22 lipca 2016

Oświetlenie portretowe. Warsztaty ze Scottem Kelbym


SCOTT KELBY

wydawnictwo: Helion
ilość stron: 96
format: 18x23,5 cm
rok wydania: 2011
cena: 45,90 zł

Nie będę Wam pisać po raz kolejny, że lubię fotografię, że zdjęcia robiłabym na okrągło, a moje dzieci mają już wyćwiczone wszelkiego rodzaju pozy i uśmiechy, o które proszę gdy akurat mam ochotę na sesję typowo pozowaną, a nie spontaniczne fotki. Za to napiszę Wam, że mam kompletnego bzika na punkcie fotografii i nie wiem jak mogłabym bez niej żyć. Mam wrażenie, że z roku na rok jest ze mną coraz gorzej. Czytam sporo na ten temat, staram się rozwijać swoje umiejętności i z każdym, dniem wymagam od siebie coraz więcej. Niestety, to działa jak jakieś uzależnienie i nie wiem czy kiedykolwiek mi minie. Tak szczerze mówiąc, nie mam pewności, czy chciałabym, żeby mi minęło. Uwielbiam robić zdjęcia od zawsze, więc cóż. Trzeba się z tym pogodzić, że aparat to najważniejszy sprzęt w moim domu, a nasza biblioteczka z całą pewnością będzie się uginać od książek o tematyce fotograficznej. 

Bo choć zdjęcia to mój konik, to muszę się Wam przyznać, że nigdy nie dokształcałam się w tym temacie. Nie ukończyłam ani jednego kursu, nie brałam udziału w żadnych warsztatach. Niestety, takie zajęcia są bardzo drogie, a ja na dzień dzisiejszy zdecydowanie wole wydać te pieniądze na nowy sprzęt. Na szczęście na rynku jest cała masa poradników, które umożliwiają mi zdobywanie wiedzy w tej dziedzinie samodzielnie. Wystarczy tylko sięgnąć po odpowiednia lekturę i od razu pewne rzeczy staja się jasne. Ja najbardziej na świecie kocham fotografie portretową i z tego też powodu postanowiłam sięgnąć po ten poradnik. W końcu światło w fotografii jest najważniejsze. Jak zatem ja wykorzystać, by fotografowana przez nas osoba wyglądała najkorzystniej? O tym dowiemy się z tej właśnie książki.

Lektura ta nie należy do największych. Przyznam szczerze, że byłam nawet zaskoczona, że w moje ręce nie trafiło jakieś kolejne opasłe tomisko pełne ciekawostek na dany temat lecz nie duże pudełko z dołączoną na końcu ciekną książeczką w miękkiej oprawie. W pudełku tym znalazła się płyta z warsztatami prowadzonymi przez znanego fotografa Scotta Kelby'ego. A w książce, o której wspominałam przed chwilką są dokładnie te same informacje krótko i zwięźle opisane. Myślę, że to genialne rozwiązanie. Przecież nie zawsze jesteśmy w stanie włączyć płytę, nie zawsze mamy możliwość do niej wrócić. Gdy chcemy skorzystać z rad zawartych w tej lekturze i akurat wypadnie nam coś z głowy nie będziemy biegać w poszukiwaniu sprzętu do odtwarzania płyty cd. Najłatwiej jest wtedy zerknąć do jakiś notatek, prawda? Fakt, można je zrobić samodzielnie, ale taka książka jest znacznie lepsza. Poza konkretnymi informacjami znajdziemy tu bowiem przykładowe zdjęcia, które znacznie ułatwią nam zrozumienie wszystkiego. W prywatnych notatkach nie mielibyśmy ich.

Na pewno znajdzie się ktoś, kto powie, że przecież w takim razie wystarczyłaby nam sama książka i tyle. Można by ja nosić ze sobą wszędzie i zerkać kiedy tylko będziemy mieli na to ochotę.  Fakt, taka lektura na pewno jest bardzo przydatna, ale nie ukrywam, że warsztaty Scotta Kelby'ego nagrane na płycie zacznie więcej wyjaśniają. Oglądając nagrania więcej się dowiadujemy i łatwiej zapamiętujemy zdobytą w ten sposób wiedzę. Zresztą gdybyśmy zawsze i wszędzie byli w stanie uczyć się wyłącznie z książek po co powstawałyby szkoły? Albo po co fryzjerzy, lekarze czy chociażby mechanicy samochodowi chodziliby na praktyki lub szkolenia? Informacje w książkach są ważne i na pewno wiele dają, ale zobaczenie czegoś na własne oczy jest zupełnie innym doświadczeniem. Wiem, bo fotografii uczę się wciąż uczę się z książek i na własną rękę. I jestem przekonana, że znacznie łatwiej byłoby mi po jakimkolwiek kursie, w którym doświadczony fotograf wytknąłby mi wszystkie popełniane przeze mnie błędy i pokazał jak ich uniknąć.

No dobrze, skupiłam się na formie wydania tej lektury, ale jeszcze nie zdradziłam Wam co też w tej książce i na płycie znajdziemy. Na pewno domyślacie się, że są tu rady dotyczące fotografii portretowej. A dokładni tego, jak należy oświetlić fotografowana przez nas osobę, by nasze zdjęcie wyglądało profesjonalnie. I choć wydawałoby się, że to bardzo proste zadanie - wcale tak nie jest. Fotografia jest sztuką bardzo trudną. Jeśli malarzowi nie spodoba się kolor nieba, użyje innej farmy by go namalować. A co w takiej sytuacjo ma zrobić fotograf? Fakt, jest mnóstwo programów graficznych, które służą do podmieniania różnych elementów na zdjęciach. Są specjaliści, którzy w kilku ruchach potrafią wszystko wywrócić do góry nogami. Ale czy wiecie, że za pomocą światła także jesteśmy w stanie zdziałać cuda? Żeby wykonać piękny i w pełni profesjonalny portret musimy wiedzieć jak wykorzystać zastane światło, jak je zmienić lub pokierować nim tak, by zrealizować wcześniej zamierzony plan. A jeśli owego światła nam brakuje? Wtedy sięgamy do kilku urządzeń za pomocą których jesteśmy w stanie owe "naturalne światło" stworzyć samodzielnie. Nie będzie ono już naturalne, ale z pewnością na zdjęciu nie będzie wydać żadnej różnicy. Wystarczy tylko dowiedzieć się jak tego dokonać :)

I tak podczas tych kilku krótkich warsztatów ze Scottem Kelby'm dowiemy się jak fotografować z pomocą lampy błyskowej, jak doświetlić naszego modela przez okno, jak wykorzystać ostre światło naturalne lub sfotografować modela w środku dnia w pełnym słońcu. Dowiemy się także co to jest reflektor beuty dish i jak go wykorzystać. Oj powiem Wam, że choć tych warsztatów jest tu niewiele i trwają one zaledwie kilka minut - to informacji w nich zawartych jest cała masa. Zdecydowanie jest na co popatrzeć. Jestem pewna, że każdy miłośnik fotografii portretowej znajdzie tu coś dla siebie. 

Ale powiem Wam szczerze, że lektura ta z pewnością nie jest skierowana do takiego amatora jak ja. Autor warsztatów posługuje się tu całą masą sprzętu, który choć pewnie jest bez kłopotu do zdobycia i bardzo możliwe, że nie jest jakoś bardzo kosztowny, to jednak rzadko kiedy jest on w posiadaniu takiego amatora jak ja. Ogromne lampy, statywy, ekrany rozpraszające. Myślicie, że z takim sprzętem biegam w plener chcąc zrobić zdjęcia moim dziewczynkom? Oczywiście, że nie. Nie mam asystenta, który mógłby mi ustawiać lampę błyskową. Zresztą umieszczanie jej na statywie byłoby czynnością kompletnie bezsensowną przy moich niezwykle ruchliwych urwisach. A może pobawimy się w rozpraszanie zastanego światła? No tak, tylko kto będzie biegał za moimi dziewczynami z ekranem? Nie, ta książka na pewno nie nadaje się dla amatora, dla osoby, której głównym celem fotograficznym są biegające dzieci i wiecznie zabiegane nastolatki. Jest ona raczej skierowana do profesjonalistów. Do osób, które wykonują zdjęcia cierpliwym i zawsze uśmiechniętym modelkom. Wtedy te wszystkie zabiegi i ustawienia mają jakikolwiek sens :)

Gdy sięgałam po tę lekturę pokładałam w niej wielkie nadzieje. Myślałam, że znajdę w niej informacje, które już dziś będę mogła wykorzystać podczas mojego szaleństwa z aparatem. Niestety tak się nie stało. Jak już mówiłam wcześniej, ciekawostki w niej zawarte są jak na razie dla mnie zbyt skomplikowane. Nie mam jak z nich skorzystać podczas naszych rodzinnych sesji. Ale z drugiej strony, dzięki tej książce naprawdę bardzo wiele się dowiedziałam. Poznałam pracę fotografa od podszewki, dowiedziałam się jakie stosują triki i jak w prosty sposób osiągają efekt, o którym ja na dzień dzisiejszy mogę tylko pomarzyć. Ta książka sprawiła, ze z jeszcze większą ochotą przystąpiłam do nauki tej trudnej sztuki jaką jest fotografia. I kto wie, może z czasem warsztaty ze Scottem Kelby'm pomogą mi w dalszym szlifowaniu swoich umiejętności? Tę lekturę polecam każdemu, kto marzy o tym, by z czasem zająć się zawodowo fotografią. Na pewno się przyda :)

Książkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości księgarni internetowej

Książki w BookMaster.com.pl

1 komentarz: