AGNIESZKA OSIECKA
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
ilość stron: 544
format: 17x24cm
rok wydania: 2014
cena: 49,90zł
Druga część Dzienników Agnieszki Osieckiej z roku 1951 to kolejna część jej zapisków z dnia codziennego ówczesnej młodzieży. Autorka prowadziła swoje pamiętniki przez całe życie i właśnie mamy okazje je czytać. Poznawać jej życie, marzenia, plany i wspomnienia. Dowiedzieć się jaka była naprawdę. To trochę tak jakbyśmy znali ją osobiście i byli jej najlepszymi przyjaciółmi, którym powierza wszystkie swoje sekrety. A śledząc jej życie od początku możemy zobaczyć jak się zmieniała, dojrzewała, dorastała. Na przykład w tej części widać już u niej coraz wyraźniejsze poglądy na otaczający świat, otaczających ludzi i relacje rodzinne. Widać jak krystalizują się w niej pewne sposoby myślenia i pisania...
Kontynuując czytanie drugiej części Dzienników, stwierdzam że ta lektura wciąga mnie w życie Agnieszki Osieckiej coraz bardziej. Porównuję moją dotychczasową wiedzę o niej z przeczytanymi informacjami i muszę pewne wiadomości skorygować, bo w życiu tak naprawdę nie wszystko jest tak do końca białe lub czarne... To trochę pewnie wina tego, że zaczęłam te wszystkie zapiski czytać w złej kolejności. W końcu moją pierwszą lekturą w tym cyklu były Dzienniki z 1952 roku. Czytając tamte zapiski autorki wyrobiłam sobie na jej temat pewien pogląd, który teraz - znając wcześniejsze życie tej artystki - z całą pewnością muszę zmienić. Ta lektura udowadnia nam zatem nie tylko to, że ludzie rodzą się już z pewnymi talentami i nie sposób się ich wyuczyć. Pokazuje nam również to, jak ogromny wpływ na nasze przyszłe życie ma otoczenie.
W książce tej dane jest nam ,,widzieć” pierwszą poważniejszą miłość Agnieszki. Jej ulubieńcem jest Stach. Niestety ,,miłość’’ ta nie przetrwa próby czasu i dosyć burzliwie się zakończy. Osiecka miała ten ,,dar’’, że zawsze potrafiła zainteresować swoją osobą kilku chłopaków na raz. Przeradzało się to później między nimi w potyczki słowne i lekkie intrygi, które knuli chłopcy na siebie. Zobaczcie co na to sama A. Osiecka ;)
"[…] Odtąd będę się przypatrywała ich śmiesznej walce z mego śmiesznego ,, Olimpu niewtrącania się”. Do tych dwóch obozów będę o tyle tylko wciągnięta, że często w różnych naświetleniach i formach będę znajdowała na językach członków obu. Tym się nie przejmuję – ostatecznie orientuję się, co chłopcy mówią o mnie. Przecież przy mnie, o Adzie np. czy też o samych sobie nawzajem, też hymnów pochwalnych nie śpiewają. Plotki, intrygi to specjalność chłopców!! […]"
Muszę przyznać że jak na nastolatkę, to była ona typem pracoholika i nie lubiła się nudzić. Niektóre jej dni lub nawet tygodnie to były ciągłe zajęcia nie tylko w szkole ale i poza nią. Chodziła na dodatkowe kursy językowe, udzielała się w sekcji pływackiej, a do tego udzielała się w zebraniach Związku Młodzieży Polskiej i zajęciach w Miejskim Domu Kultury. Przyznam szczerze, że w tym przypadku naprawdę ją podziwiam. Choć jej zachowanie, czy poglądy nie zawsze mi się podobały, to jeśli chodzi o jej zaangażowanie i taką wręcz wszechstronność jest ona według mnie wzorem do naśladowania. Gdy tak patrzę na dzisiejszą młodzież mam wrażenie, że większość z nich nie interesuje się dosłownie niczym. Ciężko ich namówić do tego, by zrobili cokolwiek. Tymczasem Agnieszka Osiecka nie dbała o to, że doba staje się dla niej za krótka. Nie zastanawiała się nad tym, że brakuje jej czasu na drobne przyjemności. Była szczęśliwa robiąc to co robi. Typowa "kobieta pracująca" ;)
Miałam dziś bardzo ,,pełen” dzień: szkoła, bardzo ciekawe zebranie ZMP (dyskusja nad Jak hartowała się stal; porównanie z nami; nasza postawa), wizyta w Ognisku nad Wisłą (sprawa pracy [w] organizacji), świetlica z dziećmi do 19:30, o 20-tej basen! Do domu przyszłam o 22:30. Teraz dochodzi pierwsza po półn[ocy]. Odrobiłam polski (nie przeczytałam Kordiana nawet do połowy – myślę, że napisałam coś koło tego, co trzeba było ,,wysnuć”) i trygonometrię. Skończyłam.[…]"
Autorka podkreśla tu nie raz i nie dwa, że lubi poruszać tematy z których wywiązuje się dyskusja między ludźmi. Nie mogę nie zauważyć że czasami specjalnie na lekcjach w swojej klasie robiła na przekór swoim nauczycielom lub koleżankom po to tylko żeby zobaczyć reakcję lub wywołać dyskusję na temat, który ją w danej chwili interesował. Gdy wokół niej robiło się gwarno, a dyskusja toczyła się w najlepsze - Agnieszka Osiecka była w swoim żywiole. Mam wrażenie, że z tego typu sytuacji ta kobieta wyciągała wiele wniosków, nauk na przyszłość. Trzeba przyznać, że była osobą bardzo bystrą i spostrzegawczą. Choć jak się okazuje jej zachowanie nie zawsze dodawało jej poklasku. Bowiem w dalszej części dziennika wspomina, że czasami dawała się swojemu otoczeniu we znaki i nieraz wszyscy mieli dosyć jej wygłupów i dziwactw…
"[…] Tylko ja tak jakoś dziwnie i nierówno zachowuję się w klasie. Wprowadzam swoją osobą masę niepokoju, zamieszania, niemalże prowokuję koleżanki… I po co to? Po co te jakieś nieokreślone powiedzenia i postępki, które w chwilę po nich gotowa jestem surowo skrytykować? Rozumiem – jakaś dyskusja, przekonywanie kogoś w [!] czymś, w [!] czym jestem całkowicie pewna swej racji, ale takim moim zachowaniem się denerwują tylko koleżanki (co mi w dłuższej rozmowie powiedziała dziś nawet Jadzia R.) i doprowadziłam do tego, że ,,ani mnie lubią, a[ni] nie lubią, tylko po prostu nie wiedzą, co o mnie myśleć”. […]"
Podsumowując, "Dzienniki 1951’’ Osieckiej to kolejny potężny zasób wiedzy o młodości autorki. Tematy które porusza w swoich pamiętnikach są czasami błahe, a czasami naprawdę dają do myślenia. Czuję że czasami zmusza nas żebyśmy zaczęli patrzeć na sprawy dnia codziennego z innej perspektywy. W roku 1951 następuje definitywne rozstanie jej ojca z jej matką i to też ma wpływ na świat Agnieszki zawarty w dziennikach. Warto poczytać zapiski Osieckiej bo każdy tom to całkowicie odmienny świat z jej życia. Czytając kolejno jej publikacje widzimy jak zmienia się forma prowadzenia dziennika oraz jak zmienia się styl samej autorki. Zresztą nie szukając daleko - zmienia się sama Agnieszka Osiecka. Jeśli chcecie ją poznać tak naprawdę. Tak "od podszewki" - koniecznie sięgnijcie po serię jej dzienników. Ja mam już za sobą trzy pierwsze tomy i mam nadzieję, że doczekam się kolejnych :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz