JAN BRZECHWA
wydawnictwo: Skrzat
ilość stron: 232
format: 16,5x24 cm
rok wydania: 2013
cena: 29,90 zł
Wiem, to było do przewidzenia, ale nie mogłam oprzeć się pokusie, by zaprezentować Wam także ostatnią część przygód Ambrożego Kleksa :) Tym jednak razem narratorem opowieści jest sam Adaś Niezgódka. Pamiętacie go jeszcze? Był uczniem Akademii Pana Kleksa. W zasadzie cała pierwsza część toczyła się wokół jego osoby. Tutaj Adaś jako absolwent akademii przeżywa kolejne przygody wraz ze swoim profesorem i innymi przyjaciółmi. A jest ich całe mnóstwo.
Tak więc nasz mały bohater zaraz po zakończeniu roku szkolnego jako Doktor Filologii Zwierzęcej wraca do rodzinnego domu. Niestety czeka go wielka niespodzianka. Mieszkanie jest w wielkim nieładzie, a rodziców brak. Dopiero dozorca kamienicy - pan Weronik (dawniej pan Franciszek, ale pop śmierci swej żony przyjął jej imię by uczcić jej pamięć) wyjaśnił chłopcu co się stało. I jak się okazuje wszystko się zaczęło od nieszczęsnej paczki, którą rodzice Adasia otrzymali jakiś czas temu. Wkrótce po odebraniu paczki ojciec naszego bohatera wyfrunął oknem przemieniony w szpaka, a mama wzięła ze sobą elektroluks i poszła robić porządki w lesie. To oczywiście wszystko brzmi bardzo dziwacznie, ale z drugiej strony, które przygody Pana Kleksa i jego uczniów są zupełnie zwyczajne? :)
Tak więc Adaś postanawia rozwikłać tę zagadkę. Zresztą on także otrzymuje podobną paczuszkę, a wewnątrz znajduje guzik od cudownej czapki bogdychanów. Nie muszę więc Wam wyjaśniać, że za całą sprawą w 100% stoi słynny Alojzy Bąbel. Chłopiec nie zwleka zatem i postanawia ratować rodziców. A nie dokona tego bez pomocy swojego ukochanego profesora, który akurat odleciał do Alamakoty, by odszukać Bajdotów, którzy utknęli tam podczas wspólnych wypraw z Kleksem na czele. Do chłopca dołącza jego przyjaciel - dozorca Weronik, a wkrótce potem także Pan Lewkownik wraz ze swoimi córkami. I tak oto rozpoczyna się kolejna przygoda, której akcja jest tak zwariowana i nieprzewidywalna, że po prostu nie można jej nie poznać :)
I po raz kolejny podczas czytania z pewnością nie zabraknie nam ogromnej wyobraźni autora tychże książek. Alamakota to kraina pełna niespodzianek. Jej mieszkańcy posiadają podobnie jak my dwie ręce, ale mają także trzy nogi. Dzięki temu poruszają się z ogromną szybkością. Nie mają armii ani wojska, ale ich koguty nucą pieśni żołnierskie. Potomkowie Alamakotyńczyków i Bajdotów rodzą się natomiast z dwiema nogami i trzema rękami :) Wszyscy mieszkańcy to wielcy hodowcy kur, a jajka zbierane na farmach mają przeróżne kolory. Dziewczęta z tej przedziwnej krainy charakteryzują się wręcz niezwykłą urodą dzięki soku owocu gungo, który zawiera w sobie składniki upiększające. W sumie mogłabym tak jeszcze długo wymieniać. Jeśli Wam jeszcze mało, koniecznie zerknijcie do tej lektury :)
Książka ta nie raz nas zaskoczy. W tym przypadku cała akcja toczy się w zasadzie wyłącznie w tej niezwykłej krainie, zatem na liczne niesamowite wydarzenia i dziwne postacie nie musimy długo czekać. Pan Kleks wraz z przyjaciółmi musi pomóc Adasiowi i pokonać wreszcie chytrego i przebiegłego Alojzego Bąbla. Czy mu się uda? To chyba nie jest tajemnicą, skoro opisuję Wam właśnie książkę noszącą tytuł "Tryumf Pana Kleksa". Jednak jak nasz profesor tego dokona - to już zupełnie inna sprawa :)
Lekturę tą choć jest naprawdę dość długa czyta się w mgnieniu oka. Sama byłam ciekawa co też nowego i nieprzewidywalnego stanie na drodze naszych bohaterów. Czym znów nas zaskoczy Pan Kleks, oraz jego odwieczny wróg. I tak ani się spostrzeżemy a docieramy do końca. Poza tym jak już wspominałam w poprzedniej części książka ta jest wydana z ogromną dbałością. Grube śliskie szyte kartki nie sposób zbyt szybko zniszczyć. Tekst wydrukowany jest naprawdę sporą i czytelną czcionką i co jakiś czas zdobi go wesoła ilustracja autorstwa Suren Verdanian. Niektóre z nich są kolorowe, inne nie, ale każda z nich naprawdę fajnie się prezentuje i warto zwrócić na nie uwagę :)
W naszym domu Pan Kleks to bohater, którego moje dziecko bardzo polubiło. Może dzięki temu, że jest tak szalony i nieprzewidywalny. A może dlatego, że jego przygody sprawiają, że trudno oderwać się od lektury. Nie wiem. Ale wiem, że z pewnością te trzy książki będą w naszym przypadku często bawić moją córeczkę i jeszcze nie raz do nich wrócimy. Wam też polecam :)
Tak więc nasz mały bohater zaraz po zakończeniu roku szkolnego jako Doktor Filologii Zwierzęcej wraca do rodzinnego domu. Niestety czeka go wielka niespodzianka. Mieszkanie jest w wielkim nieładzie, a rodziców brak. Dopiero dozorca kamienicy - pan Weronik (dawniej pan Franciszek, ale pop śmierci swej żony przyjął jej imię by uczcić jej pamięć) wyjaśnił chłopcu co się stało. I jak się okazuje wszystko się zaczęło od nieszczęsnej paczki, którą rodzice Adasia otrzymali jakiś czas temu. Wkrótce po odebraniu paczki ojciec naszego bohatera wyfrunął oknem przemieniony w szpaka, a mama wzięła ze sobą elektroluks i poszła robić porządki w lesie. To oczywiście wszystko brzmi bardzo dziwacznie, ale z drugiej strony, które przygody Pana Kleksa i jego uczniów są zupełnie zwyczajne? :)
Tak więc Adaś postanawia rozwikłać tę zagadkę. Zresztą on także otrzymuje podobną paczuszkę, a wewnątrz znajduje guzik od cudownej czapki bogdychanów. Nie muszę więc Wam wyjaśniać, że za całą sprawą w 100% stoi słynny Alojzy Bąbel. Chłopiec nie zwleka zatem i postanawia ratować rodziców. A nie dokona tego bez pomocy swojego ukochanego profesora, który akurat odleciał do Alamakoty, by odszukać Bajdotów, którzy utknęli tam podczas wspólnych wypraw z Kleksem na czele. Do chłopca dołącza jego przyjaciel - dozorca Weronik, a wkrótce potem także Pan Lewkownik wraz ze swoimi córkami. I tak oto rozpoczyna się kolejna przygoda, której akcja jest tak zwariowana i nieprzewidywalna, że po prostu nie można jej nie poznać :)
I po raz kolejny podczas czytania z pewnością nie zabraknie nam ogromnej wyobraźni autora tychże książek. Alamakota to kraina pełna niespodzianek. Jej mieszkańcy posiadają podobnie jak my dwie ręce, ale mają także trzy nogi. Dzięki temu poruszają się z ogromną szybkością. Nie mają armii ani wojska, ale ich koguty nucą pieśni żołnierskie. Potomkowie Alamakotyńczyków i Bajdotów rodzą się natomiast z dwiema nogami i trzema rękami :) Wszyscy mieszkańcy to wielcy hodowcy kur, a jajka zbierane na farmach mają przeróżne kolory. Dziewczęta z tej przedziwnej krainy charakteryzują się wręcz niezwykłą urodą dzięki soku owocu gungo, który zawiera w sobie składniki upiększające. W sumie mogłabym tak jeszcze długo wymieniać. Jeśli Wam jeszcze mało, koniecznie zerknijcie do tej lektury :)
Książka ta nie raz nas zaskoczy. W tym przypadku cała akcja toczy się w zasadzie wyłącznie w tej niezwykłej krainie, zatem na liczne niesamowite wydarzenia i dziwne postacie nie musimy długo czekać. Pan Kleks wraz z przyjaciółmi musi pomóc Adasiowi i pokonać wreszcie chytrego i przebiegłego Alojzego Bąbla. Czy mu się uda? To chyba nie jest tajemnicą, skoro opisuję Wam właśnie książkę noszącą tytuł "Tryumf Pana Kleksa". Jednak jak nasz profesor tego dokona - to już zupełnie inna sprawa :)
Lekturę tą choć jest naprawdę dość długa czyta się w mgnieniu oka. Sama byłam ciekawa co też nowego i nieprzewidywalnego stanie na drodze naszych bohaterów. Czym znów nas zaskoczy Pan Kleks, oraz jego odwieczny wróg. I tak ani się spostrzeżemy a docieramy do końca. Poza tym jak już wspominałam w poprzedniej części książka ta jest wydana z ogromną dbałością. Grube śliskie szyte kartki nie sposób zbyt szybko zniszczyć. Tekst wydrukowany jest naprawdę sporą i czytelną czcionką i co jakiś czas zdobi go wesoła ilustracja autorstwa Suren Verdanian. Niektóre z nich są kolorowe, inne nie, ale każda z nich naprawdę fajnie się prezentuje i warto zwrócić na nie uwagę :)
W naszym domu Pan Kleks to bohater, którego moje dziecko bardzo polubiło. Może dzięki temu, że jest tak szalony i nieprzewidywalny. A może dlatego, że jego przygody sprawiają, że trudno oderwać się od lektury. Nie wiem. Ale wiem, że z pewnością te trzy książki będą w naszym przypadku często bawić moją córeczkę i jeszcze nie raz do nich wrócimy. Wam też polecam :)
Czytałam tylko Akademię, ale z tą też bym się z chęcią zapoznała:)
OdpowiedzUsuńpiekne wydanie, nie to co za moich czasów
OdpowiedzUsuń