PETER BROWN
wydawnictwo: Nasza Księgarnia
ilość stron: 32
format: 20,5x26,5 cm
rok wydania: 2015
cena:24,90 zł19,90 zł
Mieliście kiedyś jakieś domowe zwierzątka? Z pewnością mieliście... A mieliście kiedyś ochotę przygarnąć dzikie zwierzątko znalezione gdzieś na dworze, na przykład w lesie podczas spaceru? Nasza główna bohaterka właśnie coś takiego zrobiła i nie wyszło z tego nic dobrego ;) Koniecznie przekonajcie się sami!
Lusia Niedźwiedzińska to... niedźwiedź ;) Właściwie jeszcze niedźwiedziątko. Podczas spaceru i zabawy w lesie zauważyła w krzaczkach kogoś kogo od razu pokochała miłością szczerą i prawdziwą. Był to mały chłopiec, który wydawał strasznie śmieszne dźwięki więc nazwała go Piskacz. Postanowiła zabrać Piskacza do domu i ubłagała mamę, aby ta pozwoliła go jej zatrzymać. Mama była przeciwna temu, ostrzegała Lusię, że dzieci to okropne zwierzątka domowe. Ale ostatecznie zgłodziła się, aby jej córeczka zatrzymała swojego nowego pupila. Czas mijał im na wspólnej zabawie, wspólnym jedzeniu i wspólnym spaniu.
Jednak Piskacz naprawdę okazał się okropnym zwierzątkiem domowym! Nie potrafił korzystać z kuwety! Nie potrafił się bawić tak jak chciała Lusia! Brudził strasznie! Rozwalał meble! Aż zniknął całkiem! Niedźwiedziątka była załamana, jednak postanowiła go wytropić. Udało się jej to, choć po tym co zobaczyła, nie wzięła go już do swojego domu. Było jej smutno, ale zrozumiała, że Piskaczowi lepiej będzie na wolności ;)
Opowiedziałam Wam całą historyjkę, ale powiem Wam, że ta historyjka to tak naprawdę tylko kilkanaście zdań. Jest ona bardzo króciutka, czyta się ją ekspresowo, a mimo tego można się przy niej naprawdę uśmiać! Zarówno ja jak i Nikodem mieliśmy mnóstwo frajdy podczas jej czytania ;)
Powiem Wam, że kiedy tylko zauważyłam tę książkę w zapowiedziach wydawnictwa Nasza Księgarnia wiedziałam, że koniecznie będziemy musieli się z nią zapoznać. Strasznie lubię takie nietypowe książeczki, a ta z pewnością jest nietypowa, ogromnie pomysłowa i zabawna. Nic tylko pogratulować autorowi wyobraźni ;) Dzięki tej historyjce nasze dzieci nie tylko się uśmieją, ale i z pewnością zrozumieją, że nie każde zwierzątku czułoby się dobrze na uwięzi. Jest to fajne odwrócenie ról. Myślę, że gdybyśmy przygarnęli do domu małego niedźwiadka sprawa miałaby się podobnie :)
Pierwsze co mnie przyciągnęło i zainteresowało to tytuł. Nawet mój mąż tak się zaciekawił tytułem, że sam sobie przeczytał tę książkę ;) Mi na dodatek strasznie podoba mi się także wygląd tej książeczki. Już na pierwszy rzut oka widać jakie fajne ilustracje znajdziemy w środku. Tutaj wszystko wygląda na "podstarzałe". Pożółkłe kartki, ramki dookoła ilustracji jakby drewniane, matowe kartki. Wszystko prezentuje się naprawdę fajnie i ciekawie :) No i tekst... Jest go niewiele, jest duży, czytelny i zapisany dosyć niestandardowo, w chmurkach, ramkach... Ja jestem bardzo zadowolona, moje dziecko też jest bardzo zadowolone, myślę, że Wam i Waszym pociechom także książka przypadnie do gustu ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz