LIZELOT VERSTEEG
wydawnictwo: Adamada
ilość stron: 32
format: 20,5x22 cm
rok wydania: 2017
dostępna: TUTAJ
Dawno dawno temu do naszego domu trafiła pewna cudna książeczka, o której jak dotąd nie miałam okazji Wam napisać. Książeczka ta jest tak często używana, że zaczyna być to po niej widać, ale to nie dlatego, że wykonana jest z jakiś mało trwałych materiałów, wręcz przeciwnie - jej wykonaniu nie mogę zupełnie nic zarzucić :) Po prostu mój Dominik ją uwielbia i tak naprawdę dziwię się, że ona jeszcze tak się trzyma ponieważ mojemu dziecku wszystko "samo" się w rękach rozpada ;) Ale do rzeczy Marta, do rzeczy, bo jak zwykle piszesz trzy po trzy ;)
Jak sama nazwa wskazuje jest to książka do nauki kolorów i liczb, ale moim zdaniem nie tylko, bowiem znaleźliśmy w niej jeszcze kilka innych ciekawych rzeczy do robienia (ale o tym za momencik). Wewnątrz znajdziemy 10 kolorów i jednocześnie 10 liczb ponieważ i to i to jest ze sobą powiązane. Zresztą zacytuje Wam tutaj krótką rymowankę, która znajduje się na samym początku :)
żółta cytryna, zielony wąż, brązowa czekolada.
Przy każym kolorze - rączki dwie podpowiedzą,
ile jest jednakowych rzeczy, co w obrazku siedzą.
Licz od jednego do dziesiąciu na ostatniej stronie.
I nie zapomnij na każdej znaleźć po balonie!
I tak to właśnie wygląda. Na jednej stronie mamy pokazane dłonie pokazujące na palcach liczby po kolei, od jeden do dziesięciu. Jest także tekst zachęcający do znalezienia czegoś na wśród obrazków oczywiście w odpowiedniej liczbie. Na przykład 1 krasnala, 2 cytryny, 3 kamienie, 4 koniczynki, 5 marchewek itd.
Ale są także inne zagadnienia zachęcające dziecko do dokładnego przyglądnięcia się obrazkom. "Co jeszcze widzisz?", "Na czym można jeździć?", "Co potrafi unosić się w powietrzu?", "Czego używasz w czasie deszczu?", "Kto stoi na jednej nodze?", "Co można włożyć na głowę?" i kilka innych pytań :) Wszystko to oczywiście do odszukania na obrazkach ;)
Także wspominałam, że po jednej stronie mamy pokazane te dłonie z paluszkami, a także powyższe pytania, a zaraz obok na stronie zamieszczone są ilustracje. Znajdują się na nich przeróżne rzeczy, na jednej stronie jeden kolor. Jest to taki zupełny misz masz co moim zdaniem jest mega super pomysłem. Dziecko ma super pole do popisu. A ponieważ ilustracje te nie są zbyt szczegółowe, ani małe, ani skomplikowane to poradzą sobie z takim odszukiwaniem nawet maluchy :) Mój 2-letni Dominik uwielbia tę książkę i świetnie sobie radzi :)
Wspominałam Wam na początku, że u nas książka ta służy nie tylko do nauki liczenia i do nauki kolorów. My bawimy się także w odszukiwanie innych rzeczy, w naśladowanie odgłosów, w mówienie czy coś jest do jedzenia czy też nie. Odszukujemy także w mieszkaniu różne rzeczy w danym kolorze, albo nawet rzeczy pokazane na ilustracjach jeśli coś z nich posiadamy. A ponieważ Dominik jeszcze nie mówi staram się mu powtarzać różne nazwy poszczególnych rzeczy więc to także fajne ćwiczenie przy nauce mowy :) Zabawa świetna i mojemu dziecku nigdy się ta książka nie nudzi - ciągle jest w użytku :)
I tak jak też wspominałam na początku dziwi mnie jak wiele jest w stanie znieść ta książeczka. Jest naprawdę wytrzymała, Dominik daje jej wycisk ;) Okładka jest twarda, kartki natomiast są zszywane nićmi. Ale muszę także wypomnieć o tym, że kartki pomimo tego, że są miękkie to nie są wcale takie zupełnie cienkie co także jest wielkim plusem. Są także śliskie więc wytrzymają o wiele więcej :) Obrazki są bardzo kolorowe, bardzo wyraźne, ładne, dziecięce, wesołe i ciekawe. Moim zdaniem pasują idealnie tutaj idealnie. Dominik tę ksiażkę uwielbia i ja także jestem z niej niezwykle zadowolona. Bardzo ciekawa, pomocna przy nauce, ładna, wytrzymała - ogromnie polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz