17 września 2015

Na wakacjach / W mieście


HARTMUT BIEBER

wydawnictwo: Debit
ilość stron: 32
format: 20x26 cm
rok wydania: 2015
cena: 16,90zł  16,90zł

Ostatnio w naszym domu książki z bardzo dużą ilością drobnych szczegółów na ilustracjach cieszą się sporą popularnością. Natalka uwielbia się wpatrywać w takie obrazki i zawsze coś tam na nich znajdzie. Bez względu na to jak często je ogląda. A każde takie nowe odkrycie wywołuje o niej ogromny uśmiech na twarzy i okrzyki radości. To wygląda naprawdę bardzo zabawnie i bardzo się cieszę, że moja córeczka tak bardzo to lubi. W ten sposób wyrabia sobie spostrzegawczość więc bystrzacha z niej będzie w przyszłości, że hoho! ;)

Tym razem do naszego domu trafiły dwie takie nowe książeczki. Znalazłyśmy je w ofercie wydawnictwa Debit i nie mogłam oprzeć się pokusie by po nie nie sięgnąć. Te lektury, które stoją na półeczce mojej córki Natalka oglądała już milion razy. I jak dotąd nie zauważyłam, by mała była nimi znudzona. Moja dziewczynka bardzo chętnie do nich zagląda i potrafi spędzić nad nimi sporo czasu patrząc na wszystkie, nawet te najdrobniejsze elementy. Pomyślałam więc, że te także jej się spodobają. A ponieważ znam jej zamiłowanie do lektur pełnych maleńkich ciekawych elementów - jestem przekonana, że te autorstwa Harmuta Biebera na pewno nie będą u nas zbierać kurzu na półce. Natalka na to nie pozwoli. Oj, co to to nie!

Tak więc jak już się pewnie domyślacie książeczki te to nic innego jak ogromne i bardzo dokładne ilustracje pełne przeróżnych drobnych szczególików, niesamowitych postaci i ciekawych wydarzeń. Oglądając takie lektury odnosimy wrażenie, jakby wszystko tam było żywe. Jakby postacie znajdujące się w tych książkach poruszały się i tylko w momencie, w którym zerkamy w ich kierunku zastygały na chwilkę. Tutaj każdy ma coś do zrobienia, wszędzie jest spore zamieszanie tak jak w realnym życiu. Ktoś właśnie biegnie do sklepu, ktoś inny czyta książkę, wiesza pranie lub pije herbatkę. Mamy tu dzieci puszczające statki na wodzie, krówkę, która drapie się po głowie, chłopca uczącego się pływać na desce i panią, która kupuje kwiaty. Jakieś dziecko właśnie zgubiło ulubionego misia, panu w oknie uciekł balonik, a na dworcu kolejowym zepsuł się zegar i koniecznie trzeba go naprawić. Każda z tych ilustracji to cała masa przeróżnych sytuacji, które sprawiają, że książeczka ta jest pełna życia. A dzięki temu - jeszcze ciekawsza.

Oczywiście samo patrzenie na te wszystkie obrazki to wspaniała zabawa. Ale jeśli chcemy jeszcze uatrakcyjnić naszemu dziecku czas spędzony z tą lekturą, możemy skorzystać z małych podpowiedzi autora, który po prawej stronie każdego obrazka umieścił kilka obrazków. Są to fragmenty całej ilustracji, a nasz brzdąc ma za zadanie odnaleźć je na dużym obrazku. Powiem Wam, że różnie to bywa z tym szukaniem. Niektóre elementy moja córeczka znalazła w mgnieniu oka. Z innymi troszkę nam się zeszło. Ale tak czy inaczej to naprawdę fajna zabawa. Mojej Natalce jak dotąd takie szukanie nigdy się nie nudziło, a gdy już wypatrzy poszukiwany - radości nie ma końca!

Obie książeczki, które Wam tu prezentuje to wydania sztywnostronnicowe. I nie ukrywam, że jeśli chodzi o tego typu lektury - to naprawdę dobry pomysł. Natalka stale gdzieś te książki ze sobą taga, stale je gdzieś przenosi. Na okrągło je przegląda, otwiera i zamyka, niekiedy zdarza jej się, że i na nich przysiądzie, gdy szczegół, który jej się spodoba jest ciut za daleko i moje dziecko nie może się mu dobrze przyjrzeć. Tak więc książeczki te naprawdę przechodzą w naszym domu niezłą szkołę przetrwania. Stąd ta moja radość z twardych stron. Dzięki nim mam pewność, że lektury te nie zniszczą nam się za szybko. Że Natalka podczas zabawy nie pozagina rogów, niczego nie przedrze itp. A ponieważ strony te są śliskie - nie straszne są im nawet lekko zabrudzone łapki. Wystarczy chusteczka i wszystkie plamki znikają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki :)

Dla mnie takie książki to naprawdę świetny pomysł i cudowna zabawa. Moja Natalka na pewno to potwierdzi.  Nawet teraz siedzi i się nimi bawi. Wyszukuje pieski i kotki. Sprawdza kto jedzie pociągiem, a kto autobusem. Po swojemu liczy kaczuszki. Przygląda się krówkom i świnkom na wsi. Oj, naprawdę, aż przyjemnie popatrzeć. Już wiem, że takie lektury to wspaniały pomysł i cieszę się, że moja Natalka tak cudownie się z nimi bawi. Teraz będę się starać, by powiększyć jej tą skromną kolekcję. Jestem pewna, że będzie bardzo zadowolona :) Polecam!

2 komentarze:

  1. Z pozoru bardzo fajna książka. Ale dzieci szybko zobaczyły tu jeden szczegół, dla którego odradzam książeczkę "W mieście". Żałuję że nie zobaczyłam tego przed nimi. Na stronie z basenem - ucieka chłopak ze stanikiem w ręku. Z przebieralni wyłania się naga kobieta, zakrywającą ręką piersi. O przepraszam!! To nie jest dla dzieci.
    Książkę wypożyczyłam z biblioteki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oprócz tego, że ktoś skacze bo basenu i po drodze gubi majtki. Po co taką wyobraźnie dzieciom rozwijać - co kto zobaczył. Czy chcemy dzieci uczyć obnażania? Oswajania się z obnażaniem?
    Polecam przejść się do biblioteki. Na prawdę wiele jest tytułów gdzie wyszukuje się mnóstwa szczegółów, gładkie grube strony. W Bibliotece widziałam co najmniej 20 podobnych tytułów. Jeśli nie więcej. Polecam np ."Opowiem Ci mamo... co robią koty", "Miasto zagubionych rzeczy", te dwie sprawdziłam i uważam że są ok. a Koty są naprawę bardzo zabawne.

    OdpowiedzUsuń