SIKE MORITZ, ACHIM AHIGRIMM
wydawnictwo: Debit
ilość stron: 120
format: 21x28 cm
rok wydania: 2015
cena: 25,40 zł
Może pomyślicie, że jestem trochę jak dziecko, ale chciałabym, żeby na świecie istniały czary. Oczywiście nie te złe, tylko te dobre. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby gdzieś w kącie mojego mieszkania zamieszkały krasnoludki, a wraz z motylkami fruwały małe wróżki. Na święta Bożego Narodzenia jakiś uroczy czarodziej wyczarowałby piękny, biały i skrzypiący pod stopami śnieg. A latem nigdy nie byłoby ani za gorąco ani za mokro. Ech... szkoda, że to tylko marzenia. Ale z drugiej strony, gdyby tak taka czarodziejska różdżka trafiła w ręce malutkich psotników, to już nie byłoby tak fajnie. Na świecie zapanowałby - delikatnie mówiąc - chaos. A jaki? Jeśli chcecie wiedzieć zerknijcie do tej książki.
Dziś bowiem z przyjemnością polecam Wam bardzo zabawną i ciekawą lekturę. Księgę pełną magii i czarów. Ale nie opowiada ona o tym jak to pewien czarodziej robi dobre uczynki za pomocą swojej czarodziejskiej różdżki. Fakt, bohater tej książki to bardzo miły staruszek o dobrym serduchu. I z całą pewnością zrobiłby on wiele przyjemnych niespodzianek wszystkim dookoła, gdyby tylko miał na to czas! Niestety nie ma tak łatwo, bo Mag Zachariusz jest bardzo zajęty odkręcaniem innych czarów. Bardzo psotnych i szczerze mówiąc również bardzo śmiesznych. Wystarczy tylko zerknąć na ilustracje w tej książce i można nie źle się uśmiać. Najwyraźniej nie każdy powinien mieć dostęp do magicznych zaklęć. Bo czarowanie nie każdemu wychodzi najlepiej ;)
W tej książce znajdziemy 4 opowiadania, gdzie w każdej z nich kto inny przysparza Magowi Zachariaszowi nie lada kłopotów. Na początek dwa skrzaty ukradły naszemu bohaterowi czarodziejską różdżkę i uciekły! Czarodziej gonił za nimi przez calutki dzień, a psoty tych dwóch małych urwisów były tak pomysłowe, że naprawdę aż trudno w to uwierzyć. Oglądając ilustracje po prostu nie można się powstrzymać od śmiechu. Stołek na sprężynie, flet zamiast gwizdka w czajniku, spagetti zamiast sterty siana, sowa w okularach, wąż zamiast krawatu, niemowlę na smyczy, pan z ryjkiem świnki, piesek na kółkach i wiele wiele więcej. Nie umiałabym chyba wyliczyć Wam wszystkich tych psot. A to przecież dopiero pierwsza przygoda Maga Zachariasza!
Kolejne opowiadanie to przygoda naszego uroczego czarodzieja podczas gonitwy za Dżinem. Okazało się, że ten grubiutki duszek uciekł swojemu Panu. Butelka od wielu lat stała w jego szopie, ale najwyraźniej jej korek lekko się poluzował i Dżin czmychnął czym prędzej. Czarodziej miał więc po raz kolejny ręce pełne roboty, by odkręcić wszystkie psoty uciekiniera. Widzieliście kiedyś pana młodego, który zamiast cylindra ma wiadro pełne wody? A może piłkarza grającego na boisku w spódniczce tutu? Podobał mi się także piesek z ogonem z trawy lub gęś na łańcuchu przy budzie ;) Powiem krótko, tu się wszystko może zdarzyć! A to przecież jeszcze wciąz nie wszystko!
Kolejna część opowiada o tym jak Mag Zachariasz ratuje krainę baśni. Tym razem wielkiego zamieszania dokonał tajemniczy ktoś. Aby dowiedzieć się kto stoi za tymi wszystkimi psotami czarodziej musiał podążać za śladami, które odnaleźć wcale nie było trudno. I tak podążając za psotnikiem - dowiedzieć się kim jest i dlaczego robi takie zamieszanie. Domyślacie się pewnie, że w tej części także nie brak dziwactw. Nie będę Wam zatem ich opisywać i od razu przeskoczę do ostatniej historii opisanej w tej książce. A dotyczy ona krainy Świętego Mikołaja. A dokładnie poszukiwania krasnoludków tego naszego kochanego brodacza. Te małe skrzaty czmychnęły tuż przed Bożym Narodzeniem zostawiając po sobie nie zły bałagan. Mag Zachariasz znów nie będzie się nudził. Oj, nie... ;)
Choć wydawałoby się, że każde z tych opowiadań to jakieś długie i dość skomplikowane historie, to powiem Wam, że wcale tak nie jest. Przede wszystkim tekstu w tej książce jest naprawdę baaardzo niewiele. Na każdej stronie dosłownie po kilka zdań. Bo kluczową rolę odgrywają tutaj ilustracje! Zajmują one całe strony i sprawiają, że książka ta jest po prostu rewelacyjna. Bowiem podczas każdej z wypraw Maga Zachariasza mamy za zadanie odszukać na obrazku wszystkie elementy, które z pewnością bez czarów wyglądałyby zupełnie inaczej. Psoty poszczególnych "uciekinierów" są naprawdę bardzo zabawne. I co najważniejsze - jest ich tu cała masa! W pierwszym opowiadaniu musimy odnaleźć aż 250 pomyłek, w następnym 280, a w dwóch kolejnych 260 i 250. Czyli jak widzicie ponad 1000 w sumie! Więc na nudę podczas lektury tej książki narzekać nie będziemy. Oj nie!
Księga 1000 pomyłek to lektura dla małych bystrzaków. Dla dzieciaków, które uwielbiają doszukiwać się szczegółów na ilustracjach i wyłapywać błędy. Książka ta z całą pewnością rozwija spostrzegawczość i koncentrację. Uczy cierpliwości i zachęca do wytężenia odrobiny swoich szarych komórek. A ponieważ jest to książka niezwykle zabawna i ciekawa, żadne dziecko z pewnością nie będzie się przy niej nudzić. Nie ukrywam, że jestem pod wrażeniem pomysłowości jej autorów. Ja nigdy w życiu nie wpadałabym na to, żeby w taki sposób zmienić świat. Trzeba mieć na prawdę ogromną wyobraźnię by z nosorożca zrobić wielbłąda z rogami, umieścić donicę z kwiatami "do góry nogami" pod balkonem lub umieścić wózek na ludzkich nogach i do tego wsadzić do niego świnkę! Tutaj pan w teatrze zamiast muchy mam motyla pod brodą, samochody mają kwadratowe koła, renifery jeżdżą na nartach, a ośmiornica ma na swoich mackach zawiązane kokardki. Genialne prawda??
Powiem Wam, że przeglądając tę księgę nie mogłam przestać się śmiać. Ta książka jest po prostu rewelacyjna. Gdy raz się do niej zajrzy, nie sposób się od niej oderwać. Każda strona sprawia, że jeszcze bardziej jesteśmy ciekawi co wydarzy się dalej. A podczas lektury po prostu uśmiech nie schodzi nam z ust. Ogromną zaletą jest także fakt, że księga ta jest dość duża. Więc ilustracje wewnątrz także są spore i możemy patrzeć na nie w nieskończoność. Lektura ta posiada także grubą i sztywną okładkę, a papier wewnątrz choć raczej szorstki w dotyku - jest dość gruby. Ogólnie księga wygląda na bardzo solidną więc nie musimy się martwić, że po kilku zabawach rozpadnie nam się w rękach. Jestem pewna, ze długo będzie nam służyć. Nawet jeśli nasze dzieciaczki stale będą po nią sięgać. Cóż więc jeszcze mogłabym dodać? Ja naprawdę jestem nią zachwycona i gorąco ją Wam polecam. Jestem pewna, że każde dziecko będzie nią zachwycone :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz