11 grudnia 2015

W samym sercu morza


NATHANIEL PHILBRICK

wydawnictwo: HarperCollins
ilość stron: 288
format: 14,5x21,5 cm
rok wydania: 2015
cena:  36,90 zł  27,37 zł

Odkąd usłyszałam o tej książce miałam ogromną ochotę, aby ją przeczytać. Choć jak dotąd raczej niezbyt często chwytałam po takie pozycje książkowe to jednak coś mnie do niej ciągnęło. Od zawsze bardzo lubię filmy katastroficzne więc byłam pewna, że i książka przypadnie mi do gustu, tym bardziej, że jest to historia prawdziwa, a w kinach była już premiera filmu, który powstał na jej podstawie. Po przeczytaniu książki i oglądnięciu zwiastuna nie mogę się doczekać kiedy będę mogła go zobaczyć! Z pewnością jesteście ciekawi co też za historia kryje się za tym tytułem? Już przechodzę do rzeczy...

12 sierpnia 1819 roku statek wielorybniczy o nazwie Essex wypłynął na łowy. Załoga liczyła sobie dwudziestu mężczyzn. Pochodzili oni z wyspy Nantucket, która od wielu pokoleń słynęła z wielorybnictwa. To właśnie dzięki temu wyspa ta funkcjonowała. Każdy młody chłopak marzył o przyszłości wielorybnika, choć było to zajęcie naprawdę ciężkie, było ono jednocześnie szczytem marzeń wszystkich mężczyzn. Wyglądało to mniej więcej tak, że po wyruszeniu na morze w poszukiwaniu wielorybów, załoga spędzała tam 2-3 lata po czym wracała do domu na około 3-4 miesiące i potem znowu wyruszała na łowy. Statek Essex miał 26 metrów długości i 238 ton wyporności więc był to naprawdę kawał porządnego statku. Załoga miała za sobą już kilka udanych łowów, w beczkach pod pokładem umieszczane było coraz więcej wielorybiego tłuszczu na którym najbardziej im zależało. Niestety szczęście przestało im sprzyjać. 20 listopada 1820 roku czyli po ponad roku od wypłynięcia z rodzimej wyspy statek Essex został staranowany przez rozwścieczonego kaszalota. To wielkie zwierzę nie wiedzieć czemu rozpędziło się i dwukrotnie uderzyło głową w statek. zniszczenia okazały się tak wielkie, że w ciągu kilkunastu minut statek został zatopiony. Kaszalot odpłynął jakby nic się nie wydarzyło, a dwudziestoosobowa załoga trafiła do trzech małych, podniszczonych łódek, z niewielkim zapasem jedzenia i wody, mając do przepłynięcia kilka tysięcy kilometrów po bezkresnych i bezlitosnych wodach oceanu. 

Katastrofa ta przeszła podobno do legendy i jest jedną z najbardziej znanych katastrof morskich. Ja jak dotąd nigdy o niej nie słyszałam, ale podobno to właśnie ona była inspiracją dla Hermana Melville'a do napisania kulminacyjnej sceny w słynnym Mobby Dick'u. 

Osoby, które przeżyły po wielu latach opisywały to co się wydarzyło, wiele osób wracało do ich zeznań, opowieści, aby napisać własne wersje tej katastrofy, jednak jak dotąd nigdy nie były one tak dokładne jak ta opowiedziana przez najmłodszego członka załogi statku Essex. Thomas Nickerson miał zaledwie 14 lat kiedy trafił na statek. Był chłopcem kabinowym. To właśnie między innymi z jego opowieści autor stworzył tę książkę. Chłopak miał inne spojrzenie na to co się działo i wszystko to potrafił w logiczny sposób opowiedzieć. Wiele lat po katastrofie nadal pamiętał wszystko jakby wydarzyło się to zaledwie wczoraj... 

Jaka jest ta książka? Oj zdecydowanie mogę powiedzieć, że emocjonująca! Czytałam ją z zapartym tchem, chłonęłam każde słowo i wyobrażałam sobie dokładnie wszystko to co zostało tutaj opisane. Jest to opowieść naprawdę straszna i zarazem tak dobra, wciągająca i ciekawa, że nie sposób się od niej oderwać. Wewnątrz nie znajdziemy żadnych dialogów, wszystko to zostało opisane, opowiedziane przez narratora (w tym przypadku samego autora), jednak jego styl pisarski jest na tyle dobry, że nie wynudzimy się przy tych wszystkich opisach, które momentami wybiegały na zupełnie inne "tory". Brak dialogów nie wpłynął źle na książkę i bez nich także da się ją szybko i sprawnie pochłonąć. Przeczytamy tutaj o bardzo wielu rzeczach między innymi o rodzimej wyspie załogi, o jej mieszkańcach, o przeszłości, o tym jak wyglądało życie na niej, jak wyglądało życie na morzu. Przeczytamy dokładny opis pościgu za kaszalotem, równie dokładny opis jego zabijania oraz wydobywania z niego tłuszczu. Przeczytamy także o katastrofie oraz o dalszych losach dwudziestu rozbitków. O ich walce z głodem i pragnieniem, o ich powolnej agonii, o kanibalizmie, o nadziei i jej późniejszym braku... Wszystko to jest naprawdę przejmujące, jest to koszmar, jakiego nasze umysły z pewnością nie potrafią sobie nawet wyobrazić. Książka ta jest straszna i jednocześnie dobra, po jej przeczytaniu kłębią się we mnie tak różne uczucia, że aż ciężko mi je opisać. Jestem naprawdę poruszona i pozostaje mi jedynie napisać, że po jej lekturze z niecierpliwością będę oczekiwała chwili kiedy będę mogła oglądnąć film, który powstał na jej podstawie. Ja ze swojej strony mogę powiedzieć Wam, że polecam tę powieść, ale to czy po nią chwycicie z pewnością zależeć będzie od tego czy lubicie taką tematykę...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz