6 lutego 2016

Król


KATARZYNA RYRYCH

wydawnictwo: Literatura
ilość stron: 152
format: 14,5x20,5 cm
rok wydania: 2015
cena: 23,90 zł

Nie tak dawno polecałam Wam piękną, bardzo prawdziwą książkę o tym jak bardzo życie potrafi nas zaskakiwać. Jak wiele zależy od tych, którzy nas otaczają, od jednej decyzji. W tamtej książce jej główna bohaterka wraz z mężem i córką borykali się z wielkim kłopotem jakim było bankructwo. Jej mąż źle zainwestował pieniądze, zaufał nie tej osobie co potrzeba i z dnia na dzień z bogatej, i powszechnie poważanej rodziny stali się żebrakami. Czytałam wtedy o tym jak to jest podnosić się z gruzów, przewartościować całe swoje życie by znów wszystko zaczęło się układać. Podziwiałam tę dzielną kobietę za jej upór i siłę woli. Za to, że nigdy, przenigdy się nie poddała. Dziś natomiast miałam okazję przeczytać o podobnej sytuacji, ale widzianej oczyma dziecka. Kilkuletniego dziecka, któremu życie nagle zaserwowało taką niemiłą niespodziankę.

Patryk był jeszcze małym chłopcem, gdy wszystko nagle się zmieniło. Firma jego ojca zbankrutowała i cała rodzina musiała opuścić piękny jednorodzinny domek, by zamieszkać w jakimś lokalu zastępczym. Co więcej, ojciec chłopca popadł w alkoholizm, a swoją złość i frustracje wyładowywał na synu i żonie. Jednak Patryk był upartym i bardzo silnym chłopcem. Wkrótce nauczył się z tym żyć, o ile w ogóle można to było nazwać życiem. Nie okazywał słabości, z zaciśniętymi pięściami pozwalał na wszystko licząc na to, że jego horror wkrótce się skończy, a on znów będzie mógł spokojnie zaszyć się w swoim kąciku z książką w ręku. Bo Patryk był wyjątkowo inteligentnym i bystrym chłopcem. Nie w głowie mu były szaleństwa na podwórku. Nie myślał o zabawach. Największą frajdę sprawiało mu czytanie książek. Dzięki nim mógł poczuć się wolny, przenieść się do innego świata bez bólu i krzywd. Mógł być kim zechce. Miejsce, do którego przeniosła się cała rodzina Patryka było bardzo zniszczonym i obskurnym budynkiem zwanym przez innych Brooklynem. Jak sam kiedyś powiedział ojciec chłopca: "Brooklyn to jeden wielki klub przegranych" [...] "Zasiedlają go pogorzelce, których marzenia poooszły z dymem!". I tak też wszyscy traktowali mieszkańców tego miejsca. Jak ludzi gorszego gatunku. Chłopcu nie raz dokuczano w szkole za to kim jest i skąd pochodzi. A dawni przyjaciele rodziny ulotnili się wraz z pieniędzmi, które stracił jego ojciec. Jednak powiem Wam szczerze, że ta książka wcale nie jest smutna. Fakt, życie Patryka nie wyglądało różowo, jednak nasz młody bohater szybko przyzwyczaił się do nowych warunków. Jego ojciec wkrótce trafił do szpitala psychiatrycznego, gdzie spędził ładnych kilka miesięcy. A Patryk w tym czasie nie tylko przyzwyczaił się do nowych warunków, ale nawet bardzo polubił swój nowy dom i jego mieszkańców. W dużej mierze była to zasługa mężczyzny, którego chłopiec poznał pewnego dnia w parku. Bezdomnego, który stał się jego najlepszym przyjacielem. 

Co byście powiedzieli, gdyby nagle Wasz ośmioletni syn stwierdził, że gdzieś w parku poznał pewnego mężczyznę, z którym od dziś spędza całe dnie? Z którym chodzi do pobliskiego baru mlecznego na obiady, dzieli się z nimi swoimi uczuciami i przemyśleniami, czasem wyjeżdża za miasto by popływać, razem konstruują latawiec, a nawet dla niego kradnie monety z pobliskiego stawu w parku? Pewnie to samo co ja. Na pewno zjeżył by się Wam włos na głowie, a w Waszej wyobraźni zrodziłyby się najczarniejsze scenariusze dotyczące tego co ów osobnik zamierza zrobić z Waszym kochanym synkiem, jakie ma plany i czym się może skończyć ta znajomość. Bo słowo bezdomny często kojarzy nam się ze słowami pijak, nierób, zwyrodnialec, złodziej... Rzadko kiedy zastanawiamy się nad tym, co też mogło się stać, że taka osoba zamiast iść do normalnej pracy i żyć jak człowiek tuła się po noclegowniach, prawda? Widząc osobę bezdomną jesteśmy przekonani, że to ktoś zły, ktoś, kto nie zasługuje na nic lepszego. A co jeśli się mylimy? Ta książka sprawia, że zaczynamy postrzegać życie w zupełnie inny sposób. Zaczynamy zastanawiać się nad tym, że często pozory mylą, że to co widzimy nie zawsze jest takie jak nam się wydaje. Patryk miał to szczęście, że spotkał na swojej drodze wartościowego i bardzo inteligentnego człowieka. Mężczyznę, który nie tylko stał się jego przyjacielem, ale również nauczycielem i autorytetem. To on tłumaczył chłopcu tego, czego sam nie potrafił zrozumieć. Uczył go życia, jak radzić sobie w niektórych sytuacjach. Jak radzić sobie z własnymi uczuciami. Tylko on zawsze był w zasięgu ręki, tylko on potrafił go wysłuchać, tylko on go nie oceniał, on starał się go zrozumieć i akceptował takim jakim był. Patryk zawsze mógł na nim polegać, ufał mu bezgranicznie i wierzył, że Celestyn nigdy go nie zawiedzie. 

Powiem Wam szczerze, że ta książka jest niezwykła. Niby nic takiego. Cały czas widzimy świat oczami ośmioletniego chłopca. To on opowiada nam swoje życie. Opisuje uczucia i pragnienia. Opowiada jak spotyka się z Celestynem w parku, jak z nim rozmawia, w jaki sposób spędzają czas. Opisuje swoje pierwsze wyprawy nocne itp. Tak naprawdę to ta książka składa się jedynie z tych spotkań. Nie ma tu w zasadzie żadnych dodatkowych wątków, żadnych niesamowitych wydarzeń ani nic z tych rzeczy. Tylko rozmowy małego chłopca z mężczyznom nie tak dawno zupełnie mu obcym. Patryk wspomina czasem o ciężko pracującej mamie, o ojcu w szpitalu i strachu przed jego powrotem, o kilkorgu mieszkańcach Brooklyna i o samym życiu w takim miejscu. Ale tak naprawdę najważniejsze są tu te spotkania i rozmowy. I gdyby tak spojrzeć na to z boku, można pomyśleć, że ta książka jest po prostu nudna. Ale nic bardziej mylnego. Ja czytając tą powieść nie mogłam się od niej oderwać. Jakby jakiś tajemniczy magnes mnie do niej przyciągał. Ciekawa byłam jak potoczy się dalej ta znajomość, co wydarzy się dalej, czy kiedykolwiek mama chłopca pozna jego tajemniczego przyjaciela. Byłam ciekawa samego Celestyna. Kim był i dokąd zmierzał. I choć nie na wszystkie moje pytania uzyskałam odpowiedź, ta lektura bardzo mi się podoba. Ciesze się, że mogłam ja przeczytać.

Katarzyna Ryrych w bardzo spokojny, a jednocześnie dosadny sposób pokazała nam jak często możemy kogoś skrzywdzić oceniając go po pierwszym spotkaniu. Oraz jak wiele możemy stracić nie próbując poznać kogoś lepiej popadając w stereotypy i wartościując ludzi po ich wyglądzie lub pochodzeniu. Ta historia daje sporo do myślenia. Sprawia, że człowiek zaczyna zastanawiać się nad sobą i inaczej postrzega to co go otacza. Nie wiem, czy zmienia ludzi. Nie wiem, czy ja po jej przeczytaniu stanę się bardziej ufna. W dzisiejszych czasach to raczej trudne. Ale na pewno postaram się być bardziej otwarta i bardziej wyrozumiała. Bo nigdy nie wiadomo kim jest ten ktoś, kogo właśnie mijam na ulicy. 

1 komentarz:

  1. Zazwyczaj te "normalne, niepozorne" książki mają w sobie najwięcej emocji :)

    OdpowiedzUsuń