50 LAT Z REKSIEM
wydawnictwo: Papilon
ilość stron: 224
format: 27x23,5 cm
rok wydania: 2017
dostępna: TUTAJ
Każde dziecko ma jakiegoś ulubionego bohatera z bajeczki. U nas obecnie królują kucyki pony. Ale zanim moja najmłodsza pociecha się w nich zakochała, obie z ogromną przyjemnością oglądałyśmy kreskówki z mojego dzieciństwa. O Bolku i Lolku już Wam kiedyś pisałam. Tym razem pora na mojego kolejnego ulubieńca, czyli uroczego psiaka o imieniu Reksio. Swego czasu miałam na jego punkcie bzika i marzyłam o tym, by mieć takiego pieska w domu. A jak było u Was? Też tak lubiłyście tego ślicznego zwierzaczka?
Reksio to postać stworzona przez Lechosława Marszałka w latach sześćdziesiątych! Zobaczcie zatem, że ten mały psiak cieszy dzieci już od pięćdziesięciu lat! Dokładnie w tym roku kończy pół wieku. Nic zatem dziwnego, że nie tylko kreskówki w telewizji z tym uroczym bohaterem w roli głównej bawią nasze dzieciaczki, ale powstała także książka z jego przygodami! Nie wiem czy pierwsza. Ale tak mi się wydaje. Ja przynajmniej nigdy dotąd nie spotkałam się z żadną inną lekturą z Reksiem. Ta, którą z przyjemnością dziś Wam zaprezentuję jest pierwsza. I już wiem, że jestem w niej zakochana po uszy. Jest doskonała w każdym calu. Uwielbiam Reksia. Taka książka w moich rękach to raj na ziemi. :)
Może zacznę od tego, że "Reksio. Dobranocka wszech czasów" to naprawdę pokaźna księga. Oprócz tego, że jest ona dość spora, to jest także naprawdę grubaśna. Przypomina taką średniej wielkości encyklopedię. Na szczęście nie jest tak ciężka jak niektóre z nich. Ta tutaj tylko straszy tą swoją wielkością. Gdy weźmiemy ją do ręki, okazuje się, że wcale nie jest taka gigantyczna. Ale wydawnictwo tworząc właśnie taką wielką książkę z przygodami Reksia miało w tym jakiś cel. Jaki? No cóż. Myślę, że przygody tego pięćdziesięcioletniego przyjaciela wielu pokoleń dzieci w Polsce zasługują na tak cudowną oprawę. Takiej książki nie da się przeoczyć na półce w księgarni. A tej postaci, nie da się nigdy zapomnieć. Reksia zna każdy i jak dotąd nie spotkałam nigdy nikogo, kto by go nie lubił. Nie pozostaje nam więc nic innego jak sięgnąć po tę oto książkę.
Podoba mi się na pewno to, że poza wielkim formatem jest ona także bardzo ładnie wydana. Ma grubą sztywną okładkę, dobrej jakości, lekko chropowate strony wewnątrz i cudowną szatę graficzną. A co cudownego jest w tym ostatnim elemencie? Oczywiście to, że ilustracje do tej książki to nic innego jak kadry z dobrze nam znanych odcinków tej dobranocki. Przyznam Wam się szczerze, że było to dla mnie naprawdę miłym zaskoczeniem. Bałam się, że na potrzeby książki zostaną stworzone jakieś nowe obrazki z tym uroczym psiakiem. I co nie daj Boże, będą jakieś animacje komputerowe, a nie znana nam od zawsze kreska. A tu proszę! Wydawnictwo zadbało także o ten drobny szczegół. Teraz czytając te opowiadania możemy nacieszyć się widokiem scen, które z pewnością osoby w moim wieku, a może nawet i te młodsze znają na pamięć. To prawdziwy Reksio, ten którego tak dobrze znamy.
Pewnie zauważyliście, że jak dotąd zgrabnie pomijam temat treści tej lektury. A wszystko to dlatego, że na pewno doskonale znacie. Nie są to bowiem nowe historie, lecz dokładnie te same, które swego czasu oglądaliśmy w telewizji. Bajeczek znajdziemy w tej księdze 10. A wśród nich: Wesołe podwórko, Leśna przygoda, Zabawa w chowanego, Wyprawa w góry, Wesołe miasteczko, Wodna przygoda, Jesienne zbiory, Co w drewnie piszczy, Kacza szkoła przetrwania i Podwórkowa olimpiada. Nie wiem czy te tytuły wiele Wam mówią, Ale jestem przekonana, że gdybym zaczęła opowiadać Wam każdą z tych historii od razu usłyszałabym coś w stylu: A... to to! Pamiętam! Bo ja dokładnie tak samo reagowałam. Za każdym razem gdy tylko zaczęłam czytać od razu przypominało mi się wszystko. Z najdrobniejszymi szczegółami.
Pamiętacie może jak nasz mały psiak wraz z pozostałymi mieszkańcami podwórka poszedł w ślady małych prosiaczków i zaczął bawić się błotkiem? Cóż to była za przygoda. Taplanie się, bitwa na błotne kulki! Czego tam nie było! Dopiero mama świnka sprowadziła wszystkich na ziemię. Ale cóż to była za cudowna chwilka zapomnienia ;) A może lepiej Wam utkwiła w głowie historie, gdy nasz mały piesek wybrał się do lasu na grzyby? Niestety zamiast pięknych zbiorów znalazł wielki dół, w który wpadł i nie mógł się z niego wydostać! Na szczęście leśni przyjaciele wybawili naszego pupila z opresji i wkrótce nasz mały psiak znów był wolny. A pamiętacie odcinek, w którym Reksio i Azor wybrali się do lunaparku? Cóż to była za zabawa! Mnie najbardziej podobał się fragment, gdy psiaki odwiedzili Gabinet Luster. Uśmiałam się zawsze przy tym do łez! :)
Nie będę Wam opisywać każdą z tych bajek z osobna. Naprawdę wierzcie mi, że wystarczyłoby wspomnieć, o którejkolwiek z nich i natychmiast wiedzielibyście co będzie dalej. Bo tych bajeczek po prostu nie da się zapomnieć. Szczególnie przez osoby, które tak bardzo lubiły tego uroczego bohatera tak samo bardzo jak ja. Reksio to mój ulubieniec. A ponieważ z obiema córkami swego czasu od nowa oglądałam wszystkie odcinki z nim w roli głównej nawet po kilka, czy kilkanaście razy - przygody Reksie na zawsze utkwiły w mojej głowie. Pamiętam każdy szczegół! Ale ja nigdy się nimi nie nudziłam. Choć to kreskówka sprzed połowy wieku, a animacja ta nie miała żadnych konkretnych dialogów - oglądałam zawsze wszystkie odcinki z zapartym tchem i wszystko rozumiałam. Nie potrzebne mi były teksty, rozmowy, opisy narratorów. To co widziałam zastępowało mi cały ten niepotrzebny bełkot. Szkoda, że teraz nie powstają takie bajki.
Nie powiedziałam Wam o jeszcze jednym, według mnie bardzo ważnym szczególe. A mianowicie o tym, że tekst w tej książce jest idealnie dopasowany do każdego młodego człowieka, który chciałby przeżyć wszystkie te przygody razem z Reksiem i jego przyjaciółmi. Nie ważne, czy maluch od dawna pochłania jedną książkę ze drugą. Czy też dopiero zaczyna przygodę z literaturą. Każde dziecko na pewno będzie zachwycone. Bo bajeczki zawarte w tej publikacji nie należą do jakiś strasznie długich historii. Zresztą, jeśli dana historie zawiera zbyt wiele treści, zawsze można przeczytać ją na raty. Ale najważniejsze tu jest to, że czcionka wykorzystana wewnątrz jest bardzo duża i czytelna. Że cały tekst umieszczony jest na białym tle, dzięki czemu jest jeszcze bardziej czytelny i przejrzysty. I przede wszystkim fajne jest to, że wszystko tu zostało opisane prostym, łatwo zrozumiałym językiem. A przygody Reksia będą na pewno zrozumiałe dla każdego maluszka.
Ja tą książką jestem po prostu zauroczona. Uwielbiam ją równie mocno, co jej małego bohatera, który skradł mi serce wiele lat temu i wciąż w nim pozostaje. Moje dziewczyny także słysząc słowo Reksio mają iskierki w oczach, i choć obie chyba już trochę wyrosły z tych prostych animacji - uwielbiają do niego wracać. Moje córki mają w domu nawet pluszowego Reksia, który często towarzyszy nam podczas spacerów i wycieczek rowerowych. Reksio to ulubieniec dzieci w każdym wieku. Piesek, który raz poznany pozostaje z nami już na zawsze. Przyjaciel i tych dużych i tych małych. W dzisiejszych czasach mało jest takich bohaterów, których zapamiętalibyśmy na całe życie.
Chyba jest tego zbyt wiele. Telewizja i różne wytwórnie filmowe zalewają nas tymi wszystkich historiami z każdej strony, że człowiek nawet nie zdąży dobrze poznać jednaj postaci, a już widzi kolejną i kolejną. Ja czasem już się gubię co jest nowością, a co widziałam przed kilkoma tygodniami. Nie nadążam za repertuarem kin i bajkami w telewizji. Tego wszystkiego jest tak wiele. Nawet programów telewizyjnych z bajkami 24h na dobę jest teraz cała masa. Nie wiem czy to takie dobre. Na pewno wygodne, gdy rodzice chcą zająć się własnymi sprawami. Jednak nie zmienia to faktu, że Reksia zna chyba każdy. I na pewno uwielbia. U nas przynajmniej tak własnie jest. Polecam Wam zatem tą książkę z całego serca. Dzieciom, by po raz kolejny mogli samemu przeżyć tych kilka przygód z Reksiem. Rodzicom i dziadkom, by mogli powspominać. A jest co! Polecam!
Podoba mi się na pewno to, że poza wielkim formatem jest ona także bardzo ładnie wydana. Ma grubą sztywną okładkę, dobrej jakości, lekko chropowate strony wewnątrz i cudowną szatę graficzną. A co cudownego jest w tym ostatnim elemencie? Oczywiście to, że ilustracje do tej książki to nic innego jak kadry z dobrze nam znanych odcinków tej dobranocki. Przyznam Wam się szczerze, że było to dla mnie naprawdę miłym zaskoczeniem. Bałam się, że na potrzeby książki zostaną stworzone jakieś nowe obrazki z tym uroczym psiakiem. I co nie daj Boże, będą jakieś animacje komputerowe, a nie znana nam od zawsze kreska. A tu proszę! Wydawnictwo zadbało także o ten drobny szczegół. Teraz czytając te opowiadania możemy nacieszyć się widokiem scen, które z pewnością osoby w moim wieku, a może nawet i te młodsze znają na pamięć. To prawdziwy Reksio, ten którego tak dobrze znamy.
Pewnie zauważyliście, że jak dotąd zgrabnie pomijam temat treści tej lektury. A wszystko to dlatego, że na pewno doskonale znacie. Nie są to bowiem nowe historie, lecz dokładnie te same, które swego czasu oglądaliśmy w telewizji. Bajeczek znajdziemy w tej księdze 10. A wśród nich: Wesołe podwórko, Leśna przygoda, Zabawa w chowanego, Wyprawa w góry, Wesołe miasteczko, Wodna przygoda, Jesienne zbiory, Co w drewnie piszczy, Kacza szkoła przetrwania i Podwórkowa olimpiada. Nie wiem czy te tytuły wiele Wam mówią, Ale jestem przekonana, że gdybym zaczęła opowiadać Wam każdą z tych historii od razu usłyszałabym coś w stylu: A... to to! Pamiętam! Bo ja dokładnie tak samo reagowałam. Za każdym razem gdy tylko zaczęłam czytać od razu przypominało mi się wszystko. Z najdrobniejszymi szczegółami.
Pamiętacie może jak nasz mały psiak wraz z pozostałymi mieszkańcami podwórka poszedł w ślady małych prosiaczków i zaczął bawić się błotkiem? Cóż to była za przygoda. Taplanie się, bitwa na błotne kulki! Czego tam nie było! Dopiero mama świnka sprowadziła wszystkich na ziemię. Ale cóż to była za cudowna chwilka zapomnienia ;) A może lepiej Wam utkwiła w głowie historie, gdy nasz mały piesek wybrał się do lasu na grzyby? Niestety zamiast pięknych zbiorów znalazł wielki dół, w który wpadł i nie mógł się z niego wydostać! Na szczęście leśni przyjaciele wybawili naszego pupila z opresji i wkrótce nasz mały psiak znów był wolny. A pamiętacie odcinek, w którym Reksio i Azor wybrali się do lunaparku? Cóż to była za zabawa! Mnie najbardziej podobał się fragment, gdy psiaki odwiedzili Gabinet Luster. Uśmiałam się zawsze przy tym do łez! :)
Nie będę Wam opisywać każdą z tych bajek z osobna. Naprawdę wierzcie mi, że wystarczyłoby wspomnieć, o którejkolwiek z nich i natychmiast wiedzielibyście co będzie dalej. Bo tych bajeczek po prostu nie da się zapomnieć. Szczególnie przez osoby, które tak bardzo lubiły tego uroczego bohatera tak samo bardzo jak ja. Reksio to mój ulubieniec. A ponieważ z obiema córkami swego czasu od nowa oglądałam wszystkie odcinki z nim w roli głównej nawet po kilka, czy kilkanaście razy - przygody Reksie na zawsze utkwiły w mojej głowie. Pamiętam każdy szczegół! Ale ja nigdy się nimi nie nudziłam. Choć to kreskówka sprzed połowy wieku, a animacja ta nie miała żadnych konkretnych dialogów - oglądałam zawsze wszystkie odcinki z zapartym tchem i wszystko rozumiałam. Nie potrzebne mi były teksty, rozmowy, opisy narratorów. To co widziałam zastępowało mi cały ten niepotrzebny bełkot. Szkoda, że teraz nie powstają takie bajki.
Nie powiedziałam Wam o jeszcze jednym, według mnie bardzo ważnym szczególe. A mianowicie o tym, że tekst w tej książce jest idealnie dopasowany do każdego młodego człowieka, który chciałby przeżyć wszystkie te przygody razem z Reksiem i jego przyjaciółmi. Nie ważne, czy maluch od dawna pochłania jedną książkę ze drugą. Czy też dopiero zaczyna przygodę z literaturą. Każde dziecko na pewno będzie zachwycone. Bo bajeczki zawarte w tej publikacji nie należą do jakiś strasznie długich historii. Zresztą, jeśli dana historie zawiera zbyt wiele treści, zawsze można przeczytać ją na raty. Ale najważniejsze tu jest to, że czcionka wykorzystana wewnątrz jest bardzo duża i czytelna. Że cały tekst umieszczony jest na białym tle, dzięki czemu jest jeszcze bardziej czytelny i przejrzysty. I przede wszystkim fajne jest to, że wszystko tu zostało opisane prostym, łatwo zrozumiałym językiem. A przygody Reksia będą na pewno zrozumiałe dla każdego maluszka.
Ja tą książką jestem po prostu zauroczona. Uwielbiam ją równie mocno, co jej małego bohatera, który skradł mi serce wiele lat temu i wciąż w nim pozostaje. Moje dziewczyny także słysząc słowo Reksio mają iskierki w oczach, i choć obie chyba już trochę wyrosły z tych prostych animacji - uwielbiają do niego wracać. Moje córki mają w domu nawet pluszowego Reksia, który często towarzyszy nam podczas spacerów i wycieczek rowerowych. Reksio to ulubieniec dzieci w każdym wieku. Piesek, który raz poznany pozostaje z nami już na zawsze. Przyjaciel i tych dużych i tych małych. W dzisiejszych czasach mało jest takich bohaterów, których zapamiętalibyśmy na całe życie.
Chyba jest tego zbyt wiele. Telewizja i różne wytwórnie filmowe zalewają nas tymi wszystkich historiami z każdej strony, że człowiek nawet nie zdąży dobrze poznać jednaj postaci, a już widzi kolejną i kolejną. Ja czasem już się gubię co jest nowością, a co widziałam przed kilkoma tygodniami. Nie nadążam za repertuarem kin i bajkami w telewizji. Tego wszystkiego jest tak wiele. Nawet programów telewizyjnych z bajkami 24h na dobę jest teraz cała masa. Nie wiem czy to takie dobre. Na pewno wygodne, gdy rodzice chcą zająć się własnymi sprawami. Jednak nie zmienia to faktu, że Reksia zna chyba każdy. I na pewno uwielbia. U nas przynajmniej tak własnie jest. Polecam Wam zatem tą książkę z całego serca. Dzieciom, by po raz kolejny mogli samemu przeżyć tych kilka przygód z Reksiem. Rodzicom i dziadkom, by mogli powspominać. A jest co! Polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz