9 lutego 2016

Dzień czekolady


ANNA ONICHIMOWSKA

wydawnictwo: Literatura
ilość stron: 56
format: 17x20,5 cm
rok wydania: 2015
cena: 24,90 zł

Są takie książki, które szybko i na długo zapadają nam w pamięci. I choć wydawałoby się, że nie ma w nich nic nadzwyczajnego, stale do nich wracamy. Bo mimo iż są to lektury dla maluchów, poruszają one bardzo ważne tematy. Takie, o których zazwyczaj nie rozmawiamy z naszymi dziećmi. Wydawałoby się bowiem, że skoro naszego brzdąca dany problem nie dotyczy, to nie warto o nim mówić. A przecież to nie prawda. Opowiadając dzieciaczkom o różnych sytuacjach sprawiamy, że uwrażliwiamy je na to co dzieje się dookoła. Poza tym przygotowujemy małego człowieka do tego co może się zdarzyć, choć w duchu modlimy sie, by nigdy im ta wiedza do niczego się nie przydała. 

Dziś pokażę Wam właśnie taką książkę. Opowiadanie o dwójce maluchów, którym los zgotował dość nieciekawe dzieciństwo. Dawid mieszka tylko z mamą. Jego tata odszedł od nich, gdy kilka lat temu w wyniku nieszczęśliwego wypadku zmarła jego starsza siostra. Od tamtego momentu rodzicie chłopca nie potrafili żyć razem. Pogrążyli się w smutku, który nie pozwalał im normalnie funkcjonować. A co na to ich synek? No cóż. Chłopiec zaczął radzić sobie z tą wielką tęsknotą na swój sposób. Spotkał na swojej drodze małego kotka i wierzył, że to na pewno jego starsza siostra jako ten uroczy zwierzaczek zaczęła go odwiedzać. Był przekonany, że ona nie mogła go ot tak zostawić zupełnie samego. Więc przychodzi do niego jako szarobura kocica by go wspierać.

Poza Dawidem spotkamy tu jeszcze dziewczynkę. To jego mała sąsiadka, która sprowadziła się do domu obok całkiem nie dawno. Monika mieszkała z mamą i ciocią. Była bardzo wesołą i beztroską dziewczynką. Wierzyła, że gdzieś daleko na bezludnej wyspie mieszka jej babcia, za którą bardzo tęskniła. A jej jedynym zmartwieniem była bardzo zła wiedźma, która czasem przychodziła do ich domu. Wypytywała wszystkich domowników o różne rzeczy i miała bardzo nieprzyjemny wyraz twarzy. Dziewczynka bała się, że ta okropna kobieta zechce ją pewnego dnia zabrać z domu do miejsca, gdzie jest bardzo dużo innych dzieci. A przecież Monika kocha swoją rodzinę i jest tu szczęśliwa. I nie zamierza nigdzie wyjeżdżać.

Jak widzicie ta dwójka maluchów boryka się z problemami, które niekiedy przerastają nas samych. Dorosłych. Na szczęście mają siebie nawzajem i starają się sobie pomóc. Dawid choć sam bardzo cierpi po utracie starszej siostry oraz rozpadzie jego wspaniałej rodzinki stale obmyśla plan jak pomóc przyjaciółce. Nie chce pozwolić, by Monika została zabrana przez złą wiedźmę. Poszukuje zatem zjadaczy poniedziałków i skoczków czasu wierząc, że w ten sposób uchroni Monikę przed złym losem. Zresztą ta dwójka dzieciaczków postanawia także wziąć ślub, żeby tylko już na zawsze zostać razem. I żeby żadna wiedźma nie była w stanie pokrzyżować ich planów. Dawid i Monika nie rozumieją tego co dzieje się wokół nich. Ale razem, ramie w ramię walczą z przeciwnościami losu.

Nie będę Wam opisywać całej tej książki. I tak zdradziłam Wam bardzo wiele. Chciałam tylko pokazać Wam o czym jest ta lektura, czego dotyczy i jakich problemów dotyka. Bo choć książka ta napisana jest w dość lekki i taki beztroski sposób to jak widzicie porusza bardzo ważne tematy. Podoba mi się jednak to, że autorka tylko przedstawia nam te wszystkie sytuacje, opowiada o tym co się dzieje, jak wielkie problemy niekiedy spoczywają na barkach naszych dzieci. Ale nie próbuje nas uczyć, jak sobie z tym radzić. Nie jest to żadna psychologiczna gadanina, że nie powinno się robić tego czy tamtego. To po prostu piękna i bardzo ciepła opowieść przedstawiająca konkretne przypadki, a pozbawiona wszelkiego rodzaju pouczeń, wskazówek i recept na lepsze jutro. Czytając sami możemy wyciągnąć z niej wnioski.

Czytałam tą książkę z przyjemnością. Podobał mi się sposób pisania autorki oraz tego jak przedstawiła  nam zarówno tych małych bohaterów jak i ich wielkie problemy. I z każdym rozdziałem byłam coraz bardziej ciekawa co będzie dalej. Przyznam Wam się szczerze, że czasem to opowiadanie wydawało mi się zbyt chaotyczne. niekiedy ciut za bardzo zagmatwane. Ale patrząc na całość, muszę przyznać, że jestem bardzo zadowolona. Uważam, że to śliczna lektura, którą warto przeczytać naszym dzieciaczkom. Myślę, że nasze maluchy docenią fakt, że dzielimy się z nimi także tego typu utworami. Nie tylko śmiesznymi historyjkami o zwierzątkach czy wierszykach o kwiatuszkach. Ale także historiami, które trafiają wprost do ich małych  serduszek. I pozostaną tam na bardzo długo. 

4 komentarze:

  1. Dla dzieci w jakim wieku polecałaby Pani tę książkę?

    OdpowiedzUsuń
  2. Według mnie to książka dla dzieci co najmniej 7-8 letnich. Młodsze brzdące po prostu jej nie zrozumieją...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli kupię teraz i rok zaczekam :)

      Usuń
  3. Kupię wnuczkowi Dawidowi☺ma ur w walentynki.

    OdpowiedzUsuń