TADEUSZ ROSS
wydawnictwo: Skrzat
ilość stron: 48
format: 24x21 cm
rok wydania: 2007
cena: 17,91 zł
Dziś będę się zachwycać. Będę zachwalać i rozczulać się nad tą książeczką bardzo, bo jestem z niej naprawdę zadowolona. Zatem jeśli nie chcecie się zasłodzić, to radziłabym odpuścić sobie czytanie tej recenzji :P
Przygody literek to oczywiście wierszyki. Wiem, wiem, niejednokrotnie polecałyśmy Wam już wierszyki, a także nie raz polecałyśmy rymowanki dotyczące literek alfabetu. Ale muszę przyznać, że z tej lektury jestem wyjątkowo zadowolona. Hm... mam tylko nadzieje, że uda mi się Wam wyjaśnić, dlaczego właśnie ta tak bardzo przypadła mi do gustu. Zatem uwaga uwaga, zaczynam zachwalanie ;)
Podobnie jak w innych takich książeczkach tutaj także każdy z wierszyków dotyczy innej literki alfabetu. Bardzo podoba mi się fakt, że oprócz literek podstawowych są także wiersze na przykład o "ą", "ś" czy "ź". W dodatku każdy wiersz jest wręcz "naszprycowany" literką, której właśnie dotyczy. A poza tym, śledząc tekst w książce literki te są też wyróżnione na czerwono. Dziecko zatem nie tylko słucha wesołych i ciekawych rymowanek na ten temat, ale także poznaje ich graficzny zapis zarówno jako literkę małą jak i dużą. Nie uważacie, że to świetny pomysł?
"Raz strażak Rysio i strażak Romek
gasili rano Doroty domek.
Bystro gasili, by się nie spalił,
ale się spalił, bo rapowali.
Do tego morał chcę prosty dodać:
Nie zawsze można sobie rapować."
Co więcej, wierszyki są naprawdę fajne. My ogólnie lubimy takie utwory, ale te czyta nam się wyjątkowo dobrze. Wiersze są śmieszne i ciekawe. Fajnie się rymują, są bardzo pomysłowe i co najważniejsze są bardzo rytmiczne dzięki czemu łatwo wpadają w ucho. Niektóre Alicja potrafi już mi dopowiadać, choć czytałyśmy je zaledwie trzy czy cztery razy. Muszę jednak przyznać, że fantastycznie się przy nich bawimy i pewnie jeszcze nie raz będziemy je czytać.
Nie będę sobą jak nie wspomnę także o grafice w książeczce. Na każdej ze stron znajdźmy całe mnóstwo pięknych wesołych i bardzo zabawnych ilustracji, które zdobią i bawią małego czytelnika. Wiem, że w literaturze w zasadzie najważniejsza jest treść, ale jak przyjemnie jest zaglądać do takiej książeczki, która cieszy nie tylko słowem, ale także opracowaniem :)
I na koniec jeszcze niespodzianka. Do tej lektury dołączona jest także płyta! A na niej wszystkie utwory z książeczki w interpretacji ich autora czyli Tadeusza Rossa. Wiecie, że ogólnie jestem zwolenniczkę czytania dziecku książki osobiście, ale tą płytę sama z przyjemnością sobie włączam.
Nie wiem czy Was przekonałam, ale jeśli nie to żałujcie. Ja i Alicja jesteśmy zachwycone!
Podobnie jak w innych takich książeczkach tutaj także każdy z wierszyków dotyczy innej literki alfabetu. Bardzo podoba mi się fakt, że oprócz literek podstawowych są także wiersze na przykład o "ą", "ś" czy "ź". W dodatku każdy wiersz jest wręcz "naszprycowany" literką, której właśnie dotyczy. A poza tym, śledząc tekst w książce literki te są też wyróżnione na czerwono. Dziecko zatem nie tylko słucha wesołych i ciekawych rymowanek na ten temat, ale także poznaje ich graficzny zapis zarówno jako literkę małą jak i dużą. Nie uważacie, że to świetny pomysł?
"Raz strażak Rysio i strażak Romek
gasili rano Doroty domek.
Bystro gasili, by się nie spalił,
ale się spalił, bo rapowali.
Do tego morał chcę prosty dodać:
Nie zawsze można sobie rapować."
Co więcej, wierszyki są naprawdę fajne. My ogólnie lubimy takie utwory, ale te czyta nam się wyjątkowo dobrze. Wiersze są śmieszne i ciekawe. Fajnie się rymują, są bardzo pomysłowe i co najważniejsze są bardzo rytmiczne dzięki czemu łatwo wpadają w ucho. Niektóre Alicja potrafi już mi dopowiadać, choć czytałyśmy je zaledwie trzy czy cztery razy. Muszę jednak przyznać, że fantastycznie się przy nich bawimy i pewnie jeszcze nie raz będziemy je czytać.
Nie będę sobą jak nie wspomnę także o grafice w książeczce. Na każdej ze stron znajdźmy całe mnóstwo pięknych wesołych i bardzo zabawnych ilustracji, które zdobią i bawią małego czytelnika. Wiem, że w literaturze w zasadzie najważniejsza jest treść, ale jak przyjemnie jest zaglądać do takiej książeczki, która cieszy nie tylko słowem, ale także opracowaniem :)
I na koniec jeszcze niespodzianka. Do tej lektury dołączona jest także płyta! A na niej wszystkie utwory z książeczki w interpretacji ich autora czyli Tadeusza Rossa. Wiecie, że ogólnie jestem zwolenniczkę czytania dziecku książki osobiście, ale tą płytę sama z przyjemnością sobie włączam.
Nie wiem czy Was przekonałam, ale jeśli nie to żałujcie. Ja i Alicja jesteśmy zachwycone!
Mnie przekonałaś :)
OdpowiedzUsuńJak zwykle ciekawa:)
OdpowiedzUsuńJak zwykle ciekawa:)
OdpowiedzUsuńKupiłam,grafika ok ale te wierszyki bardzo kiepskie, jestem rozczarowana, na głos ciężko to przeczytać, mój 3,5 letni syn, który lubi czytać a wlaściwie słuchać czytania;) był wynudzony jak mops, przeszliśmy może z 5 pierwszych literek i nigdy nie wróciliśmy do tej książki, i zupełnie ani mnie ani jego nie ciekawi co z pozostałymi literkami, naprawdę się zawiodłam, dobrze że była tania, chociaż można było te pieniądze lepiej wydać.
OdpowiedzUsuń