10 maja 2015

Lena. Witaj braciszku!


FANNY JOLY, ROSER CAPDEVILA

wydawnictwo: Debit
ilość stron: 48
format: 14,5x21 cm
rok wydania: 2015
cena:  11,90 zł  10,90 zł

Jak pewnie wiecie od bardzo, bardzo niedawna na świecie jest Nikusiowy braciszek. Powiem szczerze, że nie musiałam jakoś specjalnie przygotowywać mojego starszaka na to wydarzenie. Od początku wiedział, że w moim brzuszku jest dzidzia, cieszył się ogromnie, a kiedy dowiedział się, że będzie chłopiec po prostu skakał z radości. Codziennie odliczał dni do terminu... A ja zamiast przekonywać go jak fajnie będzie kiedy pojawi się dzidziuś musiałam uświadamiać go, że z pewnością nie zawsze będzie kolorowo, że maleństwo będzie czasem płakać, że będą momenty kiedy pewnie będzie musiał zachowywać się nieco ciszej, że za jakiś czas będzie musiał zacząć dzielić się zabawkami, że pokój już nie będzie tylko dla niego... W końcu to wszystko prawda więc wolałabym, aby przyjął to do wiadomości już teraz :)

W tej książeczce jest właśnie zupełnie odwrotnie. Nikodem od początku był bardzo szczęśliwy i nie mógł doczekać się braciszka, natomiast mała Lena - nasza główna bohaterka - ani odrobinę nie była zadowolona z faktu, że w ich domu pojawi się kolejne dziecko...

Lena to pięciolatka. Bardzo zdziwiła się kiedy zauważyła, że jej mamie zaczął rosnąć brzuch. Przecież zawsze była taka chuda... Wtedy rodzice postanowili przeprowadzić z córeczką poważną rozmowę i poinformowali ją o tym, że w brzuszku mamy rośnie dzidzia. Lena była załamana. Dziwiła się czemu rodzice są z tego powodu tacy szczęśliwi. Przecież ona doskonale wiedziała, że małe dzieci ciągle płaczą, wymiotują, robią kupy, wszystko niszczą, a na dodatek nic nie rozumieją i nic nie potrafią powiedzieć. Dlaczego więc rodzice są tacy zadowoleni? Czyżby nie wiedzieli co za koszmar ich czeka? Mama Leny stawała się coraz grubsza i grubsza, aż pojechała do szpitala. Dziewczynka miała nadzieję, że tam wyleczą ją z tego dziecka i znowu będzie jak dawniej. Jednak kiedy mama wróciła ze szpitala, a na dodatek okazało się, że Lena ma braciszka... Zresztą nie będę zdradzać Wam wszystkiego, o tym przeczytacie już sami ;)

Powiem Wam, że nie wyobrażam sobie takiej sytuacji w domu. Nikodem ma już prawie siedem lat. Od początku mojej ciąży wiedział na czym polega rośniecie dzidziusia w brzuszku, mniej więcej wie też na czym polega poród. Nie mógł się już doczekać maleństwa w domu. A nasza główna bohaterka wręcz przeciwnie. Zupełnie nie chciała nowego członka rodziny i raczej nie za bardzo wiedziała o co chodzi z tą całą ciążą. Moim zdaniem rodzice zdecydowanie za mało rozmawiali z nią na ten temat ;) Książeczka ta jest idealna dla dzieciaków spodziewających się młodszego rodzeństwa. Ale polecam ją właśnie takim dzieciom, które nie specjalnie są szczęśliwe z tego powodu. Nikodema nieco "przeraziły" momenty, w których Lena wymieniała wszystkie wady malutkich dzieci. Przez moment miałam nawet wrażenie, że jego entuzjazm dotyczący braciszka zniknął. Na szczęście po rozmowie ze mną zrozumiał, że nie wszystko co opowiadała dziewczynka musi się sprawdzić ;)

Książki o małej Lence i jej braciszku to nowa seria idealna zarówno dla chłopców jak i dziewczynek. Szczególnie tych niedużych posiadających już młodsze rodzeństwo ;) W naszym przypadku ta część akurat nie zdała swojej roli, bo Nikodema wcale nie trzeba było przekonywać do tego jak fajnie będzie mieć małego braciszka. Ale z pewnością wielu dzieciom może się ona przydać.

Jest to dosyć cienka książeczka, formatu zeszytowego, z miękką okładką, klejonymi stronami i jedną historyjką w środku. Czcionka jest duża i bardzo czytelna więc starszaki z pewnością świetnie poradzą sobie z samodzielnym czytaniem. No i jeszcze ilustracje - jest ich dużo, są kolorowe i zabawne. Więc na zakończenie powiem Wam tylko tyle, że całość prezentuje się ładnie i ciekawie. Szczególnie polecam starszemu rodzeństwu, które jest niezadowolone z powodu pojawienia się na świecie młodszego braciszka czy też siostrzyczki :)



2 komentarze:

  1. U nas całkiem na czasie, dzięki za recenzję, bo i cena całkiem przyjemna :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja bardzo nie chciałam rodzeństwa jako dziecko - w efekcie jestem jedynaczką. No ale może 22 lata temu nie mieli po prostu takich bajek...

    www.maialis.pl

    OdpowiedzUsuń