4 lutego 2018

Przetwory z domowego ogródka


wydawnictwo: Jedność
ilość stron: 256
format: 16,5x23,5 cm
rok wydania: 2016
dostępna: TUTAJ

Prawdziwa ze mnie kura domowa. Kocham dom pachnący chlebem, duży stół, wspólne posiłki i spiżarkę pełną domowych przetworów. Tak zawsze było u mojej babci. Ona lubiła spędzać czas w kuchni i stale przyrządzała coś nowego. Pamiętam stary biały kredens pełen słoików i słoiczków. I wielkie misy w lodówce poprzykrywane ściereczkami. Nie pamiętam już nawet dokładnie co tam było poukrywane, ale samo wspomnienie o tych specjałach sprawia, że mam ślinkę w ustach. Tym bardziej, że każdy z tych smakołyków babcia robiła z tego, co dziadek wyhodował w ogródku na działce. Oj, to były czasy!

Dziś już znacznie łatwiej jest iść do sklepu i kupić to na co w danym momencie mamy ochotę. Tańsze są kolorowe napoje niż samodzielnie wytłoczony sok z owoców. Łatwiej jest sięgnąć po słoiczek dżemu w supermarkecie niż męczyć się w kuchni by zrobić swój. Niektórzy już chyba zapomnieli smak takich domowych powideł czy marmolady. A to, że te kupne specjały to sam cukier i chemia, to już najlepiej całkiem zapomnieć. Wiem, że tak jest wygodniej. Sama także nie nie jestem wyjątkiem. Też kupuję, bo na domowe przetwory zwyczajnie nie mam czasu. Nie wspomnę już o przechowywaniu potem tych wszystkich słoiczków, bo wiadomo, że jak już się coś robi to w większej ilości by było na dłużej. Nic zatem dziwnego, że ludzie są wygodni. Że codzienny bieg nie pozwala nam na to, by spędzić pół dnia w kuchni robiąc zapasy. Teraz wszystko dostępne jest od ręki w sklepie. A czas... no cóż. Tego wiecznie nam brakuje...

Ja jednak postanowiłam, że w tym roku zrobię tych zapasów ciut więcej niż dotychczas. W zeszłym roku moje kulinarne specjały sprowadziły się jedynie do kilku słoików kompotu z truskawkami i kilka dżemów. A ja tak lubię paprykę w occie, i grzybki marynowane, i gruszkę ze słoiczka, i... wiele wiele więcej. Pamiętam ten smak z dzieciństwa i chętnie teraz bym do tego wróciła. Niech moje dzieciaki też spróbują jakie to wszystko pyszne. Takie inne, niż to sklepowe. Oj, tego lata będzie się działo. Mówię Wam!

Tak więc oto lektura, która ma mi pomóc w tym całym dziele. 200 najlepszych przepisów na zapasy do spiżarni. Brzmi smakowicie, prawda? I powiem Wam, że jeszcze lepiej wygląda. Przede wszystkim książka ta jest wydana w taki sposób, że wystarczyło ją wziąć do ręki, aby wszystkie wspomnienia, zapachy i smaki sprzed lat stanęły mi przed oczami. Okładka jest gruba i sztywna, ale wykonana w taki sposób jak przed laty. Jest lekko chropowata. Tak jakby była zrobiona z jakiejś tkaniny. Fajne uczucie, naprawdę. Wewnątrz kartki są grube i sztywne. Nie są może pożółkłe, ale ich szata graficzna znów nawiązuje go takich starych babcinych książek sprzed lat. 

Szczerze mówiąc trochę trudno to opisać, ale albo moja podświadomość lekko mnie oszukuje, albo po prostu kiedyś już widziałam coś podobnego w naszym domu lub właśnie na półce mojej babci. Podobna grafika, czcionka. Sposób przedstawienia tych wszystkich informacji. Wiem, że w naszym domu nigdy nie było takich grubych ksiąg o takiej tematyce, ale było kilka mniejszych. A ta lektura wygląda trochę jak zlepek tamtych starych pozycji. Jakby czerpała z nich inspirację i stworzyła jednolitą całość dla nich wszystkich. Podoba mi się to :)

No a jak to jest z zawartością tej książki? Przyznam szczerze, że sporo informacji w niej znajdziemy. Na początek kilka porad jak zbierać najlepsze warzywa (bardzo pomocna jest tabela zbioru roślin) i kiedy to robić. Jak przedłużyć trwałość warzyw, co nam się przyda podczas wyrobu własnych przetworów, jak przygotowywać sterylizować i wypełniać słoiki. A nawet jak je opisywać. W lekturze tej opisane są takę różne metody konserwacji żywności. Sporo jest też na temat ziół, sztucznych konserwantach i wiele wiele więcej. Mogę śmiało powiedzieć, że tak 1/4 tej książki to taki bardzo mocno rozbudowany i z całą pewnością przydatny wstęp. A dopiero po nim przechodzimy do sedna.

Tak więc teraz przechodzimy do przepisów. Na początek przetwory z warzyw, dalej grzyby i dzikie zioła. Na kolejnych stronach poczytamy o przystawkach przechowywanych w słoikach, kremach warzywnych, sosach do makaron itp. W lekturze tej poznamy także tajniki suszenia warzyw. I tak w zasadzie jakby się człowiek zastanowił to... mogę chyba śmiało powiedzieć, że jest tu wszystko. Encyklopedia domowych przetworów jak nic ;)

Ta książka bardzo mi się podoba. Jestem pewna, że znajdę w niej wiele inspiracji na domowe zapasy. Cieszę się, bardzo że mam ją na półce w kuchni. Jednak nie ma to jak swoje. Bez chemii, sztucznych barwników i konserwantów. Z produktów wiadomego pochodzenia. Swojskie i zdrowe. Będzie się działo! Polecam :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz