2 maja 2017

Notes kuchenny


NINA MAJEWSKA-BROWN

wydawnictwo: Rebis
ilość stron: 144
format: 14x20 cm
rok wydania: 2016
dostępna: TUTAJ

Powiem Wam, że nigdy nie lubiłam za bardzo gotować, to raczej nie moje klimaty, chociaż jako pełnoetatowa kura domowa powinnam o wiele, wiele bardziej wczuć się w rolę kucharki. Niestety wymyślanie codziennie obiadów, aby było różnorodnie i ciekawie, a na dodatek smacznie to dla mnie prawdziwa katorga. Jednak odkąd mam piękną, wyremontowaną kuchnię i moja kolekcja książek kucharskich jest już naprawdę spora jest mi odrobinę lżej i ta moja niechęć do gotowania sporo się zmniejszyła ;) Ostatnio zaczęłam nawet zaskakiwać sama siebie kiedy przyjdzie mi nagle ochota na próbowanie różnych nowości czy to w gotowaniu czy w pieczeniu. Na dodatek zazwyczaj wychodzi smacznie, a to także motywuje ;)

Także wiecie już, że nie przepadam zbytnio za gotowaniem, ale jednak rodzina moja coś jeść musi więc się staram jak mogę. I przepisów nowych czy to z książek kucharskich czy też podpatrzonych gdzieś w internecie mam sporo. Ale jak dotąd nie miałam żadnego zeszytu gdzie bym te swoje ulubione przepisy mogła spisywać. Dlatego kiedy zobaczyłam notes kuchenny wydawnictwa Rebis od razu pomyślałam, że to coś idealnego dla mnie :) 

Jednak wbrew pozorom to nie jest zwyczajny notes jaki możemy dostać w każdym kiosku. Nie chodzi tu tylko o to, że ma specjalną kuchenną nazwę. W końcu w zwykłym zeszycie też można zapisywać swoje ulubione przepisy. Jednak ten konkretny notes jest inny, jest naprawdę typowo kuchenny. A to dzięki temu, że jego autorka zamieściła nam w nim kilka bardzo ciekawych informacji i bardzo smacznych przepisów (tak na dobry start) ;)

Już na samym początku znajdziemy w nim świetną pomoc ze strony autorki. Jest nią bowiem "Przelicznik miar i wag" podzielony na szklanki, łyżki i łyżeczki oraz różne produkty spożywcze. Moim zdaniem są to bardzo przydatne informacje, tym bardziej, że różne produkty mają zupełnie inne przeliczniki. Ja sama czasem potrzebuje takiej ściągi :) Dalej mamy "Przewidywane porcje na jedną osobę". Następnie podstawowa nauka savoir-vivre przy stole czyli pełne komplety naczyń, kieliszków i sztućców. Dowiemy się też co mówią sztućce czyli co oznaczają różne ułożenia sztućców na talerzu podczas jedzenia. Są też pokazane kieliszki o różnych kształtach z podpisem, który do czego się nadaje. Jest także wypisane trochę informacji z samego savior - vivre przy stole.

Jest parę słów o mące i jej rodzajach, o warzywach, jajkach, przyprawach, sosach, stekach, owocach, no i oczywiście są też przepisy, nic zbytnio wymyślnego, raczej takie podstawowe rzeczy jak kluski, rosół, ciasto na makaron, chleb, spaghetti, sernik, ciasto drożdżowe, likier...

Wszystko zamieszczone w tej książce jest tak jakby napisane oraz narysowane odręcznie cienkopisem jak na typowy notes przystało. Daje to fajny efekt, zdecydowanie nie będzie się aż tak bardzo różnić od tych naszych własnoręcznych wpisów. Jak widzicie jest tego trochę czyli niektóre kartki są już pozapełniane przez autorkę, wszystko jest rozrzucone po całym notesie więc nasze przepisy będą przeplatały się z przepisami i poradami autorki. Ale nie martwcie się zostało jeszcze trochę wolnych kartek, będzie gdzie zmieścić nasze własne przepisy, pomysły i podpowiedzi ;)

Jeśli chodzi o przepisy to mamy oczywiście podane listy potrzebnych składników oraz sposób wykonania, ale nie jest to taki zwyczajny zapis, tutaj wszystko jest nieco bardziej zwariowane zarówno w poradach jak i przepisach. Chodzi mi o to, że czasem jest to zapisane w punktach, czasem oznaczone kropkami, czasem jakimiś ozdobnikami, albo wcale niczym, są różne rysunki, pogrubienia, strzałki, ramki czy też czcionki. Ale mi osobiście bardzo się to podoba, fajny efekt, a co najważniejsze wszystko jest czytelne i zrozumiałe :)

Całość wydana jest w formie zwykłego zeszytu/notesu. Wielkość standardowa A5, okładka nie miękka, ale też nie jakaś gruba i sztywna, powiedziałabym, że taka elastyczna. Strony są w linie i mamy ich tutaj 144 i tu chciałabym wyrazić swoje małe niezadowolenie - dlaczego tak mało ;) ? Nie żebym miała już zapełnione wszystkie wolne miejsca, ale jak autorka na tylnej okładce sugeruje ten zeszyt może przetrwać w naszej rodzinie przez wiele pokoleń, fajnie byłoby gdyby te przyszłe pokolenia miały miejsce na dodawanie tutaj swoich  wpisów. Ale nie ma tragedii, z moich obliczeń wynikło, że mamy tak 104 puste strony do wykorzystania. Na trochę wystarczy, a jak się zapełni to będzie trzeba pomyśleć o kolejnym ;) 

Powiem Wam, że mi się naprawdę spodobał, a Wam? Polecam!


3 komentarze: