MARIA KRÜGER
wydawnictwo: Siedmioróg
ilość stron: 280
format: 23x30 cm
rok wydania: 2013
cena:49,99 zł41,49 zł
Chyba się starzeję, bo wszystkie książki z mojego dzieciństwa wspominam z ogromnym sentymentem. U nas zawsze były one bardzo ważne. Moja mama co wieczór czytała mnie i mojemu bratu różne historie na dobranoc, gdyż bez tego żadne z nas nie potrafiło usnąć. A mój tata? Pamiętam, że uwielbiał książki sensacyjne i czytał je w zasadzie bez przerwy. Zatem moja miłość do literatury zrodziła się bardzo dawno temu. A teraz z wielkim zaangażowaniem staram się, by moje dzieci również ją pokochały.
Karolcię chyba tak naprawdę nikomu nie muszę przedstawiać. Tę ośmioletnią blondyneczkę o dużych zielonych oczach zna chyba każdy. W końcu - o ile się nie mylę - jest to lektura w jednej z pierwszych klas szkoły podstawowej. A przynajmniej była, za moich czasów ;) W tej książce znajdziemy dwa opowiadania z tą uroczą dziewczynką. W pierwszym jest opisana historia Karolci, która podczas przeprowadzki znalazła w szparze w podłodze błękitny koralik. Ale oczywiście jak wiemy, nie był to taki zwykły kamyk. Miał on magiczną moc o czym dziewczynka wkrótce się przekonała, gdy mając go ze sobą spełniały się wszystkie jej marzenia. Nawet te najbardziej nieprawdopodobne gdy np. nagle taksówka w której siedziała zaczęła szybować po niebie, lub w kuchni na stole pojawiła się żywa kura. Niektóre z jej pragnień były raczej nieszkodliwe, bo np. wystarczyło pomyśleć, by kura jednak zniknęła i po kłopocie. Ale bywały i takie życzenia, które napytały jej biedy. Gdy na przykład Karolcie zapragnęła być dorosłą i jej mama nie poznając córeczki - wypędziła ja z domu. A podczas całej tej awantury, dziewczynka zgubiła swój koralik i nie mogła wrócić do dawnej postaci.
Oczywiście takich ciekawych historii jest tu znacznie więcej. Niektóre dotyczą również jej przyjaciela Piotrusia. Ale co ja Wam tu będę opowiadać, przecież na pewno doskonale znacie przygody Karolci. Znacznie mniej osób zna drugą część, czyli tą noszącą tytuł" Witaj, Karolciu!". Wiele osób sadzi, ze jest to kontynuacja tej poprzedniej opowieści, ale... wcale tak nie jest. W tym przypadku Karolcia znajduje czarodziejską kredkę! Brzmi równi ciekawie? Zapewniam Was, że tak też jest. Ale nie będę Wam zdradzać szczegółów. Sami je poznajcie :)
Te opowiadania są naprawdę fantastyczne. Uwielbiam je. Pamiętam, ze gdy byłam mała moja mama czytała nam je dużo wcześniej niż zaczęłam chodzić do szkoły. Przygody Karolci zawsze szalenie mi się podobały i mogłam ich słuchać bez końca. Zdradzę Wam również sekret, że miałam własny zaczarowany koralik i zaczarowaną kredkę :P Nosiłam je w takiej maleńkiej saszetce, którą uszyła mi moja mama. Koralik nie był niebieski, lecz seledynowy w takie maleńkie białe prążki, ale wierzyłam, że on także przynosi mi szczęście i niepostrzeżenie spełnia moje marzenia. Oj, to były czasy... Nie pamiętałam o tym, dopóki nie sięgnęłam po tę książkę! Nawiasem mówiąc - ciekawe gdzie teraz podziewaj się moje zaczarowane skarby...
Skupmy się jednak na samej książce. Skoro nie muszę Wam opowiadać treści książki mogę więcej czasu poświęcić na jej wydanie. A jest o czym pisać, bo jest to kolejna książeczka wydana w serii limitowanej! Te opowiadania wydano w ilości 9000 egzemplarzy z okazji setnej rocznicy urodzin autorki ilustracji Haliny Bielińskiej. No własnie ilustracje... Przecie to dokładnie te same grafiki, które podziwiałam mając kilka lat! Uważam, że wydanie tej lektury w takiej właśnie formie to fantastyczny pomysł. Ja jestem zachwycona.
Oprócz tego książka ta jest także porządnie wydana. Kartki przypominają nam te z książek z naszego dzieciństwa, bo są grube i szorstkie. No i oczywiście wszystkie są wszyte w twardą okładkę. A grzbiet książki jest wykonany z płótna. Widać, ze wydawnictwo dołożyło wszelkich starań, by to była piękna lektura. Dopracowana w każdym szczególe. I żeby fantastycznie prezentowała się w naszej biblioteczce :)
Ja jestem zachwycona. Nie tylko treścią, ale i wydaniem tej książki. Cieszę się, ze powstała taka seria i bardzo bym chciała by tytułów w niej było coraz więcej. Zebranie takiej kolekcji to wspaniała pamiątka. Szczególnie, gdy na rynku jest tak niewiele egzemplarzy. Moja książeczka ma numer 6680. A Wasza?? Polecam!
Oczywiście takich ciekawych historii jest tu znacznie więcej. Niektóre dotyczą również jej przyjaciela Piotrusia. Ale co ja Wam tu będę opowiadać, przecież na pewno doskonale znacie przygody Karolci. Znacznie mniej osób zna drugą część, czyli tą noszącą tytuł" Witaj, Karolciu!". Wiele osób sadzi, ze jest to kontynuacja tej poprzedniej opowieści, ale... wcale tak nie jest. W tym przypadku Karolcia znajduje czarodziejską kredkę! Brzmi równi ciekawie? Zapewniam Was, że tak też jest. Ale nie będę Wam zdradzać szczegółów. Sami je poznajcie :)
Te opowiadania są naprawdę fantastyczne. Uwielbiam je. Pamiętam, ze gdy byłam mała moja mama czytała nam je dużo wcześniej niż zaczęłam chodzić do szkoły. Przygody Karolci zawsze szalenie mi się podobały i mogłam ich słuchać bez końca. Zdradzę Wam również sekret, że miałam własny zaczarowany koralik i zaczarowaną kredkę :P Nosiłam je w takiej maleńkiej saszetce, którą uszyła mi moja mama. Koralik nie był niebieski, lecz seledynowy w takie maleńkie białe prążki, ale wierzyłam, że on także przynosi mi szczęście i niepostrzeżenie spełnia moje marzenia. Oj, to były czasy... Nie pamiętałam o tym, dopóki nie sięgnęłam po tę książkę! Nawiasem mówiąc - ciekawe gdzie teraz podziewaj się moje zaczarowane skarby...
Skupmy się jednak na samej książce. Skoro nie muszę Wam opowiadać treści książki mogę więcej czasu poświęcić na jej wydanie. A jest o czym pisać, bo jest to kolejna książeczka wydana w serii limitowanej! Te opowiadania wydano w ilości 9000 egzemplarzy z okazji setnej rocznicy urodzin autorki ilustracji Haliny Bielińskiej. No własnie ilustracje... Przecie to dokładnie te same grafiki, które podziwiałam mając kilka lat! Uważam, że wydanie tej lektury w takiej właśnie formie to fantastyczny pomysł. Ja jestem zachwycona.
Oprócz tego książka ta jest także porządnie wydana. Kartki przypominają nam te z książek z naszego dzieciństwa, bo są grube i szorstkie. No i oczywiście wszystkie są wszyte w twardą okładkę. A grzbiet książki jest wykonany z płótna. Widać, ze wydawnictwo dołożyło wszelkich starań, by to była piękna lektura. Dopracowana w każdym szczególe. I żeby fantastycznie prezentowała się w naszej biblioteczce :)
Ja jestem zachwycona. Nie tylko treścią, ale i wydaniem tej książki. Cieszę się, ze powstała taka seria i bardzo bym chciała by tytułów w niej było coraz więcej. Zebranie takiej kolekcji to wspaniała pamiątka. Szczególnie, gdy na rynku jest tak niewiele egzemplarzy. Moja książeczka ma numer 6680. A Wasza?? Polecam!
W przyszłości, jak córcia podrośnie kupię jej Karolcię :)
OdpowiedzUsuńTeraz mi się przypomina, że czytałam o tym koraliku:)
OdpowiedzUsuńUwielbiałam Karolcię ... i Plastusia...
OdpowiedzUsuńJa również mam duży sentyment do książek z dzieciństwa :) Karolcię oczywiście również posiadamy, nasz numer to 6959 :) Pozdrawiam Andżelika
OdpowiedzUsuń