30 września 2014

Pierwszy ogrodnik


DENISE HILDRETH JONES

wydawnictwo: Święty Wojciech
ilość stron: 416
format: 14x21 cm
rok wydania: 2014
cena: 34,90 zł

Nie jestem pewna czy lektura tej książki w ciąży to dobry pomysł. Powiem Wam, że chyba jednak nie bardzo. Teraz kiedy hormony we mnie szaleją stałam się jeszcze bardziej emocjonalna niż przedtem. Zawsze się wzruszałam słysząc czy czytając o smutnych rzeczach, ale połowę tej książki mam przepłakane. Jest to naprawdę przygnębiająca i jednocześnie pocieszająca opowieść o stracie tak wielkiej, że większej nawet nie potrafię sobie wyobrazić. O smutku tak głębokim, że nie wiem czy potrafiłabym się z niego wydostać. O poczuciu winy tak ogromnym, że nie wiem jak można by z nim żyć. Ale jest to także opowieść o nadziei, o miłości, o wierze...

Gray to gubernator stanu Tennessee. Ma wspaniałą rodzinę - żonę Mackenzie i pięcioletnią córeczkę Maddie. Dziewczynka jest ich cudem, ich wyśnionym dzieckiem. Mackenzie od zawsze pragnęła rodziny jednak przedtem kilkakrotnie poroniła więc Maddie jest ich prawdziwym oczkiem w głowie. Małżeństwo stara się nawet o kolejne dziecko jednak znowu niewiele z tych starań pożytku... Pewnego dnia w okropnym wypadku samochodowym ginie mała Maddie. Jej rodzice są zrozpaczeni, jednak to Mackenzie kierowała samochodem, nie może wybaczyć sobie tego co się stało. Zamyka się w sobie, nie wstaje z łóżka, nie je, nie myje się, nie odzywa do nikogo. U jej boku jest jej matka, jej mąż, ale nie potrafią poradzić sobie z wyciągnięciem jej z tego dołka. Wszystko zmienia się diametralnie kiedy okazuje się, że Mac znowu jest w ciąży, że jeszcze przed tym strasznym wypadkiem zakiełkowało w niej nowe życie. Odsuwa od siebie żałobę i stara się cieszyć każdym kolejnym dniem. Uważa, że to prawdziwy cud, że to dziecko zostało im zesłane, aby ich pocieszyć. Jednak po kolejnej tragedii kobieta nie będzie potrafiła się już podnieść z tej psychicznej przepaści. Z pomocą będą nadchodzić wszyscy bliscy, nawet psychiatra lecz to wszystko na nic się zda... Szczególną rolę w tym wszystkim odegra pewien staruszek - ogrodnik od 25 lat pracujący w ogrodzie gubernatorskim...

Cóż ja mogę powiedzieć. Takiego ogromu tragedii chyba nikt nie potrafiłby znieść. Nie wyobrażam sobie poronienia dziecka, teraz kiedy jestem w ciąży ten wątek szczególnie napędził mi stracha. Ale strata dziecka, w tym przypadku pięcioletniego dziecka, które umiera na naszych oczach, ginie na miejscu. Nie chce nawet o takim czymś myśleć. Nawet teraz kiedy piszę te słowa to łzy ciekną mi po policzkach. Gdyby coś miałoby się stać mojemu synkowi... Nie wiem jak bym postąpiła, ale to jak czuła i jak zachowywała się główna bohaterka jest dla mnie jak najbardziej zrozumiałe. Ta książka jest naprawdę pełna rozpaczy, ale jest także pełna nadziei i wiary. Płakałam przy czytaniu jak dziecko, nie raz przerywałam, aby przytulić mojego synka, albo aby wytrzeć oczy ponieważ rozmazywał mi się teks... Takiego czegoś nie życzyłabym nawet najgorszemu wrogowi! Jeśli jesteście dosyć odporni na taki ogrom bólu i smutku to polecam. Ja czytałam ją z zapartym tchem i załzawionymi oczami, ale powieść ta wciągnęła mnie bez reszty...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz