19 sierpnia 2014

Opiekunka? Tylko nie to!


Czytamy - bez mamy (1 etap czytania)

MYMI DOINET, CORALIE VALLAGEAS

wydawnictwo: Debit
ilość stron: 32
format: 14x20,5 cm
rok wydania: 2014
cena:  9 zł

Pamiętacie te uroczą blond okularnicę z okładki? Mieliście okazją już ją poznać, gdy jakiś czas temu wspominałam Wam o nowej serii wydawnictwa Debit - "Czytamy bez mamy". Nina była pierwszą bohaterką z tej kolekcji jaka miałyśmy z moją Alicją okazje poznać, gdyż Wtedy Nina wraz z rodzicami przygotowywała się na przyjście na świat młodszego rodzeństwa, a także opowiedziała nam co się działo już po narodzinach jej braciszka. Pamiętam, że moja Ali spodobała się wtedy ta książeczka więc z przyjemnością sięgnęłam i po jej kolejną część. 

Tym razem dziewczynka i jaj młodszy braciszek Jaś "trzymają sztamę". Problem polega jednak na tym, że ich rodzice uwielbiają raz w tygodniu wychodzić wieczorem do znajomych. Niestety rodzeństwo jest jeszcze za małe, by spędzać czas samemu w domu, więc ich rodzice na ten czas zawsze przyprowadzają do domu opiekunkę. Dotąd była nią sąsiadka dzieci, za którą nasi mali bohaterowie niestety nie przepadają. Pani Talarek "ma kujące policzki i zawsze gotuje nam zupę z porów!". Jednak tym razem Nina i jej braciszek nie musieli się o to obawiać, bowiem sąsiadka była chora. Kto więc miał zająć się tą dwójka dzieci? Jak myślicie?

To krótkie opowiadanie to oczywiście kolejna część z serii z poziomu I, czyli przeznaczona dla dzieci, które dopiero uczą się czytać. Przygoda Niny i Jasia opisana jest krótko i ciekawie, a samo opowiadanie to trzy króciutkie, zajmujące dosłownie kilka stron rozdziały. Czcionka w książce jest duża i bardzo czytelna, zatem maluchy nie powinny mieć kłopotu z czytaniem. Jedyny problem, jaki mogą napotkać tacy mali, początkujący czytelnicy to dwuznaki, które pojawiają się w tekście. 

Bardzo podoba mi się także sposób wydania tych lektur. Jak pisałam poprzednio, książeczki te są przede wszystkim niewielkie. Wydanie zeszytowe, miękka okładka ze skrzydełkami i gruby, śliski papier to ich ogromna zaleta. A gdy dodamy jeszcze, ze książeczka ta jest bardzo leciutka, a wewnątrz znajdziemy mnóstwo bardzo kolorowych i zabawnych ilustracji, to już chyba sami wiecie co mam na myśli. Te lektury są po prostu prześliczne i bardzo poręczne. Z cała pewnością zmieszczą się w każdym plecaku i torbie. A ich właściciel nawet nie odczuje dodatkowego obciążenia. 
Gdy spytałam mojej Ali czy lubi te książeczki powiedział, ze bardzo. A gdy chciałam dowiedzieć się dlaczego - usłyszałam, ze ta dziewczynka jest bardzo fajna. I według mnie moje dziecko ma rację. Nina to sympatyczna mała dziewczynka, która przezywa, choć może mało emocjonujące, ale bardzo ciekawe przygody. Alicja bardzo ja polubiła, a co za tym idzie, chętnie przeczytała cała lekturę i ma nadzieję, że jeszcze kiedyś spotka swoją ulubiona bohaterkę. Jest ciekawa co jeszcze wydarzy się u tej blondyneczki i jej małego braciszka :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz