21 listopada 2015

Mały Koko Smoko wśród dinozaurów


INGO SIEGNER

wydawnictwo: Prószyński i S-ka
ilość stron: 72
format: 16x21,5cm
rok wydania: 2015
cena: 24 zł

Pamiętacie KokoSmoko? Nie tak dawno pisałam Wam o nowej serii książek dla dzieci, w której głównym bohaterem jest mały sympatyczny smok o imieniu Kokos. Poprzednio poznał on Oskara czyli smoka żarłoka, który jest wegetarianinem i mimo ciężkich początków znajomości zostali przyjaciółmi... Może oglądaliście też bajkę, która latem puszczana była w kinach? My z Nikodemem nie oglądaliśmy i czas to nadrobić ;) 

Tym razem czas na kolejną część smoczych przygód. Kokos i Oskar nocują u swojej przyjaciółki Matyldy. Wpadają na głupi pomysł, aby odwiedzić dinozaury, dokładnie chodzi im o Tyranozaura ponieważ Oskar jako Smok Żarłok chce udowodnić, że jest straszniejszy od tego potwornego gada. Jednak dinozaury żyły 65 milionów lat wcześniej. Dla Kokoska to nie problem, bo ma klucz czasoprzestrzenny. Rankiem wpisali datę, która ich interesowała i cyk - znaleźli się w erze dinozaurów.

I tutaj zaczyna się prawdziwie zwariowana przygoda. Mali przyjaciele spotykają na swojej drodze najpierw wielkiego Alamosaurusa, potem Tyrannosaurusa rexa, za moment dołączył do niego Triceratops. Okazało się, że T.rex i Triceratops są najlepszymi przyjaciółmi. Wielki najgroźniejszy z dinozaurów okazał się być o wiele mniej straszniejszy niżby mogło się na pierwszy rzut oka wydawać ponieważ nie je on mięsa. Jednak inne Tyranozaury jedzą i dlatego Knobik musi przed nimi udawać... 

Kokos, Oskar i Matylda staną się świadkami kilku nieprzyjemnych i niebezpiecznych sytuacji, ale koniec końców nie zostaną pożarci, a to przecież bardzo ważne ;) To będzie dla nich prawdziwa i porządna lekcja nie tylko historii, ale i życia...

Powiem Wam, że po raz kolejny czytało się nam tę książkę ekspresowo. Niby tekstu nie ma aż tak wiele, ale z drugiej strony nie ma go też malutko. Moim zdaniem jest to taka historia do przeczytania na raz, ewentualnie dwa razy ;) Jest ciekawa i wciągająca i chociaż wydawać by się mogło, że jest też nieco straszna to te chwile grozy nie są wcale takie przerażające. 

Sztywna oprawa, a wewnątrz śliskie i grube karteczki, czcionka dosyć spora i czytelna, podział na rozdziały, a do tego masa kolorowych ilustracji... I jedyne do czego mogłabym się przyczepić to wygląd Tyranozaurów... No strasznie mi się nie podobają, nie potrafię nawet powiedzieć czemu, coś sobie ubzdurałam i tak mi w głowie siedzi, że są brzydkie ;) Ale Nikodemowi się podoba zarówno książka jak i obrazki, a przecież on tu jest ważniejszy w przypadku książki dla dzieci więc ja nie mam co narzekać tylko polecić Wam kolejną część Małego KokoSmoko. Ciekawe o czym przeczytamy kolejnym razem :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz