wydawnictwo: Zielona Sowa
ilość stron: 10
format: 14,5x14,5 cm
rok wydania: 2014
cena:6,29 zł
Moja Natalka uwielbia książki. Zresztą byłabym bardzo zdziwiona, gdyby tak nie było, bo wszyscy za nimi przepadamy. Mała nie jest więc w tym przypadku wyjątkiem. Do samodzielnego przeglądania wybiera z naszej biblioteczki zazwyczaj bardzo kolorowe książki z cienkimi karteczkami. Odkąd nauczyła się je ładnie obracać, najchętniej nie robiłaby nic innego. Ale gdy mamy zamiar wspólnie czytać, sięga po sztywnostronnicowe książeczki, którym również nie brakuje pięknych ilustracji, a do tego mają dość niewiele tekstu. Więc gdy rozpoczynamy wspólne czytanie, mała nigdy się nie nudzi :)
I choć w naszej domowej biblioteczce nie brak ani jednych, ani drugich książek, to nam stale mało. A już tym bardziej wciąż czujemy niedosyt zimowych lub tym bardziej typowo bożonarodzeniowych tytułów. Wiem, że takie książeczki zazwyczaj czyta się tylko przed gwiazdką, ale są to lektury, które wprawiają nas w iście świąteczny nastrój i z przyjemnością często do nich wracamy. Ale widzieliście może kiedyś świąteczną książeczkę sztywnostronnicową? Ja co prawda nie rozglądałam się z nimi specjalnie, ale jak dotąd nic takiego nie rzuciło mi się w oczy. Poza... pewną wesoła serią wydawnictwa Zielona Sowa :)
Spośród kilku dostępnych w tej serii tytułów w naszym domu zagościły dwa. Jednym z nich to "Pierwszy śnieg", czyli króciutkie opowiadanie o małym pingwinku, który pewnego dnia, zaraz po przebudzeniu zobaczył, że na dworze jest zupełnie biało. To pierwszy śnieg tego roku zaczął padać przykrywając świat swoją puchową pierzynką. Pingwinek bardzo się z tego powodu ucieszył i postanowił przeznaczyć ten dzień na zabawę w śniegu ze swoimi przyjaciółmi. Ale nie będę Wam zdradzać szczegółów tej historyjki. Na pewno chętnie poznacie je sami :)
Drugi z tytułów, który miałyśmy okazję poznać to "Święta reniferka". To opowiadanie natomiast jest - jak sam tytuł wskazuje - o małym reniferku, który troszkę obawiał się czy uda mu się dorównać swoim przyjaciołom w zaprzęgu Świętego Mikołaja. Nasz mały bohater był mniejszy od reszty reniferów. A jeśli nie ma dość siły? Lub nie jest wystarczająco szybki? Reniferek bardzo się denerwował, ale na szczęście znalazł się ktoś, kto szybko rozwiał jego wątpliwości. I jak myślicie, co było dalej? :)
Czytanie tego typu książek to naprawdę bardzo mile spędzony czas z dzieckiem. Sama doskonale pamiętam jak to było, gdy moja mama czytała mi takie lektury. Niektóre z nich znałam już niemalże na pamięć. Ale to nie miało dla mnie najmniejszego znaczenia. Najważniejsze było dla mnie to, ze jesteśmy razem, że mogę się do niej przytulić i słuchać jej głosu. Teraz dokładnie tak samo spędzam czas z moimi dziewczynkami. Fakt, to nie ja teraz bujamy myślami w obłokach wyobrażając sobie te wszystkie historyjki, lecz moje dziewczynki. Ale i tak czuje się wtedy wspaniale i mam nadzieję, że ten czas będzie trwał wiecznie. Dlatego też z ogromną przyjemnością powiększam naszą domową biblioteczkę również w pozycje sztywnostronnicowe. Czytanie ich to dla mnie ogromna frajda. Gorąco polecam!
Zastanawiałam się nad zakupem "Świąt Reniferka" przed mikołajkami i ostatecznie odrzuciłam, teraz mogę tylko żałować i zrobić im pa, pa. Ewentualnie pożegnać do przyszłego roku ;-) Szkoda, że ta recenzja nie ukazała się wcześniej, na pewno zamieszkałby na naszej półce po przeczytaniu takiej recenzji.
OdpowiedzUsuń"Pierwszy śnieg" mam już kupiony na prezent :) mam nadzieję, że spodoba się i ta książeczka i inne które wybrałam :)
OdpowiedzUsuń