3 września 2016

Rycerz na karuzeli


AGNIESZKA URBAŃSKA

wydawnictwo: Skrzat
ilość stron: 104
format: 14,5x19 cm
rok wydania: 2016
cena: 10,32 zł


Na chwilę obecną, to już ostatnia książka z serii kolekcji Duże litery. Ale jestem pewna, że ta kolekcja jeszcze się powiększy. Wydawnictwo Skrzat stale wydaje coś nowego w tym temacie, a my z ogromną przyjemnością je wszystkie po kolei przygarniamy. Cóż poradzić. One są rewelacyjne! Nie mogłybyśmy się oprzeć, by nie zebrać wszystkich... lub... prawie wszystkich ;)

Tym razem część, która wygląda jakby była przygotowana specjalnie dla małych chłopców. Ale to wcale nie przeszkadza mojej córce po nią sięgnąć. Powiem Wam szczerze, że te książki nigdy z góry się są przeznaczane dla nikogo konkretnego. Po przeczytaniu kilku tytułów wiem, że choć tytuł sugeruje co innego - spokojnie mogą po wszystkie te książki sięgać zarówno chłopcy jak i dziewczynki. No, chyba, że trafimy na takiego prawdziwego macho, który boi się dotknąć wszystkiego co choć przypomina dziewczynkę. Wtedy pewnych książek trzeba by unikać. W pozostałych przypadkach - spokojnie możemy wybierać i przebierać. Jestem pewna, że wszystkie te lektury - bez wyjątku spodobają się naszym dzieciaczkom. 

Tak na przykład jest u mojej Ali. Choć jest dziewczynkom, nie przeszkadza jej zupełnie czytanie książek o duchach (mam na myśli książkę, którą polecałam Wam ostatnio), ani o rycerzach. A przecież wydawałoby się, że to typowo męskie lektury, prawda? Ale wcale tak nie jest! Na przykład w tej właśnie części poznamy Grzesia. Chłopca, który od zawsze marzył o tym, by zostać rycerzem. Chciał być mężny i dzielny. Władać doskonale mieczem i walczyć ze smokami. Niestety brakowało mu podstawowych rzeczy, by nim zostać. Fakt, rodzice kupili mu zbroję i miecz, ale przedmioty te zostały wykonane z plastiku i nie nadawały się dla prawdziwego bohatera. 

Wtedy właśnie chłopiec postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Na początek wykonał on swój własny strój rycerski. Nie był on może bardzo wygodny, ale prawdziwa stalowa zbroja również nie należy do najwygodniejszych elementów garderoby żadnego z rycerzy. A gdy nasz mały bohater wyszedł w takim stroju na podwórko - wzbudził zachwyt wszystkich kolegów! Wkrótce znajomi chłopcy podchwycili ten pomysł i... koledzy wspólnie zakładają Bractwo Rycerskie! I wiecie co? Im wcale nie jest potrzebny prawdziwy strój rycerski. Nie płaczą z powodu braku smoków w okolicy czy pięknego rumaka, na którym mogliby podróżować. Dzieci nie potrzebują byt wiele by świetnie się bawić. Wystarczy im ich wyobraźnia. Ale jak tym razem ją wykorzystali - dowiecie się już sami ;)

Chyba nie wątpicie w to, że ta książka znów zbierze ode mnie najlepsze noty. Znów będę ją zachwalać ile się da i nie znajdę w niej ani jednej wady. No dobrze, będę szczera. Wciąż w  książkach z tej serii brakuje mi tej twardej oprawy. Wtedy te lektury na pewno byłyby solidniejsze i nie obawiałabym się, że za chwilkę się zniszczą. Ale tak naprawdę to tylko niewielki szczegół. Cała reszta jest według mnie idealna. Bardzo podobają mi się historie opisane w ramach tej serii. Opisywałam Wam już kilka z nich i wszystkie według mnie były rewelacyjne. Podobnie zresztą jak ta dzisiejsza. Przygoda Grzesia jest według mnie bardzo fajna. Chłopiec pokazuje naszym dzieciaczkom jak świetnie można bawić się wraz z przyjaciółmi bez drogich zabawek i najnowszej technologii. W dzisiejszych czasach to rzadkość prawda? A szkoda, bo z własnego doświadczenia wiem, że taka zabawa jest najlepsza!

Co więcej książeczki te są naprawdę śliczne. Zazwyczaj lektury tego formatu, które gościły w naszym domu były w środku szare. I choć nie widziałam w tym niczego złego, takie piękne, kolorowe ilustracje to miła odmiana. Wiadomo, że dzieciaki lubię takie obrazki. Ale przyznam Wam się szczerze, że mnie samej także takie wydania bardzo przypadły do gustu. Mam wrażenie, że takie książeczki są weselsze. Zdecydowanie chętniej się po nie sięga. Oczywiście Duże litery w tym przypadku to nie tylko zachęta do tego, by po te książki sięgnąć.Czcionka wewnątrz tego opowiadania rzeczywiście jest duża i czytelna. Wydawnictwo zadbało o to, by nawet początkujący czytelnik nie miał powodu do narzekania :)

W naszym domu seria Duże litery wydawnictwa Skrzat są witane z ogromnym entuzjazmem. Na razie czyta je tylko moja Alicja, ale jestem pewna, ze za kilka lat Natalkę także nie będę musiała do tych lektur przekonywać. Opowiadania te są naprawdę bardzo ciekawe. Każda przygoda opisana wewnątrz jest fajna, zabawna, interesująca i nie zbyt długa. Całość podzielona jest na rozdziały, które ułatwiają początkującemu czytelnikowi podzielić sobie czytany właśnie tekst na dowolne części, by już na samym początku nie zniechęcić się za bardzo. A każdy z tych rozdziałów jest wystarczająco krótki, by maluch dopasował sobie ilość przeczytanego opowiadania do swoich możliwości. Moja Ala czyta po kilka rozdziałów na raz. Wszystko zależy od tego jak bardzo historia, po którą sięgnie ją zainteresuje. A trzeba przyznać, że zazwyczaj - bardzo ją te opowiadania wciągają i mała nawet nie wie, kiedy połyka całą lekturę :) To chyba najlepszy dowód na to, że to super książeczki i warto po nie sięgnąć. Polecam!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz