WIESŁAW DRABIK
wydawnictwo: Skrzat
ilość stron: 16
format: 20x28,5 cm
rok wydania: 2015
cena:3,92 zł / 3,92 zł
Natalka coraz częściej interesuje się książkami. I nie jest to już tak jak dawniej. Że interesowały ją w zasadzie wyłącznie ilustracje i szybkie przeglądanie całości, by zaraz sięgnąć po kolejną. Teraz moje dziecko znacznie uważniej przygląda się każdej z nich, a także stale przychodzi do mnie z kilkoma pod pachą pytając: "Pocitaś?". A ja chętnie to robię. Pamiętam jak czytałam różne opowiadania mojej Ali gdy była malutka. Czasem siedziałyśmy nad tymi książkami naprawdę bardzo długo i nigdy mi się to nie nudziło. Teraz mój starszak wyrósł z czytania jej książeczek, bo potrafi zrobić to sama. Więc z ogromną przyjemnościom czytam Natalce. A po jakie książki zazwyczaj sięgamy?
Na razie jesteśmy na etapie kolorowych i wesołych lektur z niewielką ilością tekstu. Mała nie usiedziałaby przy książce, gdyby schodziło mi się z czytaniem jednej strony, a ona musiałabym wpatrywać się w tylko jeden obrazek. A tak idzie nam znacznie lepiej. Mała przygląda się wszystkim drobnym szczegółom na ilustracjach i widzę, że słucha tego co mówię. Skąd to wiem? Bo wyłapuje poszczególne wyrazy. Gdy czytam coś o piesku, ona krzycząc: "O piesek!" wskazuje na jakiegoś puszystego czworonoga. Gdy czytam o dziewczynce, pokazuje dziewczynkę itp. Tak więc widzę, że moje czytanie nie idzie na marne, a moje dziecko naprawdę świetnie się bawi podczas tak spędzanego czasu. Ale dlaczego miałabym tego nie urozmaicić??
Ostatnio wpadła mi w oko seria ciekawych książeczek z oferty wydawnictwa Skrzat. Czytając opis na stronie pomyślałam, że to właśnie może być fajnym urozmaiceniem dla mojego brzdąca. Bowiem są to po prostu "Bajki szukajki", czyli seria dla ciekawskich maluszków, które pomagają ćwiczyć u naszych dzieci spostrzegawczość i uczą cierpliwości. Tak naprawdę właśnie to wyczytałam w notce na stronie wydawnictwa. Nie wiedziałam jeszcze wtedy co kryje się za tymi słowami. Nie trzeba było jednak długo mnie namawiać na to, by chwycić po kilka pozycji z tej serii. Musiałam sama się przekonać, jak takie opowiadania sprawdzą się w naszym domu.
I tak trafiły do nas dwie części. Pierwszą z nich to Łatek gagatek, czyli krótkie opowiadanie o bardzo niesfornym piesku. Ten mały puszysty zwierzak uwielbia się ukrywać. Stale znajduje sobie jakąś nową kryjówkę i tak się chowa przed swoją małą panią, że trudno go dostrzec! Jego kryjówki są przeróżne. Raz schowa się pod kołdrą, innym razem wsunie się między zabawki. Oj, powiem krótko - wszędzie go pełno! Jak więc poradzić sobie z takim małym psotnikiem? Czy Julka odszuka swojego małego pupila? A może troszkę jej w tym pomożemy, co? Zachęcam Was do lektury, na pewno Wam się spodoba :)
Drugą książeczką z tej serii, którą miałam okazję poznać jest opowiadanie pt. "Szukaj Tofika". W tym przypadku naszym tytułowym zwierzaczkiem jest kociak. Różnie zabawny i psotny co jego poprzednik. Tofik także uwielbia bawić się w chowanego, a jego pomysłowość przechodzi nasze najśmielsze oczekiwania. Gdzie możemy zatem dostrzec naszego puchatego przyjaciela? Na przykład w lodówce. Albo na żyrandolu! Tak, to z pewnością dość nietypowe kryjówki, więc trzeba wykazać się wielką spostrzegawczością by go tam dostrzec. Ale jeśli tylko wytężymy wzrok, na pewno uda nam się go odnaleźć :) Jeśli jesteście ciekawi, gdzie jeszcze możemy znaleźć Tofika - zerknijcie do książki :)
Obie te lektury są naprawdę nieduże. To znaczy ich format jest wielkości kartki A4, lecz są to wydania zeszytowe w miękkiej zwykłej okładce, zatem nie należą one do jakiś "wypasionych" książek. Ale to nie zmienia faktu, że są prześliczne! Kartki są śliskie i dość solidne. No dobrze, nie jakieś kuloodporne, ale przy normalnym użytkowaniu powinny przetrwać dość długo. Całość zszyta jest ze sobą za pomocą dwóch zszywek. Ogólnie nie jest źle. W końcu nie jest to zabawka tylko książka. U nas się sprawdza, choć moja Natalka to niestety mały urwis. Ale zazwyczaj sięgamy po te książki razem, mam wtedy mojego brzdąca na oku i nic złego się nie dzieje. Spokojnie posłuży nam jeszcze długo i będzie cieszyć nie tylko nas, ale i maluchów naszych znajomych :)
No tak, ale wygląd to nie wszystko. Na początku tej recenzji pisałam Wam już o tym, że ta książka to bardzo ciekawa pozycja. I nie miałam wtedy na myśli samej formy jej wydania, lecz treść! Bo to ona w tym przypadku oraz kolorowe ilustracje jej towarzyszące są tutaj najważniejsze. Ta książeczka bez obrazków, podobnie jak same ilustracje bez tekstu nie miałyby tu najmniejszego sensu. Bowiem historie opowiedziane w tych niedużych lekturach opisują psoty naszych tytułowych czworonogów. A bardzo kolorowe obrazki przedstawiają nam wszystko to co opisuje narrator. Wszystko więc jest tu zgrabnie połączone i tworzy taką mini zagadkę dla małego słuchacza. Dziecko bowiem, podczas naszego czytania ma za zadanie odnaleźć Tofika lub Łatka na obrazkach. A powiem Wam szczerze, że to wcale nie jest łatwe zadanie! Ale spokojnie, to nie jest aż takie straszne jakby się wydawało. Bo jeśli nie uda nam się znaleźć maluszka, bądź też wskażemy nie to miejsce co trzeba, dowiemy się o tym już na następnej stronie. Tam bowiem podczas czytania tekstu autor zdradza nam, gdzie poprzednio ukrył się zwierzak. Wspaniale prawda? Ja jestem zachwycona.
Nie mogę oczywiście nie wspomnieć o tym, że książeczki te są naprawdę prześliczne. Ilustracje wewnątrz są kolorowe i bardzo ciekawe. Jest na nich wystarczająco dużo szczegółów, by odnalezienie naszych pupili nie było łatwe. Ale nie możemy też narzekać na ich nadmiar. Moja dwulatka fajnie sobie radzi z tymi książkami, więc spokojnie mogę je polecić nawet dla ciut młodszych brzdąców niż tych w wieku sugerowanym na stronie wydawnictwa (3-6). A jeśli chodzi o tekst - tutaj także nie mam się do czego przyczepić. Tekst jest ciekawy i zabawny. A poza tym, historia naszych zwierzaczków opowiedziana jest wierszykiem, więc czyta się ją ekspresowo! U nas te dwie lektury cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Moja Natalka chętnie po nie sięga i naprawdę świetnie się przy nich bawi. Teraz to już moja mała cwaniara nauczyła się ich na pamięć, więc nasze poszukiwania zwierzaczków nie są aż takie ekscytujące. Ale na początku to była zabawa!
Na zakończenie dodam tylko, że seria ta stale rośnie. Wszystkie tytuły znajdziecie tutaj: Bajki szukajki. Polecam! Myślę, że naprawdę warto!
Na razie jesteśmy na etapie kolorowych i wesołych lektur z niewielką ilością tekstu. Mała nie usiedziałaby przy książce, gdyby schodziło mi się z czytaniem jednej strony, a ona musiałabym wpatrywać się w tylko jeden obrazek. A tak idzie nam znacznie lepiej. Mała przygląda się wszystkim drobnym szczegółom na ilustracjach i widzę, że słucha tego co mówię. Skąd to wiem? Bo wyłapuje poszczególne wyrazy. Gdy czytam coś o piesku, ona krzycząc: "O piesek!" wskazuje na jakiegoś puszystego czworonoga. Gdy czytam o dziewczynce, pokazuje dziewczynkę itp. Tak więc widzę, że moje czytanie nie idzie na marne, a moje dziecko naprawdę świetnie się bawi podczas tak spędzanego czasu. Ale dlaczego miałabym tego nie urozmaicić??
Ostatnio wpadła mi w oko seria ciekawych książeczek z oferty wydawnictwa Skrzat. Czytając opis na stronie pomyślałam, że to właśnie może być fajnym urozmaiceniem dla mojego brzdąca. Bowiem są to po prostu "Bajki szukajki", czyli seria dla ciekawskich maluszków, które pomagają ćwiczyć u naszych dzieci spostrzegawczość i uczą cierpliwości. Tak naprawdę właśnie to wyczytałam w notce na stronie wydawnictwa. Nie wiedziałam jeszcze wtedy co kryje się za tymi słowami. Nie trzeba było jednak długo mnie namawiać na to, by chwycić po kilka pozycji z tej serii. Musiałam sama się przekonać, jak takie opowiadania sprawdzą się w naszym domu.
I tak trafiły do nas dwie części. Pierwszą z nich to Łatek gagatek, czyli krótkie opowiadanie o bardzo niesfornym piesku. Ten mały puszysty zwierzak uwielbia się ukrywać. Stale znajduje sobie jakąś nową kryjówkę i tak się chowa przed swoją małą panią, że trudno go dostrzec! Jego kryjówki są przeróżne. Raz schowa się pod kołdrą, innym razem wsunie się między zabawki. Oj, powiem krótko - wszędzie go pełno! Jak więc poradzić sobie z takim małym psotnikiem? Czy Julka odszuka swojego małego pupila? A może troszkę jej w tym pomożemy, co? Zachęcam Was do lektury, na pewno Wam się spodoba :)
Drugą książeczką z tej serii, którą miałam okazję poznać jest opowiadanie pt. "Szukaj Tofika". W tym przypadku naszym tytułowym zwierzaczkiem jest kociak. Różnie zabawny i psotny co jego poprzednik. Tofik także uwielbia bawić się w chowanego, a jego pomysłowość przechodzi nasze najśmielsze oczekiwania. Gdzie możemy zatem dostrzec naszego puchatego przyjaciela? Na przykład w lodówce. Albo na żyrandolu! Tak, to z pewnością dość nietypowe kryjówki, więc trzeba wykazać się wielką spostrzegawczością by go tam dostrzec. Ale jeśli tylko wytężymy wzrok, na pewno uda nam się go odnaleźć :) Jeśli jesteście ciekawi, gdzie jeszcze możemy znaleźć Tofika - zerknijcie do książki :)
Obie te lektury są naprawdę nieduże. To znaczy ich format jest wielkości kartki A4, lecz są to wydania zeszytowe w miękkiej zwykłej okładce, zatem nie należą one do jakiś "wypasionych" książek. Ale to nie zmienia faktu, że są prześliczne! Kartki są śliskie i dość solidne. No dobrze, nie jakieś kuloodporne, ale przy normalnym użytkowaniu powinny przetrwać dość długo. Całość zszyta jest ze sobą za pomocą dwóch zszywek. Ogólnie nie jest źle. W końcu nie jest to zabawka tylko książka. U nas się sprawdza, choć moja Natalka to niestety mały urwis. Ale zazwyczaj sięgamy po te książki razem, mam wtedy mojego brzdąca na oku i nic złego się nie dzieje. Spokojnie posłuży nam jeszcze długo i będzie cieszyć nie tylko nas, ale i maluchów naszych znajomych :)
No tak, ale wygląd to nie wszystko. Na początku tej recenzji pisałam Wam już o tym, że ta książka to bardzo ciekawa pozycja. I nie miałam wtedy na myśli samej formy jej wydania, lecz treść! Bo to ona w tym przypadku oraz kolorowe ilustracje jej towarzyszące są tutaj najważniejsze. Ta książeczka bez obrazków, podobnie jak same ilustracje bez tekstu nie miałyby tu najmniejszego sensu. Bowiem historie opowiedziane w tych niedużych lekturach opisują psoty naszych tytułowych czworonogów. A bardzo kolorowe obrazki przedstawiają nam wszystko to co opisuje narrator. Wszystko więc jest tu zgrabnie połączone i tworzy taką mini zagadkę dla małego słuchacza. Dziecko bowiem, podczas naszego czytania ma za zadanie odnaleźć Tofika lub Łatka na obrazkach. A powiem Wam szczerze, że to wcale nie jest łatwe zadanie! Ale spokojnie, to nie jest aż takie straszne jakby się wydawało. Bo jeśli nie uda nam się znaleźć maluszka, bądź też wskażemy nie to miejsce co trzeba, dowiemy się o tym już na następnej stronie. Tam bowiem podczas czytania tekstu autor zdradza nam, gdzie poprzednio ukrył się zwierzak. Wspaniale prawda? Ja jestem zachwycona.
Nie mogę oczywiście nie wspomnieć o tym, że książeczki te są naprawdę prześliczne. Ilustracje wewnątrz są kolorowe i bardzo ciekawe. Jest na nich wystarczająco dużo szczegółów, by odnalezienie naszych pupili nie było łatwe. Ale nie możemy też narzekać na ich nadmiar. Moja dwulatka fajnie sobie radzi z tymi książkami, więc spokojnie mogę je polecić nawet dla ciut młodszych brzdąców niż tych w wieku sugerowanym na stronie wydawnictwa (3-6). A jeśli chodzi o tekst - tutaj także nie mam się do czego przyczepić. Tekst jest ciekawy i zabawny. A poza tym, historia naszych zwierzaczków opowiedziana jest wierszykiem, więc czyta się ją ekspresowo! U nas te dwie lektury cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Moja Natalka chętnie po nie sięga i naprawdę świetnie się przy nich bawi. Teraz to już moja mała cwaniara nauczyła się ich na pamięć, więc nasze poszukiwania zwierzaczków nie są aż takie ekscytujące. Ale na początku to była zabawa!
Na zakończenie dodam tylko, że seria ta stale rośnie. Wszystkie tytuły znajdziecie tutaj: Bajki szukajki. Polecam! Myślę, że naprawdę warto!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz