mam się z tym wymyślaniem, mam. Ale na szczęście na brak książek kucharskich narzekać nie mogę. I co najważniejsze - wciąż mi ich przybywa! Może nie w takim tempie co Marcie, ale jednak czasem i ja zaopatrzę się w coś fajnego. A wtedy to już hulaj dusza! Przy tylu nowych inspiracjach mogę szaleć. A co!

Tak więc jak się pewnie domyślacie dziś będzie o kolejnej książce z przepisami. Annę Starmach zdążyliście już poznać, bo na naszym blogu gościła już co najmniej dwa razy. Za pierwszym razem, gdy pokazywałyśmy Wam lekturę zatytułowaną "Pyszności. Kulinarne pomysły dla małych szefów kuchni", drugi przy recenzji książki "Pyszne. Na słodko". Dziś natomiast będzie o tym co zazwyczaj spędza mi sen z powiek. Obiady... Muszę przyznać, że pokładałam w tej lekturze duże nadzieje. Marzyłam, by znaleźć w tej książce same smakołyki, które moja rodzinka będzie wsuwać z wielkim uśmiechem na twarzy. A jakie są realia? Już Wam piszę :)

Gdy książka trafiła w moje ręce, pierwsze o czym pomyślałam to - jaka ona malutka! Nie wiem dlaczego, ale spodziewałam się znacznie większej i grubszej lektury. Choć tak naprawdę nikt mi niczego takiego nie obiecywał. No, ale czasem nasza wyobraźnia płata nam figle i najwyraźniej tak było i tym razem. Ta jest wydania zeszytowego. Może ciut mniejsza. Ale mała nie znaczy gorsza czy mniej treściwa. Ta tutaj okazała się bardzo poręczna w mojej mikroskopijnej kuchni. Poza tym ma ładną okładkę, dobrej jakości papier i te zdjęcia... Nie sposób nie zatrzymać się przy każdym z nich by choć chwilkę nie popatrzeć. Zupki, dania mięsne, słodkości. Wszystko to wygląda tak apetycznie, że na sam widok ślinka cieknie. Uwielbiam tak ślicznie zaprezentowane dania. I uwielbiam książki kucharskie z takimi właśnie zdjęciami. Cuuudo.

Pierwszy rozdział tej publikacji to zupy. Wśród nich znajdziemy takie smakołyki jak Rosół babci Zosi, Krem z białych szparagów, Koperkowa, Grzybowa, Gulaszowa czy chociażby Chłodnik z botwinki. Kolejny dział nosi tytuł Drugie dania - dania warzywna i sałatki. Tutaj odnajdziemy przepis na Sałatkę z kaczką i burakami, Potrawkę z czerwoną fasolą i guacamole, Ratatouille, Sałatkę z bobem i kurczakiem lub faszerowane cukinie. Ale drugie dania to nie tylko warzywa. Następny rozdział prezentuje nam specjały z makaronu i risotta. Wśród dań z makaronem znajdziemy tu Makaron i pesto, z pomidorkami, ze szpinakiem i kurczakiem a nawet z krewetkami. Risotta są tylko dwa. Jedno z zielonymi szparagami, a drugie z dynią i kurczakiem.

Dalej wciąż pozostając przy drugich daniach znajdziemy przepisy na potrawy z mięsem i rybami. Czyli steki z polędwicy, zrazy, bitki wołowe, klopsiki w sosie pomidorowym, kotlety mielone, wołowina po burgundzku i wiele wiele więcej. I na koniec niespodzianka. Mimo iż książka ta nosi tytuł pyszne obiady to... nie brakuje w niej także pomysłów na desery! W tej części znajdziemy zatem ciasto drożdżowe ze śliwkami, deser czekoladowy z płynną czekoladą, gruszki świętej Heleny, ciasto z jagodami pod kruszonką, tort bezowy z kremem cytrynowym, ciasto drożdżowe ze śliwkami itp. Ogólnie przepisów tutaj nie brakuje. Myślę, że każdy znajdzie w tej publikacji coś smacznego dla siebie. Ja już zrobiłam całą listę i pomalutku, sukcesywnie będę działać. Choć najchętniej zrobiłabym wszystko na raz, Taką mam ochotę na te smakołyki...

Bardzo lubię przepisy Anny Starmach bo są naprawdę bardzo proste do wykonania, ciekawe i z całą pewnością smaczne. Nie wypróbowałam jeszcze wszystkich jej dań, ale te, które już udało mi się przyrządzić z całą pewnością trafiły w mój gust. Podoba mi się, że te dania są różnorodne, że znajdziemy w nich całą masę przeróżnych produktów dzięki czemu nie ma opcji, żeby coś nam się zbyt szybko przejadło. Fajne to. Ja jakoś do tej pory nie dostrzegałam nawet, że wokół mnie jest tyle pyszności, z których w naprawdę prosty sposób mogę przyrządzić pożywne danie dla całej naszej rodzinki. Jeszcze tylko muszę przekonać moją najmłodszą córkę, że warzywa nie gryzą i będzie miodzio! Już nie mogę się doczekać, aż te wszystkie dania zagoszczą na naszym stole na dobre :)

Wracając jeszcze do tej publikacji - uważam, ze jest bardzo ładnie wydana. Pisałam już o pięknych zdjęciach i tu zdania nie zmienię. Uważam, że wszystko na nich wygląda wyjątkowo apetycznie. Ale podoba mi się także tutaj to, że ta książka jest bardzo przejrzysta. Że przepisy są ładnie zaprezentowane, a nie naćkane jeden na drugim. Nie ma tu co prawda takich informacji czy danie jest łatwe do wykonania czy nie, albo jak długo nam się zejdzie z jego przygotowaniem. Ale myślę, że wystarczy przeczytać przepis, by samemu to ocenić. I to by chyba było na tyle jeśli chodzi o zalety tej książki. A wady? Jest jedna. Denerwuje mnie to, że kartki w tej książce są wklejane do grzbietu, przez co staram się jej nie rozciągać za bardzo, by nie zaczęły mi z czasem wypadać. Ale efekt jest taki, że podczas korzystania z tej książki muszę czymś przytrzymywać kartki, by książka stale się nie zamykała. To na pewno jest uciążliwe. Gdyby kartki były wszyte, książka otwierałaby się na płasko.


No cóż, najwyraźniej nie można mieć wszystkiego. Ale przyznam Wam się, że i tak jestem z tej książki zadowolona i na pewno nie raz mi się przyda. Wam także ją polecam. 


2 komentarze: