12 lutego 2018

Cud na Piątej Alei


SARAH MORGAN

wydawnictwo: Harper Collins
ilość stron: 304
format: 14,5x21,5 cm
rok wydania: 2018
dostępna: TUTAJ

Gdy za oknem jest szaro i ponuro, wiatr szaleje, że mało głowy nie urwie, dzieci zajmują się swoimi sprawami, a mąż siedzi z pilotem w dłoni ja zaszywam się w swoim małym świecie. Kubek z gorącą herbatką, grube skarpety, kocyk i... książka. Kocham takie popołudnia. Spokojne, ciepłe i cudowne. Bo gdy mogę w spokoju poczytać, gdy przez ten czas nikt ode mnie niczego nie chce, a ja mogę w spokoju przeżywać przygody nowo poznanych bohaterów jestem najszczęśliwsza na świecie. Nie ma nic piękniejszego... Szczególnie, gdy książka, którą w danym momencie czytam jest ciekawa. Jak ta tutaj! Tym razem chwyciłam po romans. Bardzo rzadko mam okazję czytać takie historie. Ale jakoś mnie naszło. Tytuł tej lektury i ciekawa okładka sprawiła, że nie mogłam przejść obok niej obojętnie. I choć twórczości tej autorki nie znam, miałam przeczucie, że mi się spodoba. I wiecie co? Nie pomyliłam się. Książka jest świetna! Rewelacyjnie się przy niej bawiłam.

Bohaterką te powieści jest Eva. Bardzo sympatyczna, prostolinijna, nieskomplikowana osóbka o złotym sercu. Dziewczyna przeżywa właśnie trudny okres. Rok temu umarła jej babcia. Jedyna bliska jej osoba. Eva bardzo to przeżyła. Staruszka była całym jej światem. I tak naprawdę gdyby nie wsparcie przyjaciół oraz pamięć o ukochanej babci i jej wskazówkach na życie - nigdy chyba by się nie pozbierała. I tak nasza bohaterka stara się trzymać fason. Babcia nigdy nie pozwalała jej się użalać nad sobą. Pragnęła by dziewczyna była szczęśliwa, by starała się żyć jak najlepiej, działać, tworzyć i nigdy się nie poddawać. Eva więc wraz z przyjaciółkami założyła firmę i rzuciła się w wir pracy. Starała się chwytać życie z ogon. Jednego tylko jej brakowało. Miłości. Nie wiedzieć czemu na jej drodze nie  stanął nikt godny uwagi. Koleżanki śmiały się nawet, że przyjaciółka żyje w celibacie. Ale tak naprawdę żyjąc jedynie domem i pracą trudno jest znaleźć miłość prawda? Żeby się zakochać trzeba wyjść do ludzi! Poznać kogoś! I takie właśnie postanowienie ma Eva. Od teraz dość ukrywania się. Czas na kolejny krok. Jak tego dokonać? Hmm... coś się wymyśli. Na razie w torebce Evy wylądowała prezerwatywa, z nadzieją, że wkrótce zostanie wykorzystana. I zlecenie, które przejdzie jej najśmielsze oczekiwania ;) 

I tak Eva trafia do apartamentu wielkiej sławy. Lukas Blade, jego właściciel to słynny na cały świat autor kryminałów. Jego książki sprzedają się jak świeże bułeczki, a wielu jego czytelników dałoby się pokroić za choć jeden autograf. Eva tak tego nie widziała. Tak naprawdę nie znała żadnej z jego powieści. Z natury była niepoprawną optymistką a te wszystkie mrożące krew w żyłach historie przyprawiały ją jedynie o dreszcze. Nie czytała zatem takich książek. Jej przyjaciółki owszem. Jedna z nich nawet była wielbicielką owego pisarza. Eva natomiast wolała szczęśliwe zakończenia. A wszelkiego rodzaju kryminały sprawiały jedynie, że miała koszmary w nocy. Na szczęście jej praca nie miała nić wspólnego z horrorami jakimi karmił publiczność pan Lucas Blade. Jej zadnie polegało na tym by przystroić mu mieszkanie na Boże Narodzenie i zadbać o pełną lodówkę pisarza. Miała sprawić, by okres świąteczny był dla niego czymś wyjątkowym. Ze wszystkich stron miała wylewać się świąteczna atmosfera pełna ciepła i dobroci. Eva byłą w tym doskonała, więc z przyjemnością podjęła się tego wyzwania. Poza tym cieszyła się, że okres przedświąteczny spędzi aktywnie. Miasto szykowało się do wielkiej śnieżycy. Dziewczyna wiedziała, że uwięziona we własnym mieszkaniu będzie jeszcze bardziej tęsknić za ukochaną babcią oraz roztrząsać fakt, że wciąż jest samotna. Tutaj wpadając w wir pracy choć częściowo zapomni o tym co ją boli. A ponieważ apartament pisarza miał być zupełnie pusty - liczyła na spokojną i ciekawą pracę. Jakież więc było jej zaskoczenie, gdy na miejscu zastała pana domu. Który nawiasem mówić nigdzie się nie wybierał.

Na tym skończę opisywanie Wam treści tej książki. To dopiero początek, ale potem będzie się działo tak wiele, że nie chciałabym za bardzo się zapędzić. Tym bardziej, że moje słowa i tak na pewno nie oddadzą tego, w taki sposób wy sami odbierzecie te wszystkie wydarzenia. Nie chce Was pozbawić emocji. Wybuchów śmiechu, wzruszeń. Trochę tego będzie, na pewno się nie zawiedziecie. Bo gdy na swojej drodze spotkają się dwie tak różne osoby to nie ma mowy by nie doszło do różnych niespodziewanych sytuacji. Eva jest bowiem nadzwyczaj szczerą, rozgadaną optymistką. Na w głowie to na języku. A do tego jeszcze, ona za nic w świecie nie potrafi udawać. Na jej twarzy czyta się jak w otwartej księdze. Zresztą w jej przypadku niczego nawet nie musimy się domyślać. Ona po prostu mówi o wszystkim bez ogródek. Czasem może przez chwilkę tego żałuje. Ale za chwilę robi dokładnie to samo. Taka po prostu jest. Szczera do bólu, prawdomówna i ufna. Wierzy w ludzi, w dobro i piękno otaczającego ją świata. Cała Eva. Jeśli natomiast chodzi o Lucasa, tutaj musimy uruchomić te bardziej mroczne cechy charakteru. Jest to bowiem mężczyzna z wielką raną na sercu. Pokiereszowany, zdeptany i zrozpaczony. We wszystkim doszukuje się intrygi i drugiego dna. Przestudiował tak wiele warstw ludzkiej natury, że zupełnie zapomniał o tej pozytywnej stronie człowieczeństwa. Dla niego wszyscy knują, spiskują i mają coś w zanadrzu. Nie mówi wiele, lubi spokój i ciszę. Co roku o tej samej porze wpada w czarną rozpacz i nie potrafi się pozbierać. A ten rok jest dla niego jeszcze trudniejszy. Bo poza niemiłymi uczuciami jakie nimi targają na karku ma jeszcze wydawcę, z którym podpisał kontrakt na kolejną powieść. I termin oddania rękopisu zbliżający się wielkimi krokami. A on nie ma nawet pomysłu na to, kim będą jego bohaterowie. Nie mówiąc już nawet o tym jak rozgrywać się będzie akcja powieści. Tak więc Lukas jest zupełną odwrotnością szczerej, uśmiechniętej i pozytywnie zakręconej Evy. Tymczasem ich losy nagle się splatają. I muszą wytrzymać ze sobą kilka tygodni. Myślicie, że to wykonalne?

Ta książka bardzo mi się podoba. Od pierwszej strony polubiłam zwariowaną Evę, jej szczerość i niewyparzony język. Podobało mi się to, że od samego początku doskonale wiedziała czego chce. To nie jakaś głupia gąska, która nie ma żadnych wartości. To po prostu dziewczyna pełna życia , która pragnie kochać. Che mieć kogoś, kim mogłaby się zaopiekować i kto otoczył by tą opieką także ją.  I choć niekiedy wydawało by się, że jest wręcz zdesperowana - ona dąży jedynie do wcześniej wyznaczonego celu. Powoli i sukcesywnie. Oj, powiem Wam, że prawdziwa z niej agentka! Lucas to także sympatyczny facet. Nie jest gburem. Powiedziałabym raczej, że to po prostu człowiek mocno stąpający po ziemi. Życie nauczyło go, że miłość to nie bajka. Że czasem piekielnie boli i trzeba na nią uważać. Nie wykorzystuje chwili, nie jest podrywaczem. Jest szczery i troskliwy, ale stara się zachować dystans. Podoba mi się jego lojalność. To, że stara się być uczciwy wobec innych. Fakt, wszędzie dostrzega czarne strony życia, ale to trochę z winy tego co go spotkało. I charakteru pracy, która wręcz wymaga u niego takiego podejścia. Mimo wszystko nie jest złym facetem. Nie oszukujmy się. Mając taką sławę i tyle pieniędzy, mógłby prowadzić znacznie inne życie. Hulaszcze i beztroskie. Tymczasem to facet trzeźwo myślący. Pragnący ciszy i spokoju. A gdy ten spokój nagle zmąciła rozgadana dziewczyna - wszystko nagle zaczynało nabierać zupełnie innego znaczenia.

Powiem Wam, że ja też jestem urodzoną optymistką. Zawsze i wszędzie staram się dostrzegać tą pozytywną stronę. Uważam, że życie jest za krótkie, by je spędzić na umartwianiu się. Lepiej wziąć sprawy w swoje ręce i po prostu działać. Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. To od nas zależy, co wydarzy się dalej. Dlatego też podejście Evy bardzo mi się podoba. Ja może nie jestem aż tak szczera. I aż tak zwariowana. Ale myślę, że byśmy się dogadały. Może więc właśnie dlatego tak mi się ta książka spodobała? To przecież typowy romans. Z góry wiemy, że ta dwójka jakoś się dogada, i że na samym końcu będzie happy end. Powieść ta jest dość przewidywalna. Nie zaskakuje nas jakoś szczególnie. Ale to nie ma być trzymający w napięciu kryminał! Tu własnie o to chodzi. By się odprężyć i zarazić pozytywną energią. By podczas czytania spłynął na nas ten spokój i szczęście. A po jej przeczytaniu, żebyśmy pozytywnie kroczyli przez życie. I jak na moje oko - wszystkie te warunki zostały spełnione. Ta lektura naprawdę wpłynęła na mnie bardzo pozytywnie. Czytałam ją z wielkim uśmiechem na twarzy. I przyznam Wam się szczerze, że z przyjemnością zaczęłabym ją czytać od nowa. Gdyby nie to, że czeka na mnie mały stosik innych lektur, pewnie bym to zrobiła. Na razie jedynie muszę nacieszyć się miłym uczuciem jaki mi po niej został i wspomnieniami. Bo z pewnością ta dwójka bohaterów zadomowiła się w mojej głowie na dobre. 

Cud na Piątej Alei to ciepła i piękna historia. To miłość, jaką życzyłabym każdemu. Idealna lektura na walentynki. Polecam! 


1 komentarz:

  1. Właśnie czegoś w tym stylu szukałam, takiej ciepłej historii, troszkę na pokrzepienie serca, a troszkę na przełamanie tej ponurej pogody za oknem! Dziękuję za recenzję!

    OdpowiedzUsuń