8 października 2016

Nie!


MARTA ALTES

wydawnictwo: Adamada
ilość stron: 36
format: 27x25 cm
rok wydania: 2011
cena: 34,90 zł

Jak tak będę wszystko dookoła zachwalać, to przestaniecie mi ufać. Ale nie skrytykuję książki, którą pokochałam, gdy tylko ją przeczytałam. Lektury, która wywołała na mojej buzi wielgachny uśmiech, i który do tej pory nie chce z niej zejść! Jak tak dalej pójdzie to będę wyglądać jak joker z Batmana ;) Ale ja nic na to nie poradzę. To wszystko przez tą książkę. To jej wina i już!

Dziś polecam Wam zatem lekturę dla naszych najmłodszych czytelników. Nie jest to co prawda książeczka sztywnostronnicowa, którą taki mały bączek mógłby bez kłopotu przeglądać zupełnie samemu. Ale historia w niej opisana zdecydowanie spodoba się każdemu maluchowi. Krótka, zabawna i z bohaterem, którego bez wątpienia kochają wszyscy. Coś mi się zdaje, że autorka tej książki znalazła klucz do wszystkim małych, większych i całkiem dużych serduszek. Nie wierzycie? Zaraz postaram się Was do tego przekonać :)

Tak więc poznajcie Nie. Dziwne imię dla pieska prawda? Ale tak jakoś wyszło, że za każdym razem, gdy ten mały pupil pojawiał się na horyzoncie wszyscy krzyczeli ten jeden krótki wyraz. Bez względu na to, co się działo. Czy piesek akurat był na spacerze, czy też starał się pomagać podczas codziennych czynności. Zawsze i wszędzie słyszał "nie". A przecież on zawsze chciał jak najlepiej. Stroił się dla swoich państwa, ogrzewał ich łóżka, szukał dla nich skarbów, a nawet segregował gazety! No i jak tu nie kochać takiego małego pomocnika? No powiedzcie sami, jak? Ska zatem to nietypowe imię? No cóż, tego może chcielibyście dowiedzieć się tego sami?

Gdy zerknęłam do tej książki natychmiast zaczęłam się śmiać. Nie ważne, że akurat byłam na placu zabaw, siedziałam na ławeczce zupełnie sama, gdy moja córka szalała na zjeżdżalni z rówieśnikami. No po prostu nie mogłam się powstrzymać. Pewnie wyglądałam dość dziwnie zasłaniając się książką zza której dochodził mój cichy chichot, ale trudno. Jestem przekonana, że zareagowalibyście podobnie, gdyby i Wam przyszło czytać tę lekturę w miejscu publicznym. Bo to opowiadanie jest po prostu kapitalne! Nie przyszłoby mi nawet coś takiego do głowy. Jednak wyobraźnia autorów książek dla dzieci nie zna granic. Jak zwykle jestem pełna podziwu.

Bo po raz kolejny mamy tu do czynienia z lekturą, która ma zaledwie 14 króciutkich zdań (specjalnie liczyłam!), a mimo wszystko opowiada nam niesamowitą i bardzo zabawną historię małego, ciut niesfornego kundelka. Ten uroczy pupil to taki malutki łobuziak. Choć uwielbia swoją rodzinkę ponad wszystko i bardzo, ale to bardzo chce dla nich jak najlepiej, to nie zawsze mu to wychodzi. Niestety jego właściciele nieco inaczej postrzegają zachowanie swojego czworonoga i stale krzyczą "nie". A ponieważ piesek ten praktycznie cały czas wpada w jakieś tarapaty, słowo to pojawia się na tyle często, że ten ich uroczy pupil uznał je za swoje imię. No i powiedzcie mi jak tu się nie śmiać?

Sam opis tych wszystkich psot naszego pieseczka są śmieszne. A gdy dodamy do nich jeszcze wyjątkowo zabawne ilustracje oraz zaskakującą puentę - to otrzymamy cudowną, wyjątkową i niepowtarzalną lekturę, której po prostu nie da się nie kochać! U nas wszyscy są zachwyceni. Począwszy od najmłodszego, trzyletniego brzdąca, który od momentu otrzymania tej książeczki nie rozstaje się z nią nawet na krok, po babcię, którą z ogromnym entuzjazmem owej trzylatce tę historię czyta. Każdy bez wyjątku zakochał się zarówno w krótkim, zaskakującym tekście jak i w ilustracjach, które znakomicie zobrazowują małemu czytelnikowi wszystkie wydarzenia. Nie, tej książki po prostu nie da się nie kochać. Wierzcie mi.

Oczywiście wydawnictwo Adamada nie zawiodło mnie także i w tym przypadku. Po raz kolejny w ich ofercie trafiłam na prawdziwą perełkę. A poza tym cieszy mnie ogromnie również fakt, że książki te są nie tylko ciekawe, ale również naprawdę pięknie wydane. Podoba mi się ich twarda okładka, śliski, dobrej jakości papier wewnątrz oraz duży format książki, choć zazwyczaj ten szczegół nie był mi bliski. Tutaj jednak nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej. Teraz jest idealnie i koniec kropka. Nic bym nie zmieniła. Jestem zakochana. I coś mi się zdaje, że to się nigdy nie zmieni. Zatem moja lista książek, których nigdy, za żadne skarby się nie pozbędę cały czas się powiększa. Dobrze, że mój mąż i dzieci również kochają książki, bo w innym przypadku miałabym się z pyszna ;)


Tak więc nie przedłużając - gorąco Wam tę książkę polecam. Jest idealna dla dwu, trzy, czy też czterolatków. Ba, nawet dziewięciolatce się podobała. No i mnie, choć tych latek mam znacznie więcej niż wymienione przed chwilką małe czytelniczki. Więc jestem pewna, że spodoba się także i Wam. Na 100% :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz