27 stycznia 2017

Mikołajek. Niczego się nie boję


wydawnictwo: Znak emotikon
ilość stron: 
format: 17x17 cm
rok wydania: 2017
dostępna: TUTAJ

Pewnie niewiele znajdzie się osób, które nie znają Mikołajka. Jak głosi Wikipedia pierwsza historyjka o nim napisana została już w 1959 roku. Od tamtej pory powstało kilka książek, które były zbiorami różnych opowiadań. Przyznam się Wam, że nie czytałam nigdy żadnych książek z Mikołajkiem w roli głównej. Ani tych starszych, ani tych nowszych, ponieważ jego przygody nadal od czasu do czasu są wydawane... Oglądałam za to dwa filmy o tym małym urwisie więc miałam okazję "poznać go" chociaż odrobinkę ;)

Niedawno trafiła do mnie nowość. A w niej cztery niepublikowane dotąd opowiadania o naszym małym bohaterze oraz jego przyjaciołach. Powiem Wam, że odrobinę bałam się sięgnąć po tę książkę. Nie czytałam żadnych poprzednich części, mój syn także nie zna tego bohatera. Bałam się, że nie będziemy wiedzieć o co chodzi i czytanie tej książki stanie się nieco uciążliwe. Jednak moje obawy były zupełnie niepotrzebne. Wcale nie trzeba znać poprzednich przygód Mikołajka, aby móc przeczytać tę książkę. 

Wewnątrz znajdziemy cztery opowiadania. "Niczego się nie boję", "Kto się boi doktora", "Zielona szkoła" oraz "Co za wstyd!". Nie będę opowiadała Wam dokładnie każdego z nich, bo nie chce zdradzać za wiele, jednak nie byłabym sobą gdybym nie zdradziła Wam chociaż odrobinę z tego co znaleźć można w tej książeczce ;)

Pierwsza historyjka opowiada o tym jak rodzice zgodzili się, aby Mikołajek wraz z koleżankami - Ludeczką i Jadwinią - zostali w domu sami kiedy oni będą na kolacji na spotkaniu towarzyskim. Jako jedyny chłopak w tym trzyosobowym gronie Mikołajek musiał pokazać jaki jest dzielny i dbać o bezpieczeństwo swoich koleżanek :) Druga opowieść jest o tym jak to do szkoły zawitał Pan doktor w celu zaszczepienia uczniów. Wywołało to niezłą panikę wśród chłopców... 

Kolejna przygoda odbywa się na zielonej szkole. Chłopcy wraz z Panią oraz wychowawcą zwanym Rosołem wyjechali na obóz. Spanie w namiotach to super sprawa, ale nocne wędrówki to dopiero prawdziwa przygoda. Choć może być nieco straszna... Mikołajek jednak nie boi się niczego i potrafi uratować z opresji swoich kumpli. Ostatnia historia opowiada o nowych butach, które mama kupiła naszemu małemu bohaterowi. Niestety były tak brzydkie, że chłopiec wstydził się w nich pokazać kolegom. Na szczęście przez zupełny przypadek zmienił buty nie do poznania ;)

Opowiadania zawarte w tej książce są naprawdę ciekawe i zabawne, a co najważniejsze ogromnie spodobały się mojemu starszakowi! Nikodem dotychczas stronił od książek, które mają sporo tekstu, jeszcze do niedawna nie byłoby mowy o tym, aby przeczytał taką książkę jak ta. A tutaj chociaż na początku kręcił nosem to z czasem okazało się, że przygody Mikołajka mu się spodobały i sam sięgał po tę książkę bez żadnego namawiania z mojej strony :) 

Jednak w tekście sporo rady powtarzają się wyrazy, z którymi moje dziecko ma nieco kłopotu. Chodzi o dosyć trudne w wymowie imiona kolegów i koleżanek Mikołajka. Mamy tutaj na przykład Euzebiusza, Alcesta, Gotfryda, Ananiasza, Kleofasa, Rufusa, Ludeczkę, Jadwinię... Odrobinę go to irytowało, ale po jakimś czasie zaczął nazywać większość tych osób po swojemu ;)

Podsumowując powiem Wam, że opowieści z tej książeczki naprawdę spodobały się mojemu dziecku, są ciekawe, są wciągające, zabawne i pouczające. Nie koniecznie nasze dzieciaki powinny brać przykład z głównego bohatera, ale trzeba przyznać, że jest on pomysłowym i zaradnym dzieckiem, choć łobuziak z niego niezły. Książka ma sztywną okładkę i kwadratowy format, a kartki są matowe. Czcionka nie należy do malutkich więc czyta się ją dosyć szybko. Ilustracje umieszczone są na prawie każdej stronie przez co książeczka ta jest kolorowa i wesoła. Wiele razy widziałam wydania Mikołajka z zupełnie innymi obrazkami, czarno-białymi, rysowanymi tylko kreskami więc te ilustracje zdecydowanie różnią się od tamtych... Całość jest jak najbardziej godna uwagi więc pozostaje mi jedynie napisać Wam, że polecam :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz