13 listopada 2015

Rok w lesie


EMILIA DZIUBAK

wydawnictwo: Nasza Księgarnia 
ilość stron: 28
format: 23x31 cm
rok wydania: 2015 cena: 44,90zł


O tej książce słyszałam tak bardzo dużo dobrych opinii, że nie mogłam się jej oprzeć. Musiałam sprawdzić, czy jest tak genialna, jak wszyscy pisali. W końcu cały facebook, instagram oraz większość blogów książkowych, które odwiedzam ciągle ją zachwalali. A ponieważ miałam okazję poznać pierwszy tytuł z tej ciekawej "serii", czyli Rok w mieście. I książka ta bardzo spodobała się moim dziewczynom - tym większą miałam ochotę na tą część. W zasadzie trudno tu mówić o serii. Lektury te różnią się od siebie nie tylko grafiką, ale i autorem. Ale z drugiej strony patrząc na ich tytuły nie sposób skojarzyć ich ze sobą, prawda?

Ale do rzeczy. Podobnie jak Rok w mieście tutaj także mamy okazję zaobserwować zmiany jakie zachodzą na świecie wraz z każdym następnym miesiącem. Często zdarza nam się, że wielu takich szczegółów nie dostrzegamy na co dzień. Tymczasem świat wokół nas stale się zmienia. W styczniu jest bardzo zimno, a na drzewach brakuje liści. W lutym znacznie częściej niż dotychczas pada śnieg. W marcu zaczynają się roztopy. W kwietniu otacza nas coraz więcej zieleni. Maj to pełen rozkwit wszelkiej roślinności itd itp.

Takich zmian jest znaczenie więcej, gdyby tak dobrze przyjrzeć się temu co nas otacza na pewno umielibyśmy wymienić ich całe mnóstwo. Szkoda tylko, że zazwyczaj dostrzegamy je dzieląc rok na pory roku, a nie poszczególne miesiące. Łatwiej jest nam dostrzec duże zmiany, a nie te mniejsze. Czas biegnie zbyt szybko, zazwyczaj nie mamy czasu na to by stale obserwować świat dookoła. Ale... może właśnie dzięki tej książce to się zmieni? Może nauczymy się dostrzegać nawet te najmniejsze zmiany wokół nas? A może uda nam się uczulić to wszystko również nasze dzieciaczki?

Myślę, że takie właśnie lektury są świetne do takiej nauki. Bo choć wewnątrz nie znajdziemy żadnego tekstu, to ilustracje, które królują na poszczególnych stronach mówią nam wszystko. Tu nie potrzeba żadnych opisów, wielkich opowiadań, esei na dany temat. Wystarczy jedno spojrzenie i wszystko jest już jasne! Jak to możliwe? W czym tkwi jej magia? To bardzo proste! 

Autorka tej książki skupiła się na jednym, wybranym miejscu. Wiemy, że las jest ogromny i ma mnóstwo pięknych zakątków. Jednak przeglądając tę książkę nie spacerujemy po nim. Nie podróżujemy w poszukiwaniu nowych wrażeń. Tu czujemy się tak, jakbyśmy ustawili wielką kamerę w jednym miejscu i nagrywali to co się dzieje dookoła przez okrągły rok. Miejsce się nie zmienia. Podobnie jak większość widzianych tam zwierząt. Zmienia się tylko otoczenie, zachowanie przyrody. Zmieniają się miesiące a wraz z nimi pory roku. I właśnie dzięki temu jesteśmy wstanie dostrzec nawet najdrobniejsze zmiany zachodzące wokół nas. Widzimy każdy nowy pączek, nowy kwiat lub jego brak. Patrzymy i widzimy, że świat, który nas otacza stale się zmienia I to chyba największa zaleta tej książki. Ona uczy nas i nasze dzieci, że na świat trzeba patrzeć, a nie tylko przechodzić obok zupełnie go nie dostrzegając.

Ogromnym plusem w tej książce jest oczywiście grafika. Muszę przyznać, że choć "Rok w mieście" bardzo spodobał się wszystkim w naszej rodzinie, to "Rok w lesie" po prostu skradł im serce. Ta książka jest po prostu cudowna i wcale się nie dziwię, że wszyscy, którzy mieli okazję ją poznać osobiście - rozpływali się w zachwytach. Bo wystarczy zerknąć do środka i nie można oprzeć się pokusie by nie obejrzeć jej od samego początku aż do końca. Przede wszystkim na każdej stornie jest mnóstwo szczegółów, które małe dzieci bardzo lubią. Oglądanie takich obrazków przypomina przezywanie jakiejś wielkiej przygody. Mamy wrażenie, ze te ilustracje żyją i opowiadają nam jakąś historię. I choć oglądamy je już nie pierwszy raz, stale dostrzegamy coś nowego.

Poza tym, skoro tym razem mamy okazję obserwować zmiany zachodzące w przyrodzie właśnie w lesie, to nic dziwnego, że na każdej ze stron znajdziemy mnóstwo wspaniałych zwierzaczków. A jak każdy wie, dzieciaczki uwielbiają zwierzęta. Nie ma tu zatem samochodów, budynków, samolotów, pociągów, dróg, szkół itp. Za to są tu na przykład dziuple w drzewach, śliczne małe norki, tunele pod ziemią, gniazda itp. Możemy zatem patrzeć nie tylko na to kiedy drzewa kwitną, a kiedy gubią liście, lecz również jak zachowują się zwierzęta, gdy zmieniają się miesiące. Gdy na dworze raz jest chłodniej, a raz cieplej. Gdy czas pomału płynie.

Fajnym pomysłem jest również to, że tuż po otwarciu tej książki znajdziemy spis wszystkich zwierząt, które potem zagoszczą na kolejnych stronach. Są tu nie tylko ich wizerunki, ale również krótki opis. Więc, gdy zerkniemy na jakiś miesiąc i zainteresuje nas zwierzak, którego nie rozpoznamy, wystarczy wrócić tutaj i dowiedzieć się co nieco na jego temat. Gdy natomiast zerkniemy na sam koniec - znajdziemy wielki labirynt. Czyli dodatkową atrakcje dla naszych maluszków. Rewelacja, prawda??

I pomyśleć, że jeszcze kilka miesięcy temu zastanawiałam się jaki urok mają książki, w których niczego nie jesteśmy w stanie przeczytać. Gdzie poza ilustracjami nie ma żadnego tekstu. Takie lektury wydawały mi się dziwne. A teraz po prostu je uwielbiam! Nie wiem naprawdę jak one działają, ale trzeba przyznać, że przyciągają one małego czytelnika jak magnes! Moja Natalka uwielbia po nie sięgać. Do tego stopnia, ze mam czasem wrażenie, że zna ja już na pamięć. I nie zmienia to jej nastawienia do książkę, które taki tekst posiadają i mała zanim przekręci stronę musi wysłuchać ,mnie do końca. To nie jest tak, ze gdy dziecko polubi książki z obrazkami przestanie interesować się tymi z tekstem. Moje dziecko lubi i jedne, i drugie. A te, gdzie brakuje tekstu uczą nasze maluchy spostrzegawczości, wrażliwości na to co nas otacza. Rozwijają u nich wyobraźnię. Powiem krótko. Są cudowne! Polecam!!! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz