24 maja 2016

Miasto labiryntów


JAROSŁAW ADAM KALINOWSKI

wydawnictwo: Nasza Księgarnia
ilość stron: 128
format: 20,5x28,5 cm
rok wydania: 2016
cena: 20,90 zł

Tak wiem, pisałam Wam już tyle razy o tym, jak moje dziecko uwielbia labirynty, że pewnie macie już tego dość. Ale to prawda i nie zamierzam teraz kłamać, tylko po to, żebyście mieli urozmaicenie. Prawdą jest, że moja Alicja jest maniaczką labiryntową i gdy tylko gdziekolwiek dostrzeże tego typu zadania od razu przystępuje do zabawy. Nie ważne, czy jest właśnie w samochodzie, sklepie czy spacerze. Labirynty zawsze są na pierwszym miejscu. I dopóki nie znajdzie właściwej drogi do celu, zapomina o wszystkim co ja otacza. Ona po prostu musi przejść cały labirynt. Samodzielnie. A gdy już skończy - szuka kolejnego.

Tak więc nie zamierzam pozbawiać mojej córki tej przyjemności. Skoro lubi, dlaczego miałaby tego nie robić dalej? Nie wiem jakie nadzwyczajne właściwości ma taka zabawa, ale z pewnością nie wyrządzi jej krzywdy. Jestem pewna, że szukając właściwej drogi moja córka rozwija spostrzegawczość i logiczne myślenie, na pewno trenuje umiejętność koncentracji, a także trenuje rączkę wodząc paluszkiem lub ołówkiem po wyznaczonej trasie. A czy rozwiązywanie labiryntów ma jakieś wady? Ja nie znam, a Wy? Jeśli wpadnie Wam coś do głowy - piszcie. Aż jestem ciekawa ;)

I tak do naszego domu trafiła kolejna książeczka pełna labiryntów. Jeśli jednak myślicie, że zamierzam Wam polecić jakiś kolejny zwykły zeszyt z zadaniami, to Was zaraz zaskoczę. Choć w sumie sama także czułam się bardzo zaskoczona zerkając do środka. Bo jeśli mam być szczera, właśnie tego oczekiwałam po tej publikacji. Myślałam, że to kolejny, zwykły zbiór zadań do wykonania. Nawet zastanawiałam się czym tutaj mnie wydawnictwo zaskoczy. Czy labirynty wewnatrz będą wyjątkowo trudne, czy może odszukanie właściwej drogi znów będzie trzeba dokonać w ściśle określonym czasie? A może to będzie jeden labirynt, który będzie się ciągnął przez całą książkę? Hm... Specjalnie nie czytałam notki wydawniczej na stronie wydawnictwa Nasza Księgarnia, by mieć niespodziankę. I tak jeśli tylko widzę w tytule słowo "labirynty" biorę w ciemno. Alicja lubi je pod każda postacią, więc jestem pewna, że się nie zawiodę. 

Ale za to na pewno mogę liczyć na element zaskoczenia. A już w szczególności wtedy, gdy mam do czynienia z tym właśnie wydawnictwem. Uwielbiam ich publikacje. Jak dotąd jeszcze chyba nigdy nie miałam okazji do narzekania na ich książki. Wszystkie były cudne! I wiecie co? Ta z pewnością nie będzie wyjątkiem. Miasto labiryntów jest bowiem fantastyczną książką dla każdego kto uwielbia właśnie takie zabawy. I co więcej, jest to także bardzo pomysłowe i ciekawe opowiadanie, które z pewnością wciągnie nie jednego małego czytelnika. Nie kochani, nie pomyliłam się. Wewnątrz tej książki poza licznymi labiryntami jest historia pewnego dość zakręconego miasteczka. A raczej jego mieszkańcach. Tak więc możecie mi wierzyć - będzie się działo!

Na samym początku tej publikacji poznajemy Jarka. Jest on burmistrzem tego uroczego i jednocześnie bardzo nietypowego miasteczka. I to on właśnie będzie nas oprowadzał po okolicy. Bardzo zależy mu na naszym towarzystwie, bowiem przy okazji liczy on na nasza pomoc. Bo tak się składa, ze wyjątkowość tego niedużego miasteczka polega na tym, że bardzo często pojawiają się w nim labirynty. I to najczęściej w najmniej oczekiwanych momentach. Nic więc dziwnego, że mieszkańcy miasteczka potrzebowali wsparcia. Jak to wyraził na samym początku burmistrz Jarek - ktoś nienarysowany taki jak nasi mali czytelnicy poradzi sobie z nimi dużo lepiej. Mieszkańcom miasteczka owe labirynty bardzo komplikują życie...

I tak wraz z nowo poznanym "kolegą" wędrujemy sobie przez Miasteczko Labiryntów. Pomagamy grubemu kocurowi zejść z dachu, pływakowi odnaleźć drogę na drugi koniec basenu, urzędniczce Julii odnaleźć zagubioną pieczątkę. Będziemy wsparciem podczas regulowania radaru dla Krzyśka i Marka, pomocą dla Pani Zofii, która nie może zmrużyć oka przez bardzo głośną muzykę jakiegoś artysty oraz ostatnia deską ratunku podczas próby połączenia się ze strażą pożarną, gdy nagle wybuch pożar. Poszukamy pieska wędrując po parówkach ;), pomożemy w praniu miłemu Leopoldowi oraz rozwiążemy łamigłówkę kapitana Chlupa. Oj, powiem Wam, że takich zadań jest tu dużo, dużo więcej. I każde z nich jest naprawdę bardzo fajne. Ja jestem zachwycona!

Ta książka jest po prostu fantastyczna. Ma prostą, ale i ciekawą grafikę. Bardzo fajne zadania i naprawdę jest niezwykle pomysłowa. Zazdroszczę jej autorowi takiej wyobraźni. Swego czasu sama rysowałam labirynty dla moje małej maniaczki tego typu zabaw, ale niestety moje wszystkie były bardzo do siebie podobne. Fakt, i tak najważniejsze tutaj było to, żeby znaleźć drogę z punktu A do punktu B. Ale patrząc na ta publikację, wiem, że moje wypociny w niczym nie dorównują tym umieszczonym w tej książce. Ta lektura jest super. Jestem naprawdę bardzo zadowolona, ze trafiła w nasze ręce i zapewniła mojej córce kilka, a może nawet kilkanaście godzin fantastycznej zabawy. Oj, ja chcę takich publikacji więcej. Ja chcę, żeby takich książek powstawało więcej! Byłoby cudownie. A teraz zapraszam Was do lektury. Jestem pewna, że Wam się spodoba :)

1 komentarz: