2 września 2014

Straszyć nie jest łatwo


MARCIN PAŁASZ

wydawnictwo: Bis
ilość stron: 172
format: 16,5x23,5 cm
rok wydania: 2014
cena: 29 zł 26 zł

Nie znoszę horrorów, ani dreszczowców. Ogólnie nie lubię niczego co wywołuje na mojej skórze ciarki, a na plecach dreszcze. Nie lubię się bać i nie wiem naprawdę jak można to lubić. Dużo bardziej wolę się śmiać i świetnie bawić. Ale najwyraźniej nie wszyscy mają tak jak ja. Mam wiele koleżanek, które horrory prost uwielbiają. A dzieciaki? Wystarczy wspomnieć cokolwiek o duchach i wampirach i już siedzą jak zaczarowane. U nas tak przynajmniej jest. Moja Alicja uwielbia takie opowieści. 

Dlatego też, gdy zauważyłam na stronie wydawnictwa BIS tą książkę, pomyślałam, że spodoba się ona mojemu dziecku. Skoro jest skierowana do dzieci w wieku od 6 do 12 roku życia to znaczy, ze nie może być bardzo straszna. Za to tematyka na pewno zainteresuje moją ciekawską Alę i z pewnością zachęci ją do samodzielnej lektury. Tak tak kochani. Moje dziecko zaczyna pomalutku chwytać również za nieco większe i grubsze lektury. Nie czyta ich zupełnie sama. Gdy bardzo się zmęczy zaczynam jej pomagać, lub w ogóle przejmuję inicjatywę, a ona kładzie się obok mnie i wsłuchuje się w dalszy ciąg danej historii. Tak więc szukam teraz lektur do naszego wspólnego czytania i ta pozycja wydawał mi się idealna.

Jest to bowiem historia pewnych duszków zamieszkujących stary opuszczony od 100 lat dworek. Wśród nich poznamy Szurek, który miał problemy ze znikaniem, Mały - najmłodszy ze zjaw, którego wciąż rozpierała energia, babcia Dusia oraz Dziadek czyli Zjawomir Upiorczyński. Cała czwórka spędzała w dworku całe dnie śpiąc na stryszku. Za dnia wychodzili czasem na podwórze lub przesiadywali na dachu budynku. Nigdy też nie oddalali się zbytnio od domu. Zresztą nuda im nie groziła, bowiem poza nimi byli tam jeszcze wilkołak, wampir, stary zapominalski kocur, nimfa błotna i... pewna Pani zamieszkująca strumyk płynący nieopodal dworku.

W całym domostwie brak tylko jednego. Domyślacie się może kogo? Dokładnie! Ludzi! Cóż to za przyjemność mieszkać w miejscu, w którym nie ma kogo straszyć? Przecież od tego właśnie są duchy! Nasza straszliwa czwóreczka była dokładnie tego samego zdania. Duszki czule wspominały czasy, w których ludzie na ich widok wpadali w popłoch. Przynajmniej wtedy coś się działo. A teraz? Na szczęście nasi mali bohaterowie mają nadzieją na małe zmiany. Bowiem w dworku nagle zaczęło się coś dziać. Pewnego razu pojawiła się ekipa remontowa, jakiś architekt wszystkim dyrygował. Duszki podsłuchały, ze ma się tu wprowadzić małżeństwo z synem. Czy to oznacza, że wrócą stare dobre czasy? Że nasi bohaterowie znów zaczną straszyć, a dworek wypełni się piskami i krzykami wystraszonych ludzi? No cóż. To musicie już sobie sprawdzić sami. :)

Gdy rozpoczęłyśmy z Alicją lekturę tej książki moje dziecko było zachwycone. Duchy, wampir i inne tego typu postacie bardzo ją zafascynowały. Mała była strasznie ciekawa co wydarzy się dalej, jak potoczą się ich losy. Była przekonana, ze ludzie będą uciekać przed nimi w popłochu. Oczekiwała chwil grozy i dreszczyku na plecach. Szybko więc znudziło ją samodzielne czytanie, choć nie ukrywam szło jej naprawdę świetnie. Nie ma się co dziwić, bo czcionka w książce jest duża i bardzo czytelna co znacznie ułatwiło jej zadanie. Jednak mała nie nabrała jeszcze takiej wprawy w czytaniu, by pochłaniać książki szybko, a tu ciekawość wzięła górę. Ala tak bardzo chciała dowiedzieć się co wydarzy się dalej, że postanowiła wysłuchać całej opowieści zamiast powolutku brnąć dalej.

I tak za czytanie zabrałam się sama. Muszę przyznać, że w tym przypadku nawet mi to było na rękę, bo sama także chętnie poznawałam przygody Dusi, Małego, Szurka, Dziadka i ich przyjaciół. Wiem, wiem. Już dawno wyrosłam z tego typu książek, ale nic na to nie poradzę, że tym razem  się wciągnęłam. I powiem Wam, że wcale się tego nie wstydzę, bo książka ta jest naprawdę super. Opowiadanie jest napisane prostym i zrozumiałym językiem. Przygody duszków bardzo ciekawe i zabawne. A całość została pięknie ozdobiona ilustracjami autorstwa Jolanty Marcolla, które moje dziecko podczas słuchania opowiadania studiowało z wielkim zainteresowaniem. Przeczytanie całości zajęło nam dosłownie kilka wieczorów, a książka ta wcale nie należy do najcieńszych. A gdy przeczytałyśmy ją całą, żałowałyśmy, ze to już koniec. I nawet brak gęsiej skórki na rękach i dreszczyku na plecach nie przeszkadzało mojemu dziecku. Mała była zachwycona! Zatem polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz