MATT ARMENDARIZ
wydawnictwo: Helion
ilość stron: 208
format: 23x23 cm
rok wydania: 2014
cena:54,90 zł44,47 zł
Jestem blogerką. Niezaprzeczalnie od kilku lat mogę siebie tak nazywać ;) Jednak zdecydowanie nie jestem blogerką kulinarną. Skąd więc taka książka w rękach mych? Z pewnością zauważyliście jak bardzo uwielbiam książki kulinarne. Wiem, tego nie da się po prostu nie zauważyć, w końcu ciągle o tym trąbię ;) Powiem Wam, że choć nie pałam zbyt wielką miłością do gotowania to mimo wszystko lubię sobie czasem poeksperymentować i ugotować coś nowego. A jeśli już do tego dojdzie i na dodatek danie to mi się uda i jest zjadliwe, a nawet smaczne to lubię się tym czymś pochwalić, albo raczej podzielić na innym blogu, który współtworzę - na Babylandii. Ale mimo mojej wielkiej miłości do fotografii zdjęcia potraw nie wychodzą mi zbyt ciekawie i właśnie to chciałabym nieco podszkolić. Tak oto doszłam do sedna sprawy ;) Już wiecie skąd w mojej biblioteczce domowej taka właśnie pozycja książkowa ;)
Ja już mam to do siebie, że lubię sobie trochę pogadać, poopowiadać... Stąd ten przydługi wstęp. Ale teraz już nie przedłużając powiem Wam słów kilka o książce. W końcu ona tutaj najważniejsza ;) W środku znajdziemy podział na cztery główne części, a w każdej z nich kilka rozdziałów oraz podrozdziałów, które pokażę poniżej:
Część I - Elementarz - "Krótka historia fotografii kulinarnej", "Obiektywy, aparaty i formaty plików", "Głębia ostrości", "Podstawy oświetlenia", "Sprzęt-korzystaj z tego co masz", "Temperatura kolorów i balans bieli", "Metody pracy"
Część II - Kreatywność - "Kompozycja", "Trudności i wyznania"
Część III - Stylizacja - "ABC stylizacji", "Wszystko o rekwizytach"
Część IV - Kruczki i sztuczki czyli praktyka - "Dziesięć porad Matta dla fotografów kulinarnych", "Fotografowanie w restauracji", "Potrawy trudne do sfotografowania i jak sobie z nimi radzić", "Pomocy! Chcę sfotografować swój obiad"
W niektórych z powyższych rozdziałów znajdują się także różne podrozdziały, ale nie będę już tak drobiazgowo wszystkiego wymieniać. Chodziło mi raczej o to, abyście zobaczyli czego mniej więcej możecie spodziewać się po tej książce. A jak widać spodziewać można się sporo :) Autor podszedł do sprawy bardzo na luzie. Ta książka została napisana w naprawdę fajny sposób, skierowana do osób nie koniecznie zajmujących się fotografią profesjonalnie. Nie trzeba znać całej fotograficznej teorii, aby wiedzieć o czym mowa.
Już na początku autor uświadamia nam, że aby zrobić dobre zdjęcie wcale nie trzeba posiadać wypasionego aparatu. Wiadomo, że drogą lustrzanką z super obiektywami zdjęcie będzie wyglądało lepiej, ale jeśli mamy w posiadaniu jedynie aparat kompaktowy czy nawet tylko telefon komórkowy to także może nam wystarczyć. Przeczytamy kilka słów o trybach w aparatach, dalej o głębi ostrości o o tym, ż to cudne rozmazane tło, które tak pięknie prezentuje się na zdjęciach przy fotografii kulinarnej nie zawsze musi dobrze się prezentować... Będzie także o odpowiednim oświetleniu potraw co jest ogromnie ważnym elementem w fotografii kulinarnej. Zobaczymy jak przy użyciu kilku zwykłych rzeczy możemy ładnie doświetlić nasze dania.
Poczytamy także o balansie bieli i o tym jak sprawić, aby danie miało odpowiedni odcień i wyglądało smakowicie i naturalnie. Znajdziemy także rozdział o kompozycji czyli słów kilka o tym kiedy warto pobawić się w zbliżenia, a także o tym, że warto eksperymentować, próbować fotografować z różnych perspektyw, sprawdzać czy lepiej wygląda zdjęcie zrobione na wprost, z perspektywy 3/4 czy może lepiej z góry... Jest też rozdział o stylizacji czyli o tym jak układać dania w naczyniach, aby wyglądały estetycznie, zachęcająco... Poczytamy też o tym jakich rekwizytów używa autor książki i przekonamy się, że niektóre z nich są tak banalne, a jednocześnie tak ciekawie wyglądające, że każdy z nas może sam stworzyć coś takiego w domu ;)
Znowu się rozpisałam na temat tego co znajduje się w książce, ale powiem Wam, że tak mnie to zafascynowało, tak wciągnęło i zainteresowało, że z chęcią opowiedziałabym Wam wszystko ze szczegółami! Ale nie, nie, od tego jest książka i jestem pewna, że osoby zainteresowane tematem bezzwłocznie po nią sięgną, bo naprawdę warto :) Tak jak wspominałam gdzieś powyżej autor podchodzi do tego wszystkiego na luzie. Choć jest profesjonalnym fotografem kulinarnym, który robi zdjęcia do czasopism, fotografuje na zlecenia różnych klientów, jeździ po świecie i robi zdjęcia w różnych restauracjach, a na dodatek jest blogerem kulinarnym, mimo całej swojej "profesjonalności" potrafi opowiedzieć nam zwykłym szaraczkom w jak łatwy sposób można zabrać się do fotografii kulinarnej. I choć wielokrotnie powtarza, że przed nami wzloty i upadki, że pewnie wiele razy uznamy, że tak się nie da, że jesteśmy do kitu bo nie umiemy, to mimo tego warto próbować, eksperymentować i odkrywać własną drogę. Z jego pomocą, z ciekawymi radami i pomysłami będzie to o wiele łatwiejsze - zapewniam :)
Za tę skarbnicę fotograficznych porad serdecznie dziękuję księgarni internetowej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz