29 sierpnia 2016

Klub włóczykijów czyli trzynaście przygód stryja Dionizego


EDMUND NIZIURSKI


wydawnictwo: Greg
ilość stron: 224
format: 17,5x25 cm
rok wydania: 2016
cena: 19,99 zł


Wiedziałam, że sięgając po książki Edmunda Niziurskiego nie będę żałować. Bardzo lubię snute przez niego historie. I choć wydawałoby się, że to raczej lektury bardziej dla chłopaków niż dla dziewczynek to i tak nigdy się przy nich nie nudzę. To takie kryminały dla dzieciaków. W każdej z nich znajdziemy jakieś nie wyjaśnione sytuacje, zagadki do rozwikłania oraz groźnych przestępców, których należy wytopić. A kto jest bohaterem tychże powieści? Oczywiście głównie dzieciaki, jakże mogłoby być inaczej :)

Dziś zatem poznamy kolejne przygody dzielnych młodych ludzi. Wśród nich znajdziemy Maćka Pirydiona Młodszego, Macieja Pirydniona Starszego oraz Kornela Kiwajłło. Ale to nie jest cały skład Klubu włóczykijów. Mamy tu jeszcze dwie inne postacie. Są nimi antykwariusz Dionizy Kiwajłło, od którego wszystko się zaczęło oraz Zielona Niedojrzała, czyli korepetytorka Kornela z geografii - Joanna. Cała ta paczka ma jeden ważny cel. Odszukać dokumenty ukryte przez Hieronima Kiwajłło zanim zrobią to niebezpieczni przestępcy. Bo kto inny jak nie gangsterzy i rabusie posunęliby się do takiego czynu by uśpić dorosłego człowieka w Parku Łazienkowskim, okraść i upozorować go na osobę w stanie upojenia alkoholowego? Nikt uczciwy, prawda? A to tylko początek tej wielkiej przygody. To właśnie od tego spotkania w Łazienkach Warszawskich zaczynają się dziać niesamowite rzeczy. Jesteście ciekawi jakie? Sięgnijcie po książkę :)

Wiem, że dość krótko opisałam Wam treść tej książki, ale wydaje mi się, że tyle wystarczy by zasiać w was ziarenko ciekawości. A trzeba przyznać, że naprawdę warto sięgnąć po tę lekturę, bo akcja rozwija się tu bardzo szybko, watek kryminalny jest bardzo interesujący, a bohaterowie tej powieści wyjątkowo barwni. Podobają mi się ich nietypowe nazwiska, które w wielu przypadkach od razu dają nam do zrozumienia z kim mamy do czynienia. Podobają mi się dialogi bohaterów i ich przygody. Ogólnie cała książka według mnie jest super. Bawiła moich rodziców i mnie gdy byłam dzieckiem. I coś mi się wydaje, że moim dziewczynom też się spodoba.

Choć jak już wspomniałam wcześniej jest to taki niby kryminał dla dzieciaków autor tej powieści w zgrabny sposób unik tu jakiekolwiek przemocy. Nie spotkamy tu żadnych drastycznych scen. Nikt nikomu nie zrobi krzywdy, ani też nie wydarzy nic takiego, co mogłoby zgorszyć młodego czytelnika. Fakt, mamy tu do czynienia z dwójką groźnych przestępców, ale ich zachowanie jest powiedziałabym godne naśladowania. Obaj panowie brzydzą się bowiem przemocą. Ich zachowanie zdecydowanie łatwiej porównać z zachowaniem dżentelmenów niż złoczyńców. Ich dążenie do celu oparte jest raczej na knuciach intryg, podstępach itp. Ale z pewnością nie dojdzie tu do żadnego rozlewu krwi. Wywołuje ona bowiem u tych panów mdłości.

Książka ta poza tym, że jest bardzo ciekawa i mówiąc kolokwialnie - dość pokręcona, jest również niezwykle zabawna. Jest tu bardzo wiele takich sytuacji, które nie tylko wywołają na twarzach czytelników uśmiech, ale bardzo możliwe, że również wybuch śmiechu. U mnie przynajmniej tak było, choć przecież nie pierwszy raz czytałam tą lekturę. Mimo to naprawdę świetnie się przy niej bawiłam. Uwielbiam takie książki. Mogłyby wszystkie być takie.

Jedyne do czego mogłabym się przyczepić, a co dla Was wcale nie musi być takie istotne - to ilustracje. Przyznam szczerze, że jakoś nie specjalnie przypadły mi do gustu. Przypominają mi raczej obrazki z książeczek z dowcipami. Może to tylko moje skojarzenie, możliwe, że Wam akurat wpadną w oko. Ale jeśli o mnie chodzi - widziałam mnóstwo ładniejszych grafik w książkach dla młodzieży. Te jakoś do mnie nie przemawiają. Ale to tylko ten jeden niewielki szczegół. Cała reszta prezentuje się znakomicie! Książka ta ma dość duży format, twarda laminowana okładkę i dobrej jakości, gruby i śliski papier. Poszczególne strony są wszyte do wewnątrz. Oj, trudno będzie ją zniszczyć, jestem tego pewna.

I znów okropnie się rozpisuje, choć tak naprawdę nie ma takiej potrzeby. Jestem pewna, ze wystarczyłby Wam jeden rzut okiem na tę lekturę i od razu sami dostrzeżecie w niej mnóstwo zalet. A tekst? No cóż. Sadzę, że twórczości Edmunda Niziurskiego nie trzeba reklamować. Jego powieści bronią się same już po kilku przeczytanych stronach. Historie opowiedziane przez tego autora wciągają niemalże natychmiast i sprawiają, że chce się coraz więcej i więcej. Ja zatem tej książki nie reklamuję. Ja przypominam, że są wśród książek dla młodzieży takie właśnie perełeczki, które warto znać. Ja je uwielbiam i z przyjemnością sięgnę po kolejna książkę tego autora. Polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz