27 lutego 2014

Spacer po szczęście


LUCY DILLON

wydawnictwo: Prószyński i S-ka
ilość stron: 400
format: 14,x20,5 cm
rok wydania: 2011
cena:  34,90  25,80 


Patrząc na ten tytuł pomyślałabym, że jest to książka przepełniona miłością. I właściwie tak nawet jest, ale w nieco innym sensie. Jest to miłość do drugiej osoby, osoby, która odeszła, umarła. Jest to książka przepełniona zarówno bólem jak i nadzieją. Jest to książka pełna pomocy rodziny, pomocy przyjaciół i mnóstwa biegających psiaków :)

Juliet w bardzo młodym wieku straciła męża. Ben umarł na ulicy, dostał zawał, pomoc nadeszła niestety za późno. Od jego śmierci minęło kilka miesięcy. Juliet wydaje się, że jej świat się skończył. Siedzi całymi dniami przed telewizorem, zakupy robi tylko w środku nocy w Tesco, żeby czasem nie spotkać żadnych ludzi, z nikim nie rozmawiać. Dziewczyna tak naprawdę nie chce pomocy, chce siedzieć sama i wspominać, chce płakać i nie chce współczucia. Przy życiu utrzymuje ją chyba tylko Milton, jej piesek. Jednak matka Juliet bierze w końcu sprawy w swoje ręce. Namawia sąsiada swojej córki, aby zaczął remont w jej domu. Podstępem doprowadza do tego, aby Juliet zaczęła zajmować się różnymi psiakami. Na początku labradorem Coco, potem jamnikiem Hektorem, później są też dwa perskie koty oraz spanielka Damson. I to właśnie właściciel tego ostatniego pieska zrobił na Juliet pewne ważnie. Zaprosił ją na wystawę fotografii. Było to pierwsze wyjście z domu z mężczyzną nie będącym jej mężem. Jednak wszystko okazuje się katastrofą kiedy okazuje się, że jej starsza idealna siostra ma z tym mężczyzną niemało wspólnego... Na szczęście dzięki remontowi, zaprzyjaźnia się z naprawdę wspaniałym mężczyzną. Ta przyjaźń naprawdę wiele jej daje :)

Jest to smutna książka. Początek jest naprawdę przygnębiający. Młoda kobieta, wdowa, zrozpaczona po śmierci swojego męża z którym była od kilkunastu lat. Teraz pozostał jej tylko ich wspólny piesek oraz cały dom do remontu. Jednak dzięki pomocy rodziny, sąsiadów i przymusowych spacerów z psami jej klientów, wszystko zaczyna powolutku się układać. Ból po stracie staje się nieco lżejszy, przychodzi nadzieja na lepsze jutro, myśli wybiegają nieco dalej niż tylko do dnia kolejnego, a wspomnienia nie wywołują już napadów płaczu tylko uśmiech :)

Książka ta jest przepełniona emocjami. Czytając ją naprawdę odczuwałam smutek i współczucie. Może nie do końca wiem co taka osoba jak Juliet odczuwa po stracie męża, to jednak potrafię ją zrozumieć. Sama straciłam kogoś bardzo bliskiego i wiem jak ciężko jest się po czymś takim pozbierać. Jak słowa pocieszenia potrafią człowieka zdenerwować, jak litość innych ludzi wywołuje gniew. Wiem jak potrzebna jest wtedy samotność i spokój, ale wiem też, że mimo wszystko pomoc bliskich jest potrzebna. Dlatego też podczas lektury tej książki tak bardzo współczułam głównej bohaterce... Książka ta jest naprawdę bardzo ładna, pełna uczuć i emocji. Pokazuje czytelnikowi, że życie nie kończy się wraz ze śmiercią kogoś bliskiego, że czas złagodzi ból, że nadzieja jest niezwykle ważna i pomocna. Książka ta zdecydowanie skłania do refleksji i przemyśleń na temat życia, jego kruchości. Zwraca uwagę na to, że nie warto kłócić się i obrażać o błahe sprawy bo nie wiadomo co przyniesie lub zabierze nam dzień jutrzejszy...

Podsumowując powiem Wam, że słyszałam o tej autorce wiele dobrego. Słyszałam, że jej powieści są bardzo ładne, że chwytają za serce. Z ogromną przyjemnością sięgnęłam więc po "Spacer po szczęście". Spodobało mi się, więc bardzo chętnie przeczytałabym również inne książki tej autorki :)

1 komentarz:

  1. Lubię takie przepełnione uczuciami powieści, a tej autorki jeszcze nic nie czytałam.

    OdpowiedzUsuń