23 maja 2014

Tajemnice mojej mamy


JANINA ZAJĄCÓWNA

wydawnictwo: Siedmioróg
ilość stron: 280
format: 14x20,5 cm
rok wydania: 2014
cena:26,99 zł

Nie po raz pierwszy okazuje się, że książka dla młodzieży może być nie tylko ciekawa, ale także bardzo mądra. Jadnak chyba nigdy nie zdarzyło mi się tak bardzo wciągnąć się w fabułę i tak bardzo emocjonalnie podejść do wydarzeń w niej opisanych co tym razem. Sama byłam zdziwiona, że tak polubiłam główną bohaterkę tej książki i mocno ściskało się moje serce, gdy jej życie coraz bardziej się komplikowało. Płakałam razem z nią i złościłam na niesprawiedliwość losu oraz bezradność jej i jej ukochanego ojca. Ale... o tym za chwilkę.

Według mnie są na świecie kobiety, które nie powinny mieć dzieci. Które nie nadają się na bycie matkami, a ich instynkt macierzyński albo nigdy nie dochodził do głosu, albo ulatywał gdzieś w nieznane wraz z dorastaniem ich latorośli. Znam to niestety z mojego otoczenia i wiem jak strasznie takie zachowanie odbija się na dzieciach. Tym bardziej żal mi było Madzi. 11-to letniej bardzo mądrej, bystrej i zaradnej dziewczynki, której matka właśnie była taką kobietą. Nieczułą i głupią. Kobietą, dla której kariera, pieniądze oraz nowi partnerzy byli całym światem. Nie interesował jej dom, ani dziecko. Nie martwiła się o ich uczucia, potrzeby. Nic sobie nie robiła z krzywdy jaką im wyrządza. Najważniejsze było to czego ona chce i już. A Magda? Przez zachowanie swojej mamy bardzo szybko dorosła i dojrzała. Wiedziała, że na matce nie może ufać, choć niekiedy łudziła się, że będzie miała normalny dom. Bolało ją serce, gdy patrzyła na cierpienia swojego tatusia, którego kochała najbardziej na świecie. A matka? Dla niej, wraz z odejściem umarła. Tak po prostu. Przestała dla niej istnieć. Ale czy w rzeczywistości? Może to był po prostu sposób na to by mniej cierpieć? Magda przecież kochała swoją matkę. Jak każde dziecko. Nie potrafiła zrozumieć jej samolubnego zachowania, cierpiała, gdy ta ignorowała ją lub traktowała jak powietrze. A mimo to, gdzieś tam tliła się w niej nadzieja, że może uda się ją przekonać by było jak dawniej.

Nie chcę Wam zdradzać szczegółów fabuły. Powiem tylko,  że jest to książka o rozbitej rodzinie. O nieodpowiedzialnej i lekkomyślnej matce, oraz bardzo kochającym i troskliwym ojcu. O szalonym lecz bardzo posłusznym psie, o kilku zauroczonych kobietach, kilku chłopcach oraz dziewczynce o imieniu Magda. To właśnie ona jest tu najważniejsza. 11-toletnia niezwykle inteligentna, bystra i spostrzegawcza dziewczynka, która kocha czytać "dorosłe" książki, ma same szóstki na świadectwie szkolnym i żadnych przyjaciółek. W szkole polubił ją tylko jeden chłopiec, a wszyscy wokół nazywają ją "szajbuską", bo jest inna. Inteligentniejsza. Jak to jej babcie nazywa: stara malućka - i już.

"U nas też nie jest wesoło, ale ja wiem, że smutek jest czymś naturalnym, wlecze się za nami jak cień, trzeba go polubić, a najlepiej nie zauważać. To właśnie robię. Stale jestem czymś zajęta."

Muszę przyznać, że do tej lektury nie podchodziłam zbyt entuzjastycznie. Zniechęcił mnie fakt, że to książka dla młodzieży, a ja mam akurat fazę na romanse dla dorosłych. No i drobna czcionka. Bardzo drobna. Miałam wątpliwości czy przebrnę przez te kilkaset stron. Czy się nie zanudzę. Tymczasem lektura ta już na samym początku bardzo mnie wciągnęła. Nie tylko ze względu na treść, bo choć trzeba przyznać, że jest bardzo ciekawa to i tak nie jest to jedyna zaleta tej lektury. Przede wszystkim szalenie spodobał mi się styl pisania jej autorki. Błyskotliwe spostrzeżenia, trafne, cięte riposty, dużo dialogów, szybka akcja, zaskakująca fabuła. W zasadzie mogłabym tak wymieniać bez końca, bo zdaje się, że spokojnie już po tej pierwszej książce mogę zaliczyć Panią Janinę Zającównę do moich ulubionych pisarzy. Książkę czytałam jednym tchem i bardzo się cieszę, że miałam okazję ją poznać.
"Teraz nie chcę słyszeć o miłości, za dużo jej w słowach, wszyscy o niej mówią, a to nic nie znaczy. Słowo "miłość" straciło sens i brzmi fałszywie, za dużo w nim zgrzytów i świstów. Zużyło się od częstego używania."
Z bohaterką tej książki bardzo się zżyłam.  Od samego początku, aż do ostatniej strony mocno trzymałam kciuki, żeby wszystko się ułożyło. By to dziecko było szczęśliwe. Podziwiałam Magdę za jej rozsądek i zaradność. Według mnie ta dziewczynka jest naprawdę wyjątkowa, a jej matka nie potrafi tego dostrzec i docenić.  A książka? Jest równie wyjątkowa co jej główna bohaterka. Mnie bardzo się podoba i bardzo gorąco ją Wam polecam.

1 komentarz:

  1. No proszę, w takim razie wielkie ukłony dla Pani Janiny Zającówny :) Ja również lubię mądre i ciekawe książki :)

    OdpowiedzUsuń